Bałtyk mi pokazał, co mam w życiu robić

Marta Prus
opublikowano: 2024-05-17 14:00

Marzenę Warczak, mieszkankę Sopotu, zawsze inspirowało morze. Szukając zmiany w życiu zawodowym, postanowiła wykorzystać to, co fale wyrzucają na brzeg – szkło morskie. Od kilku lat tworzy z niego unikatową biżuterię. Rozwijając Sopot SeaGlass, czuje się spełniona, a każdy nowy dzień celebruje kąpielą w Bałtyku o wschodzie słońca.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pracując w marketingu, marzyła o zajęciu związanym z morzem. Zwrot nastąpił w kwietniu 2021 r., kiedy dołączyła do społeczności Morza Aniołów, entuzjastów całorocznych zimnych porannych kąpieli.

– Często wiązały się z nimi intencje. Zanurzaliśmy się w morzu razem z głową, oddając wodzie nasze marzenia i życzenia – wspomina Marzena Warczak.

Kiedy podczas spaceru po plaży morze rzuciło jej pod nogi garść kolorowych szkiełek, wpadła na pomysł, jak wykorzystać oszlifowane przez fale odłamki.

– To było olśnienie. Jak w kreskówce zapaliła mi się w głowie żaróweczka pomysłu – mówi twórczyni marki jubilerskiej Sopot SeaGlass.

Podkreśla, że tworzenie biżuterii z morskiego szkła to forma recyklingu – w morzu nie powinno być przecież żadnych śmieci. Tymczasem fale wyrzucają na brzeg fragmenty butelek, okularów, samochodów, statków, a nawet szare odłamki telewizyjnych kineskopów. Przebywając w wodzie 20, 40, a czasem i 100 lat, szkło traci połysk i zyskuje gładkie krawędzie. Te matowe, obłe szkiełka najczęściej są białe, brązowe lub zielone. Morze mniej chętnie oddaje niebieskie, czerwone, żółte, pomarańczowe…

Nauka od zera

Już po trzech miesiącach Marzena Warczak zorganizowała sesję fotograficzną pierwszych ozdób przetestowanych przez jej znajomych i bliskich. Wkrótce zaczęła je sprzedawać. Spotkała się z pozytywnym odbiorem. Ludzie, z którymi przychodziła na wschody słońca, byli oczarowani pomysłem, że można mieć przy sobie biżuteryjny morski amulet.

Pomysłodawczyni marki sama się uczyła fachu, zwłaszcza wiercenia otworów w szkle. Wyzwaniem było też kupno pierwszej maszyny i wierteł, bo nie wiedziała, jakie aspekty są najważniejsze.

– Nie ukrywam, że nie miałam wielkiej wiedzy, więc wszystko robiłam metodą prób i błędów. Już po pierwszym poprawnie zrobionym otworze wiedziałam jednak, że skoro go wywierciłam, to na pewno wszystko mi się uda – mówi Marzena Warczak.

Pierwszą kolekcję nazwała Sea foam – morska piana, symbol odrodzenia i nowego początku. Przy tworzeniu tej linii miała w głowie obraz „Narodziny Wenus” Sandra Botticellego. Dziś ma na koncie już sześć kolekcji, wszystkie związane z morzem.

– Nie ingeruję w kształt szkiełek. Wiercę tylko otwór, przez który wkładam kółko do zawieszenia szkła na kolczyku czy łańcuszku – mówi właścicielka Sopot SeaGlass.

Magia wschodów słońca

Po upływie trzech lat wciąż sama tworzy biżuterię – w domu, przy wsparciu męża, który pomaga jej prowadzić biznes. Nie ma pracowników ani lokalu, chociaż zamierza kiedyś otworzyć pracownię. Sprzedaje za pośrednictwem Facebooka lub Instagrama, lecz niewielka część jej produktów jest dostępna w sopockim punkcie informacyjnym. Można się też z nią spotkać, jeśli ktoś chciałby najpierw obejrzeć ozdoby.

Marzena Warczak bierze udział w targach i konkursach. W 2021 r. jej firma zajęła trzecie miejsce w kategorii Pro Eko Sopockich Pereł – konkursu dla branży turystycznej miasta.

– Sopot SeaGlass szybko się rozwija, dochody są mniej więcej sześciokrotnie większe niż rok temu – mówi właścicielka marki.

W tym miesiącu odpaliła stronę internetową firmy, choć jest jeszcze w trakcie jej uzupełniania. Dąży do tego, by wszystko, co będzie miała w ofercie, było unikatowe i stworzone według wymyślonych przez nią wzorów, więc planuje też własne komponenty, m.in. łańcuszki, które teraz kupuje. Ostatnio zamówiła u projektanta wzór muszli jeżowca, stworzony na podstawie szkiców jej pomysłu.

Wschody słońca na plaży i rozpoczynanie dnia kąpielą stały się rytuałem, bez którego nie wyobraża sobie poranka.

– Jeśli nie spędzę trochę czasu nad morzem, czuję się nieszczęśliwa. Trzy lata temu byłam na rozdrożu, założyłam firmę, ale nie byłam pewna, w jakim kierunku chcę iść. Potem fale wyrzuciły na brzeg szkło, a ja potraktowałam to jako wskazówkę. Morze pokazało mi, co mam w życiu robić – wspomina Marzena Warczak.

Sportowy tryb życia

Jej drugą miłością jest aktywność fizyczna – zanim powitała na świecie dzieci, chodziła na siłownię nawet pięć razy w tygodniu. Teraz też stara się aktywnie spędzać czas – codziennie spaceruje, jeździ na rowerze, pływa na supie. W 2021 i 2022 r. wystartowała w zimowych zawodach pływackich Gdynia Winter Swimming Cup, gdzie zajęła drugie miejsce w swojej kategorii wiekowej.

Uwielbia też czytać, choć często brakuje jej na to czasu. Tworząc koncept marki, inspirowała się „Głębią” Johna Nestora i „Fenomenem Poranka” Hala Elroda.

– Te książki mnie zmotywowały, bo jeszcze parę lat temu nie byłam osobą, która lubiłaby wczesne wstawanie – przyznaje twórczyni biżuterii.

Całą rodziną chętnie jeżdżą na kemping autem z lat 80. przerobionym na kampera. Lubią też nocować w namiotach i przebywać blisko natury.

– Jestem otwarta i naprawdę ciekawa tego, co mi życie przyniesie, bo wiem, że to będą bardzo dobre rzeczy – kończy Marzena Warczak.