Bankowcy rozpuścili sieci handlowe

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2012-03-13 00:00

Hipermarkety i supermarkety dostały obsługę gotówkową niemal za darmo. Bankowcy nie powinni się więc dziwić, że dziś żądają obniżenia interchange

Za obsługę żywego pieniądza płaci każdy. Z wyjątkiem sieci handlowych, które nawet jeśli płacą, to symboliczną ceną. To prezent od banków, które ostro walczą o największych klientów. Tym samym instytucje finansowe podcinają gałąź, na której siedzi cała branża.

— Z informacji od naszych klientów wynika, że banki oferują największym sieciom handlowym obsługę transakcji gotówkowych często za mniej niż 0,6 proc. wolumenu. Trudno się zatem dziwić, że handlowcy naciskają na obniżenie interchange — mówi Janusz Diemko, prezes First Data Polska, właściciela Polcard największego na rynku agenta rozliczeniowego.

Prowizje od transakcji kartowych w Polsce wynoszą średnio 1,6 proc., ale bywają stawki przekraczające 2 proc. Handlowcy narzekają, że są to najwyższe opłaty w Europie. To koronny argument na rzecz zbicia interchange.

— Obsługa bezgotówkowa kosztuje cztery razy więcej niż gotówkowa. Mamy jeden z najkosztowniejszych systemów płatniczych w Europie. Nie widzimy zachęt do przechodzenia na transakcje bezgotówkowe — mówił podczas ubiegłotygodniowego forum bankowego Pedro Pereira da Silva, country manager Jeronimo Martins, właściciela sieci Biedronka.

Ponieważ się nie opłaca

Biedronka jest członkiem kwartetu wielkich sieci, które nie akceptują kart płatniczych (lub w których obroty bezgotówkowe stanowią niewielki procent wolumenu). Należą do niego jeszcze Selgros, Eurocash i Maro Cash & Carry. Roczne obroty całej czwórki sięgają 70 mld zł. Gdyby połowa tej sumy trafiła na rynek kartowy, cały wolumen płatności elektronicznych wzrósłby o prawie jedną czwartą.

Według naszych informacji, w ubiegłym roku Biedronka, planując poszerzenie grupy docelowej klientów o zamożniejsze osoby, zastanawiała się, czy nie czas już na instalację terminali płatniczych w kasach. Ostatecznie pozostała przy gotówce. I to mimo że sieć mogłaby płacić niższy interchange niż średnia na rynku.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że organizacje płatnicze gotowe były rozliczać ją po stawkach poniżej 1 proc. Gotówka jednak kosztuje ją znacznie taniej.

Konkurencja zbija ceny

Niski koszt gotówki i wysoki interchange stanowią niewielką motywację do promowania kart nawet przez te sieci, które akceptują płatności bezgotówkowe.

Od dyrektorów finansowych można nieoficjalnie usłyszeć, że gdyby nie presja klientów, którzy chcą płacić kartami, w ogóle zostaliby przy gotówce. Efekty są takie, że wartość transakcji bezgotówkowych w obrotach waha się w sieciach handlowych w przedziale 30-60 proc. Sieci wolą gotówkę, chociaż, jak pokazują badania zrobione przez Brytyjczyków, nie jest to bezpieczny towar.

Roczne straty na pieniądzu trzymanym w kasach w związku z pomyłkami kasjerów, kradzieżami i fałszerstwami wynoszą 2 proc. Dariusz Nalepa, dyrektor departamentu bankowości transakcyjnej BRE Banku, mówi, że banki często oferują obsługę gotówki po cenach pokrywających koszty lub niewiele wyższych.

— Konkurencja jest bardzo silna, szczególnie w przypadku firm generujących wysokie obroty. Marże są niskie, bo ważna jest relacja z klientem, któremu można zaoferować inne produkty. Gotówka jest tylko wstępem do szerszej współpracy — mówi dyrektor Nalepa.

Per saldo banki wychodzą na swoje, bo zarabiają na innych usługach i produktach. W tym wszystkim gubi się jednak realny koszt gotówki.

Obniżka za promocję

Banki znalazły się w mocno niekomfortowej sytuacji. W tym tygodniu po raz ostatni zbiera się zespół ds. interchange, który ma wypracować wspólne stanowisko w sprawie prowizji kartowych. NBP zaproponował obniżenie opłaty o 0,5 pkt proc., do 1,1 proc. i najprawdopodobniej przeforsuje to stanowisko.

Już od przyszłego roku przychody banków z interchange mogą zmniejszyć się o kilkaset milionów złotych. Obniżka będzie za niska, żeby skłonić wspomniane cztery sieci do szerszej akceptacji kart, bo obsługa gotówki kosztuje je znacznie mniej. Raczej trudno wyobrazić sobie, że banki zdecydują się na urealnienie kosztów, bo rynek jest bardzo konkurencyjny i gdy ktoś podniesie ceny, znajdzie się ktoś, kto go zastąpi z tańszą ofertą.

— Banki i Visa pewnie będą chciały wymóc na sieciach handlowych mocniejsze zaangażowanie się w promocję płatności kartowych w zamian za zgodę na niższy interchange — mówi przedstawiciel jednego z uczestników zespołu.