Biedronka nie odpuści w walce cenowej

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2024-03-07 16:40

Notowania Jeronimo Martins zanurkowały z powodu zaostrzającej się rywalizacji cenowej i spadku marż. Biedronka odpowiada: musimy być najtańsi.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co w wynikach właściciela Biedronki wywołało negatywną reakcję rynku
  • jakie są priorytety portugalskiej firmy i jak podchodzi do rywalizacji cenowej na polskim rynku
  • jakie są plany firmy na Słowacji i jak będzie się nazywała tamtejsza sieć
  • jak Biedronka podchodzi do możliwości zniesienia zakazu handlu w niedzielę
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

30,6 mld EUR przychodów, czyli o ponad 20 proc. więcej niż rok wcześniej, przy 2,17 mld EUR EBITDA — to wyniki finansowe wygenerowane w ubiegłym roku przez Jeronimo Martins, portugalskiego właściciela Biedronki. Firma jest z nich zadowolona, akcjonariusze — niekoniecznie. Po ich publikacji oraz połączonym z nią przedstawieniu oczekiwań na 2024 r. kurs spółki na giełdzie w Lizbonie spadł o ponad 7 proc., ciągnąc za sobą inne firmy z branży notowane w Warszawie, jak np. Dino i Eurocash.

— Wyniki grupy udowadniają, że Jeronimo Martins sprawdza się na każdym rynku, na którym działa. Udało nam się osiągnąć ponad 2 mld EUR zysku na poziomie EBITDA. Tendencja wzrostowa jest stała, co pozwala nam na stabilny rozwój. Naszym priorytetem jest utrzymanie cen na poziomie tak niskim jak to możliwe przy jednoczesnym pilnowaniu rachunku zysków i strat oraz dbaniu o dochodowość — mówi Pedro Soares dos Santos, prezes Jeronimo Martins.

Cenowy fundament

Giełdowy spadek to efekt presji na marże generowane przez portugalskiego detalistę. W ubiegłym roku na poziomie EBITDA marża wyniosła 7,1 proc. i była o 0,2 pkt proc. niższa niż rok wcześniej. Teraz może jeszcze spaść, bo Jeronimo Martins, zwłaszcza w Polsce, tnie ceny i prowadzi medialną wojnę cenową z Lidlem. Przedstawiciele spółki podkreślają, że to świadoma strategia.

— Musimy generować jak największy wolumen sprzedaży. Wolę sprzedać więcej sztuk produktu po niższej cenie niż mniej po wyższej. To się przekłada na korzyści dla konsumentów i rosnącą skalę naszego biznesu. Spodziewam się dwóch lat niskiego wzrostu gospodarczego, ale nasz biznes jest odporny na cykl koniunkturalny — mówi Pedro Soares dos Santos.

Luis Araujo, który kieruje odpowiadającą za ponad 80 proc. zysków Jeronimo Martins Biedronką, kładzie duży nacisk na pozycjonowanie cenowe.

— Konsument w Polsce może myśleć sobie różne rzeczy, ale jedno musi wiedzieć na pewno — że Biedronka jest najtańsza na rynku. To jest od 1995 r. fundament strategii tej marki i to nie podlega dyskusji. Jeśli inni gracze rynkowi — świadomi tego, jak w takim otoczeniu ważne jest zwiększanie wolumenu — zaczynają intensywnie komunikować swoje niskie ceny, to my musimy na to reagować i utwierdzać konsumenta w przekonaniu, że Biedronka jest najtańsza. Priorytetem zawsze jest wzrost wolumenu i udziału rynkowego. Ta strategia się sprawdza. Nie możemy ujawniać szczegółów, ale w tym roku na całym rynku wolumen spada, tymczasem my jesteśmy w dobrej formie — mówi Luis Araujo.

Rynkowa presja

Przedstawiciele portugalskiej sieci podkreślają, że spadek cen jest w dużej mierze naturalny. Wolą też nie mówić o wojnie cenowej.

— Wojnę to mamy w Ukrainie. To, co dzieje się na naszym rynku, to zderzenie strategii komunikacyjnych. Oczywiście ceny nie wrócą do poziomu przedpandemicznego, ale po dwóch latach inflacji mamy do czynienia z dość naturalnym trendem spadku cen wielu produktów, choćby nabiału, który tanieje ze względu na wracające do normy koszty energii — mówi Luis Araujo.

W sprawozdaniu finansowym spółka zwraca uwagę nie tylko na presję na marże, ale też na presję ze strony dostawców, którzy chcą skrócenia terminów płatności.

— Skracanie terminów płatności wynika częściowo z regulacji, a częściowo z sytuacji rynkowej. Ze względu na wyższe stopy procentowe i trudniejszy dostęp do finansowania bankowego część dostawców — raczej w Portugalii i Kolumbii niż w Polsce — zaczęła mieć problemy płynnościowe i wręcz potrzebowała zaliczek, by dotrzymać terminów dostaw. Mając silny bilans, możemy pomagać w ten sposób naszym partnerom — mówi Ana Luisa Virginia, szefowa finansów Jeronimo Martins.

Okiem analityka
Rynek rozczarowany perspektywami
Janusz Pięta
analityk BM mBanku

Spadek kursu Jeronimo Martins, a za nim innych detalistów, jak np.Dino, to efekt tego, że presja na marże w Biedronce może być wyższa, niż oczekiwał rynek. Przedstawiciele portugalskiej grupy spodziewają się, że presja będzie mocniejsza niż w 2023 r., w którym zanotowano spadek marży EBITDA o 20 punktów bazowych. Oczekiwania co do poziomu sprzedaży też nie napawają optymizmem. Wzrost płac realnych w Polsce nie przełożył się jeszcze na zwiększoną dynamikę konsumpcji, co sprawia, że detaliści, w tym Biedronka, chcą zwiększać wolumen sprzedaży dzięki obniżce cen. Wojna cenowa nie doprowadziła jednak jeszcze do wyraźnego wzrostu wolumenu, a koszty, zwłaszcza wynagrodzeń i najmu, rosną. Rynek liczył na wzrost marży brutto w 2024 r., oczekując lepszych warunków od dostawców, jednak Jeronimo Martins wskazało, że przy intensywnej inwestycji w ceny może się to nie udać. To wszystko przekłada się na spadek oczekiwań co do marż i rozczarowujące dla inwestorów perspektywy na ten rok. Kurs Jeronimo Martins spada ze względu na słabe momentum wynikowe, które nas czeka w najbliższych kwartałach — dopóki z gospodarki nie napłyną sygnały wyższego popytu konsumenckiego, notowania detalistów będą pod presją.

Słowacka ekspansja

Portugalska grupa prowadzi obecnie działalność na rynku spożywczym w trzech krajach. W tym roku ma wejść do czwartego. Z Polski będzie nadzorowana ekspansja na rynku słowackim, gdzie sklepy sieci będą działać pod szyldem Biedronka.

— Marka jest bardzo rozpoznawalna na Słowacji. Zastanawialiśmy się, czy sieć ma nazywać się Biedronka czy Lienka [biedronka po słowacku — red.], ale z badań wyszło nam, że polska marka wzbudza bardzo silne i ciepłe uczucia — tłumaczy Luis Araujo.

Jeronimo Martins nie ujawnia na razie, ile sklepów zamierza otworzyć na Słowacji.

— To rynek częściowo podobny do Polski, ale z istotnymi lokalnymi różnicami. Będzie powiązany z działalnością w Polsce. W ekspansji na Słowacji widzimy też szansę dla naszych polskich dostawców, by zwiększyli skalę. Zamierzamy jednak oczywiście rozwijać na Słowacji miejscową sieć logistyczną i współpracować z lokalnymi producentami — mówi szef Biedronki.

Niedzielna ostrożność

Na polskim rynku portugalska sieć czeka na rozstrzygnięcia w sprawie zakazu niedzielnego handlu. Część partii z obecnej koalicji rządowej zapowiadała prace nad jego zniesieniem. Czy Jeronimo Martins na tym zależy?

— Z punktu widzenia detalisty spożywczego to nie jest aż tak istotne — więcej dni handlowych nie sprawi, że konsument zje więcej. Jest to ważniejsze dla centrów handlowych oraz klientów, którzy mogą robić lepsze zakupy, jeśli mają na to więcej czasu — mówi Pedro Soares dos Santos.

Przedstawiciele Biedronki w kontekście zniesienia zakazu handlu w niedzielę są ostrożnymi zwolennikami.

— Cały sektor przystosował się już do tego, że w niedzielę sklepy są zamknięte, przystosowali się również konsumenci. Z drugiej strony jest to jednak w oczywisty sposób kwestia dzieląca społeczeństwo — sam mieszkam w Polsce i wiem, że istotny odsetek mieszkańców chce kupować w niedzielę. Dla nas działanie sklepów przez cały tydzień byłoby korzystne przede wszystkim ze względów logistycznych — ułatwia to obsługę placówek i przygotowanie ich do otwarcia w kolejnym tygodniu. Jeśli jednak przepisy mają być zliberalizowane, to trzeba to zrobić w taki sposób, by społeczna akceptacja zmian była wysoka. Zarówno po stronie konsumentów, jak też pracowników — mówi Luis Araujo.