W KRS są już ostatnie wyniki Polskiego Standardu Płatności, znanego szerzej pod marką Blik. W ubiegłym rok firma zarobiła netto 32 mln zł, a na poziomie EBITDA 42,5 mln zł wobec 30,5 mln zł w 2020 r. Po zastosowaniu mnożnika wykorzystywanego do wyceny spółek technologicznych, lądujemy na poziomie 1 mld zł. Można więc uznać, że Blik zasłużył sobie na miano lokalnego jednorożca. Do prawdziwego, mierzonego w dolarach, sporo mu brakuje, ale nic straconego.
PSP, spółka zawiązana przez sześć banków, jest dzisiaj jednym z ważniejszych aktywów sektora bankowego i po siedmiu latach działania jej narzędzie faktycznie stało się płatniczym standardem na niemałym polskim rynku. Sukces ma ambicję rozciągnąć na zagranicę.

Czas na urynkowienie oferty
W sprawozdaniu spółki za 2021 r. widać coś więcej niż tylko potencjał wynikający z fintechowego przelicznika – bardzo wysoką dynamikę wzrostu wyniku operacyjnego. W ciągu roku zwiększył się on z 27 mln zł do 39 mln zł. Prawdziwy potencjał kreowania zysku Blik pokaże jednak dopiero w tym roku. W 2021 r. i w latach poprzednich wynik był pochodną minimalnej marży i dużego wolumenu. W czerwcu Blik podwyższył prowizję pobieraną od sprzedawców internetowych. Dariusz Mazurkiewicz, prezes PSP, jest przekonany, że mimo to obroty nadal będą szybko rosły, więc przychody pójdą skokowo w górę. Ma mocne atuty.
- Nadszedł czas urynkowienia usług. Przez lata budowaliśmy infrastrukturę, która wniosła dużą wartość do e-commerce. Z naszych badań wynika, że klienci rezygnują z zakupów, jeśli płatność nie jest obsługiwana przez Blika - mówi Dariusz Mazurkiewicz.
Tłumaczy, że firma potrzebuje pieniędzy na rozwój.
– Nie ma możliwości utrzymania w długim terminie wysokiej jakości usług bez ponoszenia wysokich nakładów – wyjaśnia menedżer.
W ciągu kilku lat Blik zawojował rynek płatności w internecie, w którym ma grubo ponad 70 proc. udziałów. Teraz chce się jeszcze mocniej skupić na segmencie płatności natychmiastowych typu peer2peer. Sporo udało się już zrobić, bo Blik obsługuje ponad połowę szybkich przelewów. To dość ciekawa sytuacja, gdyż oferuje usługę za darmo. Tymczasem w wielu bankach błyskawiczny transfer kosztuje 5 zł od sztuki.
- Blik nieodwracalnie zmienił rynek płatności błyskawicznych. Ludzie przelewają pieniądze telefonem i jest to trend obejmujący cały kraj, a nie kwestia mody czy specyfiki bardziej obeznanych z technologią konsumentów z dużych miast. Dynamika wzrostu liczby transakcji jest bardzo duża. Bankom w pojedynkę to by się nie udało. Straciły jeden strumień przychodów, ale zyskały znacznie więcej - kontrolę nad potężnym rynkiem. Dzisiaj nie muszą się bać konkurencji ze strony Venmo czy Google’a – mówi Dariusz Mazurkiewicz.
Banków raczej nie trzeba przekonywać do Blika. Według statystyk 59 proc. operacji wykonywanych przez klientów w aplikacjach bankowych ma związek z tą usługą: wypłata gotówki, przelew, czek, płatność w internecie lub w tradycyjnym sklepie.
Płatności odroczone – strategiczny kierunek
Teraz Blik przygotowuje się do wejścia na kolejny rynek, który w Polsce dopiero się kształtuje. W czerwcu cztery banki złożyły w UOKiK wniosek o akceptację dla planów wdrożenia usługi buy now pay later (BNPL) w Bliku.
- Jest to jeden z naszych strategicznych projektów. Zakładamy, że kilkadziesiąt punktów procentowych naszego wzrostu w kolejnych latach będzie pochodziło z płatności odroczonych. To jest usługa, której klienci chcą, a my mamy potencjał, żeby zaspokoić ich oczekiwania – mówi Dariusz Mazurkiewicz.
Szefa PSP nie martwi obecność na tym rynku dużych międzynarodowych graczy, gdyż uważa, że płatności odroczone w Polsce są jeszcze w fazie zalążkowej. Miejsca wystarczy dla wszystkich. Na razie to czas ścierania się różnych koncepcji i wizji rynku. Własną ma choćby PKO BP, jeden z udziałowców PSP. Bank chce samodzielnie oferować płatności odroczone. Uważa, że ma odpowiednią bazę klientów, know how z zakresu consumer finance i dobrą pozycję w e-commerce.
Rynek BNPL nie został jeszcze określony od strony regulacyjnej. Przy okazji prac nad tzw. ustawą antylichwiarską pod koniec ubiegłego roku, okazało się, że nie ma pewności czy płatności odroczone podlegają pod reżim ustawy o kredycie konsumenckim, czy nie. Jeśli tak, to cały rynek trafiłby pod nadzór KNF oraz musiałby stosować się do ostrych limitów kosztowych, skrojonych pod sektor pożyczek pozabankowych, który ma inną charakterystykę niż BNPL.
Blik postrzega usługę jako rodzaj płatności, a nie działalność pożyczkową. Nie oznacza to jednak, że unika nadzoru.
- Chcemy być transparentnym dostawcą usług z przejrzystym modelem oceny ryzyka, mocnym akcentem na samoregulację, żeby być przygotowanym na odgórne uregulowania, które wcześniej czy później mogą się pojawić – mówi szef Blika.
Jedna z trzech platform w Europie
Inwestycja w rynek płatności odroczonych będzie realizowana raczej z własnych funduszy spółki. Potrzeby kapitałowe mogą się natomiast pojawić w związku z realizacją kolejnego strategicznego projektu – wyjścia za granicę. Na ten ruch PSP czekali wszyscy już od 2019 r., kiedy udziałowcem PSP został Mastercard, wnosząc w wianie dostęp do płatności zbliżeniowych za pomocą Blika. Dariusz Mazurkiewicz zapewnia, że przygotowania zaczęły się już dwa lata temu, czego efektem są m.in. umowy o współpracy ze Stripem (obsługuje Amazona) i Adyenem (wśród klientów ma największych detalistów).
- Mamy dostęp do infrastruktury, dzięki której płatności Blikiem mogą być akceptowane na całym świecie – mówi Dariusz Mazurkiewicz
Do kompletu brakuje „tylko” banków. Szef PSP przyznaje, że przekonanie zagranicznych banków do korzyści, jakie daje Blik, bywa trudne. Wynika to ze specyfiki lokalnych systemów bankowych (nie wszyscy rozumieją koncepcję współpracy z konkurentami) oraz krajowych uwarunkowań regulacyjnych (w niektórych krajach znane są tylko kartowe systemy płatnicze).
- Zagranica z pewnością zauważa wartość dodaną Blika dla użytkowników aplikacji płatniczych. Mamy bardzo dobrą ofertę dla banków, która pozwoli znacząco zwiększyć transakcyjność w bankowości mobilnej – twierdzi Dariusz Mazurkiewicz.
Wejście do aplikacji zagranicznych banków to jednak tylko mały wycinek strategii związanej z ekspansją. PSP widzi przestrzeń, możliwości i potencjał do przekształcenia Blika w paneuropejski system płatności.
- Mamy inkluzywny model biznesowy, w którym jest miejsce dla banków, firm kartowych, szybkich przelewów i BNPL. Jest on sprawdzony na dużym, 40-milionowym rynku. Mamy know how w budowie różnych aliansów biznesowych, dzięki formule, w jakiej działa spółka PSP. Możemy zaoferować gotowe rozwiązania płatnicze, działać jako platforma lub wejść w kooperację z lokalnymi instytucjami – mówi menedżer.
Jest przekonany, że na europejskim rynku dokona się proces integracji krajowych systemów płatniczych i a Blik może być jednym z głównych konsolidatorów.
- Może zabrzmi to patetycznie, ale idziemy za granicę bez kompleksów. Mogę sobie wyobrazić, że w przyszłości w Europie będą działać trzy systemy płatnicze: hiszpański Bizum, szwedzki Swish i polski Blik – mówi Dariusz Mazurkiewicz.
Szef PSP zapowiada, że w najbliższych miesiącach Blik pochwali się pierwszymi wdrożeniami za granicą. Gdyby nie wojna w Ukrainie, stałoby się to już dawno - prace nad uruchomieniem polskiego narzędzia w ukraińskich bankach były mocno zaawansowane. Wysiłek nie poszedł jednak na marne. Nawiązane wtedy relacje z ukraińskim bankiem centralnym przydały się przy uruchamianiu wypłat gotówkowych w hrywnach dla uchodźców z Ukrainy w Polsce.
63 proc. transakcji Blikiem przypada na e-commerce, 18 proc. to płatności peer2peer. Udział Blika w handlu internetowym szacowany jest na 70 proc. 10,5 mln osób płaci Blikiem przynajmniej raz w miesiącu, ponad 800 tys. aktywowało płatności zbliżeniowe Blik (nie są jeszcze dostępne dla użytkowników iPhonów). Według badań Kantara (na koniec 2021 r.) Blik ma największą rozpoznawalność wśród marek płatniczych – jest znany 97 proc. ankietowanych. W przypadku Visy jest to 83 proc., a Mastercarda zna 79 proc.
Polski Standard Płatności, operator systemu płatności mobilnych Blik, tworzy sześć banków. Spółka zatrudnia 66 osób.
Blik świetnie przyjął się na polskim rynku, szczególnie w sektorze e-commerce. Czy uda się powtórzyć ten sukces za granicą? Przyjrzyjmy się, co leży u podstaw powodzenia Blika w Polsce. Pięć silnych banków porozumiało w sprawie wspólnej inwestycji i, wykorzystując bardzo dobre narzędzie, zbudowało silną pozycję na rynku. Gdyby to był fintech Janusza Diemko, nie sądzę, żeby uzyskał ich poparcie zapewniające aż taki lokalny sukces.
Trzeba pamiętać, że gdy powstawał Blik, było kilka podobnych pomysłów, lecz wygrał ten, który osiągnął masę krytyczną. Wygrał, bo w projekt zaangażowały się banki. To, czy za granicą Blik osiągnie sukces, też będzie zależało od lokalnych banków. Nie sądzę, by na innych rynkach udało się zebrać grupę z krytyczną masą klientów, chcącą wspierać Blika jako polską inwestycję. Może udałoby się to osiągnąć z mocnym wsparciem Mastercarda. A może zagraniczne banki będą chciały mieć udziały w spółce. Wtedy Blik zmieniłby się docelowo w partnerstwo banków, coś w rodzaju europejskiej organizacji płatniczej.