15,3 mln ton — tyle w 2021 r. wyniosła konsumpcja stali w Polsce. W branży nazywa się ją zużyciem jawnym, liczonym jako produkcja plus import minus eksport. Podobnie wysoki poziom osiągnęliśmy w 2018 r., a w kolejnych latach zapotrzebowanie sięgało około 13 mln ton.
— W ubiegłym roku pobiliśmy rekord. Martwi tylko to, że niemal 80 proc. zużycia zaspokajamy dostawami z importu — mówi Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH).

Około 20 proc. zużywanej w Polsce stali pochodzi zza wschodniej granicy — kupiliśmy 1,37 mln ton stali ukraińskiej, 1,36 mln ton rosyjskiej i ponad 300 tys. ton białoruskiej.
— Zakładaliśmy, że import z Rosji sięgnie nawet 2 mln ton, ale wprowadzenie przez rosyjski rząd ceł eksportowych już od września ubiegłego roku nieco wyhamowało dostawy z tego kraju — dodaje Stefan Dzienniak.
Nie wpłynęło to jednak wówczas na ceny wyrobów stalowych, poza profilami, których brakuje na rynku, więc ich ceny rosną od dawna. Stawki na pozostały asortyment były stabilne.

Bez stali ze Wschodu sobie poradzimy
Czy odcięcie krajowych firm od dostaw zza wschodniej granicy w wyniku wojny na Ukrainie i sankcji nałożonych na Rosję zaburzy sytuację na krajowym rynku stali? Część przedstawicieli branży uważa, że tak, część, że nie. Jedni i drudzy są zgodni natomiast, że więcej problemów niż zaburzenia kierunków dostaw może wywołać brak pieniędzy wynikający z zamrożenia unijnych dotacji. Stal możemy kupić u wielu dostawców, ale musimy mieć za co.
— Mamy w kraju duże zdolności produkcji wyrobów długich. W przypadku blach nasz potencjał ograniczyło wygaszenie pieca w Krakowie, ale możemy je kupić od producentów z innych państw europejskich — twierdzi Stefan Dzienniak.
Podobnie uważa Henryk Orczykowski, prezes Stalprofilu.
— Unia Europejska ma wystarczający potencjał, by zaspokoić zapotrzebowanie nawet w razie spadku do zera dostaw z Rosji czy Ukrainy — uważa Henryk Orczykowski.
Zastanawia się, co w bieżącej sytuacji zrobią Chiny. Przypomina, że przed organizacją letnich igrzysk olimpijskich w 2008 r. Chiny wykorzystały znaczną ilość stali na własne potrzeby, a po zakończeniu imprezy sportowej zalały nią świat.
— Obecnie w Chinach jest duże zapotrzebowanie na stal na rynku wewnętrznym i zakładam, że utrzyma się w najbliższych latach. Należy jednak także brać pod uwagę ryzyko podjęcia przez chiński rząd politycznej decyzji o zwiększeniu sprzedaży za granicę po zakończeniu tegorocznych igrzysk — uważa Henryk Orczykowski.
Wówczas w Europie stali możemy mieć aż nadto, nawet po odcięciu czy ograniczeniu dostaw zza wschodniej granicy.
Zakupy w UE będą droższe
Jacek Rożek, wiceprezes Bowimu, twierdzi natomiast, że przestawienie łańcuchów dostaw nie będzie ani łatwe, ani tanie. Podkreśla, że zachodni producenci mają już sporo zamówień, będziemy więc musieli dłużej czekać na dostawy niż np. z Rosji i płacić za nie więcej. Wyroby producentów zza wschodniej granicy są tańsze niż unijnych.
Konrad Hernik, prezes OT Logistics, mówił jednak niedawno „PB”, że coraz więcej klientów zaczyna interesować się zastąpieniem zakupów z Rosji czy Ukrainy dostawami z innych regionów świata za pośrednictwem morskich terminali. Jacek Rożek uważa jednak, że ze względu na wysokie ceny frachtu i czas transportu dostawy przez porty nie będą alternatywą dla przywozu z Rosji czy Ukrainy.
Luka w inwestycjach wyhamuje popyt
Henryk Orczykowski twierdzi, że zmiana kierunków dostaw może początkowo wywołać wzrost cen, ale w dłuższym terminie będą one stabilne. Obawia się spadku popytu na niektóre wyroby stalowe. W najbliższych latach trudno będzie pobić ubiegłoroczny rekord zużycia stali, m.in. z powodu zamrożenia dotacji unijnych.
Wprawdzie wciąż dynamicznie ogłaszane są przetargi na drogi, ale już w ubiegłym roku dostawcy materiałów sygnalizowali problemy wynikające z braku nowych zamówień na roboty kolejowe. W tym roku zaś przedsiębiorcy i eksperci spodziewali się lawiny zamówień z branży paliwowo-energetycznej, tymczasem nowych przetargów jest niewiele.
— Realizowane są duże kontrakty, np. Baltic Pipe czy gazociąg Gustorzyn—Wronów, więc mamy jeszcze sporo zamówień. Niewiele jest jednak ogłaszanych nowych postępowań, zwłaszcza mniejszych i średnich, więc ceny ofert w przetargach już spadają — mówi Henryk Orczykowski.
Wstrzymanie funduszy może spowodować lukę inwestycyjną. W skrajnym przypadku firmy będą mieć problem z wykorzystaniem potencjału produkcyjnego czy wykonawczego.
Jacek Rożek podkreśla, że obecnie zamówień nie brakuje, ale obawia się spadku popytu, jeśli szybko nie zostaną uruchomione programy unijne. Wówczas skutki dla rynku mogą być bardziej dotkliwe niż wojna czy sankcje. Zakłada, że w pierwszym półroczu z zapotrzebowaniem na stal nie będzie problemu, ale druga połowa roku może być dla branży trudniejsza, jeśli nie ruszą unijne programy.
Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru, także podkreśla, że na razie grupie nie brakuje zamówień, ale za konieczne uważa również odblokowanie unijnych dotacji. Dostrzega też inne zagrożenia dla stabilnego działania branży — podawane niedawno dane o spadku aktywności na rynku budownictwa mieszkaniowego. Zakłada, że dalszy, dynamiczny wzrost stóp procentowych wpłynie na ograniczenie zapotrzebowania na stal z tego rynku.
Mimo spadku popytu ceny jednak nie spadną. Zresztą w ostatnich dniach nawet nieco wzrosły na niektóre wyroby.
— Wynika to z wysokich cen surowców i mediów, takich jak złom, energia czy gaz. Cognor, a zapewne także inni producenci mają zawarte wcześniej umowy długoterminowe na dostawy surowców i mediów, ale ich termin kiedyś upłynie i trzeba będzie zawrzeć nowe, po bieżących cenach. Stal może wówczas podrożeć nawet o 20 proc. — szacuje Przemysław Sztuczkowski.
Prognozowanie cen stali w perspektywie kilku miesięcy jest bardzo trudnym zadaniem z uwagi na mnogość czynników, które wpływają na wycenę wyrobów stalowych obecnie i które mogą wpływać na nie w niedalekiej przyszłości. Huty borykają się z rekordowymi cenami surowców i energii, muszą brać pod uwagę narastającą presję płacową i rosnące koszty transformacji klimatycznej.
Popyt budownictwa na stal w 2022 r. będzie silny, ale nie tak mocny jak w rekordowym 2021 r. Jest wysoce prawdopodobne, że hamowanie zaliczy segment mieszkaniowy, a inwestycje publiczne w infrastrukturze transportowej i energetycznej oraz w samorządach nie ruszą na pełną skalę bez nowych dotacji z UE. Gdyby jednak doszło do działań wojennych na Ukrainie, a Zachód nałożył surowe sankcje na eksport towarów z Rosji, to podaż stali na polskim rynku byłaby znacznie ograniczona. W takim przypadku można przypuszczać, że stal znacząco nie potanieje, nawet mimo umiarkowanego schłodzenia aktywności inwestycyjnej w budownictwie, którego można się spodziewać w tym roku.