- Jesteśmy piątą lub szóstą największą gospodarką na świecie. Możemy egzystować samodzielnie, pokojowo i z sensem – powiedział Anthony Bamford, szef kontrolowanej przez jego rodzinę grupy JCB.

Podobnego zdania jest prezes brytyjskiej spółki, Graeme MacDonald.
- Naprawdę nie uważam, że spowodowałoby to różnicę w handlu z Europą. Jest zdecydowanie za dużo straszenia w takich sprawach jak miejsca pracy. Nie uważam, że jest w kogokolwiek interesie wstrzymać handel. Nie spodziewam się, że my czy Bruksela wprowadzilibyśmy bariery handlowe – powiedział McDonald. - To, co jest potrzebne, to znacznie mniej biurokracji. Część tego jest kosztowna dla nas i ,mówiąc szczerze, śmiechu warta. Czy oznacza to renegocjowanie czy wyjście, myślę, że to nie może iść dalej tak jak dotychczas. To obciążenie naszego biznesu i czasami łatwiej sprzedawać do Ameryki Północnej niż do Europy – dodał.
Tymczasem Neil Dwane, szef inwestycji w Europie z Allianz Global Investors ostrzegł, że opuszczenie Unii Europejskiej zwiększyłoby znacznie koszt handlu między Wielką Brytanią i jej największym partnerem handlowym, właśnie Unią Europejską. Podkreślił, że nie ma gwarancji, iż nowa, niezależna Wielka Brytania osiągnie preferencyjne warunki w porozumieniu handlowym z Unią. Dwane przypomniał, że według wyliczeń jednego z niemieckich think tanków, Brexit kosztowałby brytyjską gospodarkę 225 mld GBP do 2030 roku.
Premier Wielkiej Brytanii, konserwatysta David Cameron, zwyciężył w majowych wyborach m.in. dzięki obietnicy, że będzie renegocjował relacje kraju z Unią Europejską przed referendum w sprawie dalszego członkostwa, które ma odbyć się do końca 2017 roku.