Brexit wpłynie na handel akcjami w poprzek kanału La Manche

Jagoda Fryc
opublikowano: 2016-06-21 22:00

Gdy Brytyjczycy opowiedzą się za wyjściem z UE, trzeba poszukać schronienia. Jest kilka zakątków rynku, które go udzieli

Sondaże poprzedzające referendum w Wielkiej Brytanii nie są jednoznaczne — głosy za opuszczeniem i pozostaniem we wspólnocie rozkładają się mniej więcej po równo. Warto więc przygotować się na każdy scenariusz.

Bloomberg

Nie taki diabeł straszny

Eksperci nie mają wątpliwości, że gdy Brytyjczycy opowiedzą się za opuszczeniem Unii Europejskiej, to na giełdach poleje się krew. Nie oznacza to jednak, że w przypadku realizacji negatywnego scenariusza nie da się w ogóle na akcjach zarabiać. Wręcz przeciwnie. Seweryn Masalski, zarządzający funduszami MM Prime TFI, uważa, że odporna na negatywne skutki brexitu może być giełda amerykańska.

— Brexit wpłynie na handel w poprzek kanału La Manche. Wyspiarze najprawdopodobniej zwrócą się gospodarczo w stronę większego brata, z którym od zawsze łączą ich specjalne stosunki. Poza tym na korzyść USA przemawia pewien dystans od europejskich problemów. Kondycja amerykańskich firm zależy głównie od siły rynku wewnętrznego, w drugim stopniu od kondycji gospodarki światowej. Stąd też ostatnio tylko niewielka korekta na Wall Street, którą można uznać za okazję do kupna. Perspektywa podwyżek stóp, które mogą ostudzić gospodarkę, oddaliła się — twierdzi Seweryn Masalski.

Równocześnie specjalista odradza inwestycję w obligacje skarbowe krajów rozwiniętych (Niemcy, Szwajcaria). Ich rentowności są minimalne lub nawet ujemne, co oprócz nikłej perspektywy zarobku może oznaczać, że papiery te są przewartościowane.

— Dalszy wzrost cen jest możliwy, ale wiąże się z narastającym ryzykiem pęknięcia bańki. Polskie obligacje są natomiast wrażliwe na ryzyko brexitu. Dosyć dobrą alternatywą, choć niepozbawioną wad, są obligacje korporacyjne. Zalety to dochód wyższy niż z obligacji skarbowych, za cenę nieco większego ryzyka — dodaje Seweryn Masalski.

Moc walut

Adam Łukojć, zarządzający ze Skarbca TFI, podpowiada natomiast, aby inwestorzy wybrali płynną inwestycję i przygotowali się na szybkie wprowadzenie zmian w swoim portfelu.

— Na czas referendum warto zainteresować się gotówką, zwłaszcza w takich walutach jak dolar amerykański czy frank szwajcarski. Dobrym wyborem mogą też być amerykańskie obligacje rządowe. Ich rentowności są dodatnie, ceny mogą rosnąć w przypadku brexitu, a dodatkową korzyść może przynieść ekspozycja na dolara.

Nie szukałbym ucieczki przed brexitem w alternatywnych klasach aktywów. To, że np. nieruchomości nie podlegają codziennej wycenie, nie oznacza, że ich ceny nie będą wrażliwe na ewentualne zamieszanie na rynku kapitałowym — zwraca uwagę Adam Łukojć. Daniel Kostecki, dyrektor departamentu analiz rynkowych HFT Brokers, również radzi zwrócić się w stronę jena, dolara oraz franka szwajcarskiego, poprzez zajęcie krótkich pozycji na parach walutowych: GBP/JPY, GBP/USD, GBP/CHF.

— Pozycje te najlepiej zajmować w czwartek przed otwarciem lokali wyborczych w Wielkiej Brytanii, czyli przed godziną 8 rano. Należy jednak pamiętać, że jeśli dojdzie do brexitu, to w pewnym momencie zareagować mogą banki centralne w USA, Szwajcarii czy też Japonii. Może dojść do interwencji na rynku walutowym lub cięcia stóp procentowych. Działania te będą miały na celu zahamowanie nadmiernego umacniania się walut uznawanych za bezpieczną przystań, co może ograniczyć potencjalne zyski z jena, dolara oraz franka szwajcarskiego — tłumaczy Daniel Kostecki.