Brokerzy żądają prawa do portfela

Zieliński Marcin
opublikowano: 1999-03-03 00:00

Brokerzy żądają prawa do portfela

Przedstawiciele branży powinni działać w trzecim filarze

WYRWANE OGNIWA: Przejęcie Johnson & Higgins przez Marsh & Mc Lennan i Alexandra & Alexandra przez AON uszczupliło grono klientów Gras Savoye Polska. Firmy należały do sieci obsługującej wzajemnie swoich klientów — mówi Tomasz Mintoft-Czyż, prezes SPBUiR i Gras Savoye Polska. fot. Borys Skrzyński

Ustawa o funduszach emerytalnych daje brokerom ubezpieczeniowym możliwość akwizycji na rzecz towarzystw emerytalnych. Część środowiska uważa ten zapis za nieporozumienie. Brokerzy domagają się także gwarancji obsługi swoich klientów, czyli prawa do portfela.

Na świecie motorem dystrybucji funduszy emerytalnych są ich wyłączni agenci trafiający do klientów indywidualnych. Brokerzy stoją na drugim biegunie. Pośredniczą głównie przy zawieraniu dużych ubezpieczeń majątkowych.

Tak, ale w trzecim filarze

— Towarzystwa emerytalne nie są firmami ubezpieczeniowymi. Działalność na ich rzecz nie ma nic wspólnego z zadaniami brokera, który z definicji zajmuje się ubezpieczeniami i reasekuracją. Pracodawca nie ma prawa angażować się w dystrybucję jednostek uczestnictwa w funduszach, a przecież broker pracuje w jego imieniu. Specyfika tej profesji polega na tym, że najczęściej przygotowuje się oferty ochrony ryzyk dla firm, nie zaś dla osób fizycznych. Mimo to, nie mam wątpliwości, że znajdą się brokerzy, którzy będą akwirować na rzecz Powszechnych Towarzystw Emerytalnych — mówi Tomasz Mintoft-Czyż, prezes Stowarzyszenia Polskich Brokerów Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych i szef firmy brokerskiej Gras Savoye Polska.

W naturalny sposób brokerzy, szczególnie specjaliści od polis życiowych, powinni współpracować ze swoimi klientami w ramach III filaru. Ich rola będzie polegać na dopasowaniu obecnych grupowych ubezpieczeń pracowniczych do wymogów nowego systemu emerytalnego.

— Broker będzie musiał odpowiedzieć, czy warto wejść w III filar czy też pozostać związanym tradycyjną polisą z komercyjnym towarzystwem, a może zainwestować w fundusz powierniczy — wyjaśnia szef brokerów.

Prawo do portfela

Pielęgnowana zasada niezależności brokerskiej może jednak uderzać w interesy branży i być powodem napięć między przedstawicielami tej profesji a ubezpieczycielami. Zdarza się, że towarzystwa, dla których broker znajduje klienta, próbują, w zamian za niższą składkę, wykluczyć pośrednika.

— W ustawie o pośrednictwie ubezpieczeniowym brokerzy chcieliby widzieć zapis o prawie do portfela. Idea polega na tym, że jak długo trwa mandat zleceniodawcy, tak długo broker ma prawo do obsługi tego klienta. Brak tej normy uderza też w agenta, który często zyskawszy klienta, w następnym roku straci go na korzyść swojej firmy macierzystej — twierdzi prezes stowarzyszenia.

Wagę tego prawa można w pełni dostrzec, gdy dochodzi do fuzji firm brokerskich. Najważniejsza korzyść z nich płynąca to połączenie portfeli.

Inną kwestią sporną jest prawna pozycja multiagenta.

— Agent pracujący dla wielu towarzystw ma obowiązek legitymować się licencją agencyjną. Może ją zdobyć w pierwszym zakładzie, którego polisy oferuje. Nie musi, jak broker, ubezpieczać swojej odpowiedzialności cywilnej, chociaż w praktyce częściowo wykonuje pracę brokera. Sprawa OC w przypadku niezależnego pośrednika jest wymogiem bezpieczeństwa obrotu i konsumenta — podkreśla prezes SPBUiR.

Brokerzy chcą klarowniejszego podziału. Gdyby wszedł w życie, agenci byliby pośrednikami zależnymi i odpowiedzialność za ich pracę spadałaby na ubezpieczycieli, z którymi wiąże ich umowa. Multiagenci i brokerzy zostaliby pośrednikami niezależnymi i sami zabezpieczaliby swoje OC.

Daleko do bancassurance

Tegoroczne otwarcie rynku ubezpieczeniowego nie wprowadzi rewolucyjnych zmian w ofercie produktów ubezpieczeniowych.

— Tak naprawdę brak nam jeszcze profesjonalnych rozwiązań typu bancassurance. Zakłady ubezpieczeń od lat gotowe są do świadczenia tych usług. Teraz banki powinny dołączyć do swoich usług także produkty bankowo-ubezpieczeniowe — tłumaczy Tomasz Mintoft-Czyż.

Marcin Zieliński