Od majowego szczytu WIG-Budownictwo spadł poniżej 8 tys. pkt. Nie odzwierciedla to jednak sytuacji całej branży, gdyż największy wpływ na indeks ma Budimex, którego pakiet ma niemal 60-procentowy udział, podczas gdy druga pod względem wielkości spółka — Ferro — niecałe 6 proc. O niezłej kondycji branży może świadczyć fakt, że notowania Budimeksu spadły o ponad 20 proc., a indeks o około 15 proc.
— W pierwszych miesiącach roku notowania sektora budowlanego były wspierane oczekiwaniem na odblokowanie funduszy unijnych i dalszą pozytywną trajektorię kosztów materiałów, jednak obecnie optymizm jest mniejszy w związku z niską podażą nowych kontraktów zarówno infrastrukturalnych, jak też kubaturowych. Brak kontynuacji dużych planów inwestycyjnych, jak np. CPK, również oznacza mniej zleceń dla spółek budowlanych — mówi Tomasz Duda, analityk Pekao BM.
Z powodu małej liczby przetargów w tym roku spółki realizują zamówienia z umów, które podpisały w tym lub w poprzednim roku. Mirbud na koniec lipca miał w portfelu umowy o wartości 8,3 mld zł, Budimex na koniec czerwca 15,3 mld zł, a Torpol w maju podawał wartość 4,7 mld zł.
— Tam, gdzie jest inwestor instytucjonalny, czyli GDDKiA, PKP PLK lub samorządy, będzie dobrze, choć na kolei przetargi dopiero ruszą. Tam, gdzie jest inwestor prywatny, wygląda słabo. W tym segmencie obejmującym magazyny, biura, hotele, obiekty przemysłowe brakuje inwestycji, a jeżeli są, to są one odtworzeniowe lub zielone — mówi Maciej Wewiórski, analityk DM BOŚ.
Jego zdaniem w wielu branżach decyzje inwestycyjne są odkładane ze względu na trudny dostęp do kapitału, a gospodarka nie nabrała jeszcze rozpędu. W biurowcach zapotrzebowanie spadło i nie chce się odbudować od pandemii, a w magazynach słabość pojawiła się w tym roku — wolumen transakcji w pierwszej połowie roku zmalał o jedną trzecią.
— Dlatego często projekty biurowców zamieniają się w inwestycje mieszkaniowe. Słabiej jest także w branży turystycznej, gdzie widać pewne oznaki przeinwestowania. Konsument natomiast wciąż trzyma się za kieszeń i ostrożnie wydaje pieniądze — mówi Maciej Wewiórski.
Przetargi opóźnione
Choć wszyscy liczą na napływ pieniędzy z KPO, który ma postawić na nogi budownictwo, to nieco oddala się on w czasie. Duża kwota jest przeznaczona na kolej, a PKP PLK nie mają takiej sprawności w zarządzaniu inwestycjami jak GDDKiA.
— Zarówno GDDKiA, jak też PKP PLK ogłosiły w tym roku znacznie mniej przetargów niż w analogicznym okresie zeszłego. Od wielu miesięcy w obu instytucjach trwa przegląd inwestycji. GDDKiA finansuje się z budżetu centralnego, a nie z funduszy unijnych, więc patrząc na ogólną sytuację budżetu, mniej przetargów nie powinno dziwić. W segmencie kolejowym są fundusze unijne oraz z KPO, ale nadal brak decyzji co do tego, które inwestycje i w jakim zakresie powinny być realizowane. Przed wakacjami PKP PLK ogłosiły, że będą przetargi na 17 mld zł, ale na razie niewiele z tego zostało zrealizowane — mówi Krzysztof Pado, analityk DM BDM.
Paradoksalnie przetargowa słabość może sprzyjać dużym giełdowym spółkom, a osłabiać siłę negocjacyjną podwykonawców. Podobnie mogą wpływać gorsze warunki na rynku prywatnym. Odwrócenie tej sytuacji może jednak zwiększyć konkurencję.
— Jeżeli podwykonawcy czy dostawcy materiałów widzą, że zamówień na rynku jest mniej, to chcą współpracować z firmami, które mają duży portfel. To pozwala ograniczyć wzrost kosztów — mówi Krzysztof Pado.
— Dobrze wypadają spółki takie jak Mirbud czy Budimex, które budują dla instytucji publicznych. Korzystają z tego, że inwestor prywatny jest słaby i podwykonawcy idą tam, gdzie są pieniądze, a sytuacja jest taka, że nie mogą się o nie bić, co sprzyja wysokim marżom m.in. w Budimeksie — mówi Maciej Wewiórski.
— Brak nowych kontraktów oznacza podwyższoną konkurencję w momencie, gdy rozpocznie się ich dystrybucja. Warto jednak pamiętać, że dzięki wysokiej zeszłorocznej podaży główne giełdowe spółki infrastrukturalne, czyli Budimex, Mirbud i Torpol, mają rekordowo wysoki portfel zleceń. Są więc dobrze przygotowane na obecny okres i mogą spokojnie czekać na uruchomienie przetargów — mówi Tomasz Duda.
Perspektywy pozytywne
Duże portfele zleceń w kolejnych okresach sprzyjają spółkom infrastrukturalnym i ich wynikom, choć perspektywy nie są takie same dla wszystkich segmentów.
— Perspektywy na rynku kolejowym są bardzo dobre — są fundusze unijne na modernizację, a UE wspiera kolejowy transport towarów. Równie dobrze wygląda sytuacja w segmencie energetycznym — są pieniądze z KPO nie tylko na budowę OZE, ale także sieci dystrybucyjnych i przesyłowych. Pytanie tylko, kiedy pojawią się większe przetargi. Segment drogowy natomiast ma za sobą kilkanaście dobrych lat i pewnie jeszcze kilka przed sobą, ale pojawiają się sygnały z ministerstwa, że główna infrastruktura drogowa została już właściwie wybudowana, a firmy mogą liczyć raczej na kontrakty utrzymaniowe, remontowe czy na rozbudowę — mówi Krzysztof Pado.
PSE chcą do 2034 r. wydać na rozbudowę 64 mld zł. Do tego dochodzą wydatki spółek energetycznych na rozwój sieci — PGE Dystrybucja otrzymała właśnie pozytywną ocenę wniosków o wsparcie z UE na ponad 337 mln zł. Tauron planuje w tym roku wydać na ten cel 3 mld zł, a Energa tylko w I kw. wydała ponad 470 mln zł. Wzrost inwestycji w tym obszarze może wspierać takie spółki jak Atrem czy Elektrotim.
— Elektrotim jest jedną ze spółek, która może zyskać na rozbudowie infrastruktury energetycznej, zwłaszcza na rozbudowie sieci dystrybucyjnej, która po kilkudziesięciu latach wymaga modernizacji i warunków do przyłączania OZE — mówi Krzysztof Pado.
— Pozostajemy pozytywnie nastawieni do spółek infrastrukturalnych w związku z ich dużymi portfelami zleceń, z wyjątkiem Budimeksu, którego wycena jest 60-100 proc. powyżej średnich, co przy obecnym poziomie marż bliskim rekordowym poziomom powoduje wysokie ryzyko inwestycyjne. Jednocześnie pozostajemy negatywnie nastawieni do spółek kubaturowych, gdzie duża konkurencja w przetargach będzie powodowała wysokie ryzyko słabych wyników w najbliższym roku — mówi Tomasz Duda.
Słaba koniunktura w tym segmencie przekłada się także na wyniki producentów materiałów budowlanych. Przykładowo Mercor od kwietnia do czerwca miał 137 mln zł przychodów, czyli blisko o 10 proc. mniej niż rok wcześniej.
— Mercor jest spółką późnocykliczną i pokazał słabe wyniki. Sprzedaż spadła, wzrosły koszty i zysk spadł o połowę. Podobnie trudna sytuacja jest w Lena Lighting, gdzie eksport w pierwszej połowie roku spadł r/r o 27 proc., a popyt w kraju o 11 — mówi Maciej Wewiórski.
Poważną zmianę przechodzi Unibep, którego na prostą próbuje wyciągnąć były prezes Budimeksu.
— Wszyscy trzymamy kciuki, aby misja Dariusza Blochera w Unibepie się powiodła. Rynek daje duży kredyt zaufania, a wyniki w ostatnich dwóch kwartałach roku wyglądały stabilnie. Potrzebne jest też uzdrowienie lub sprzedaż spółki zależnej Unihouse. Ze względu na długą listę problemów raczej padnie na to drugie — mówi Maciej Wewiórski.