PHZ Bumar, po przegranym powtórzonym przetargu na wyposażenie nowej armii irackiej, zamierza startować w kolejnych, zapowiedział prezes spółki Roman Baczyński w środę.
“Świat nie kończy się na jednym przetargu i na pewno będziemy startować w kolejnych przetargach w Iraku” – powiedział Baczyński podczas konferencji prasowej.
Prezes dodał, że firma na dzień dzisiejszy nie widzi przyczyn merytorycznych, aby oprotestowywać wyniki przetargu.
W wypowiedzi dla sobotniego “Życia Warszawy” Baczyński mówił, że według nieoficjalnych informacji jego firma wygrała przetarg na wyposażenie armii Iraku.
Baczyński powiedział, że przyczyną porażki kierowanej przez niego spółki był gorszy od zwycięzcy harmonogram dostaw oraz wyższa cena. “Nie byliśmy w stanie zaproponować takich parametrów” – powiedział.
Według Bumaru jego oferta opiewała na 425 mln USD, a zwycięska spółka ANHAM zaproponowała 259 mln USD. Baczyński dodał, że cena sprzętu, który miał zakupić Bumar od poddostawców wynosiła 305 mln USD bez dodatkowych kosztów, m.in. transportu, ubezpieczenia itp.
Z informacji przedstawionych przez Bumar wynika, że zwycięzcą przetargu została firma ANHAM Joint Venture z siedzibą w USA. Udziałowcami tej spółki są te same podmioty i osoby, co firmy Nour, która wygrała pierwszy, unieważniony potem przetarg na wyposażenie armii Iraku.
W ostatnim przetargu startowało 10 podmiotów, w tym z Europy – tylko Bumar.
Prezes Bumaru zapowiedział, że oprócz udziału w kolejnych przetargach w Iraku, spółka planuje zaistnieć na innych rynkach.
“Trwają rozmowy w sprawie dostaw na rynek indonezyjski i malezyjski, a w dalszej perspektywie chcemy zaistnieć w Kolumbii i Wenezueli” – powiedział Baczyński.
Ostatnio Bumar podpisał kontrakt na dostawy 228 samochodów zabezpieczenia technicznego dla Indii.
Według Baczyńskiego kondycja firmy, mimo przegranego pierwszego przetargu w Iraku, nie jest zagrożona.
W 2003 roku zysk netto grupy Bumar przekroczył 10 mln zł w porównaniu ze stratą w wysokości 13 mln zł w 2002 roku, powiedział prezes.
maza/tom/mk