Chiny szukają rozwiązań po uderzeniu w dostawy przez Rosję i Białoruś

Jacek PerzyńskiJacek Perzyński
opublikowano: 2025-09-15 13:16

Działania Moskwy i Mińska zaszkodziły interesom handlowym Pekinu. Wizyta szefa dyplomacji ChRL w Polsce ma pomóc znaleźć wyjście z kryzysu, ale atmosfera spotkania nie jest dobra.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak działania Rosji i Białorusi uderzyły w chiński handel
  • czego mogą chcieć Chiny
  • na co będzie nalegać Polska
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pierwsza od sześciu lat wizyta szefa chińskiej dyplomacji w Polsce przebiega w mało przyjaznej atmosferze. Warszawa chce uzmysłowić Pekinowi, że wsparcie i przymykanie oczu na rosyjską inwazję w Ukrainie ma swoją cenę.

Wizyta Wanga Yi, który spotka się z szefem polskiego ministerstwa spraw zagranicznych, zbiegła się w czasie z eskalacją napięć z naszymi wschodnimi sąsiadami, co uderza w interesy handlowe Państwa Środka. Zamknięcie przejść granicznych z Białorusią zablokowało jedyną kolejową trasę łączącą Chiny z Europą. Ponadto ostatnie zakłócenia w polskiej przestrzeni powietrznej pokazało Pekinowi, że eskalacja rosyjskiej agresji na Ukrainę może realnie zakłócić także ruch lotniczy – samoloty chińskich linii korzystają zarówno z naszej, jak i rosyjskiej przestrzeni powietrznej. Obecnie jedyne bezpośrednie połączenie lotnicze między Warszawą a Pekinem realizuje Air China.

Polskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało, że politycy nie wygłoszą oświadczeń po spotkaniu chińskiego gościa z wicepremierem i ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim – ich odwołanie zaproponowała strona chińska.

Krzysztof Karwowski, ekspert ds. Chin z Instytutu Nowej Europy (INE), ocenia, że spotkanie szefów dyplomacji Polski i Chin nie przyniesie przełomu, a jedynie zakończy się wymianą poglądów na temat rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie.

– Pekin włączył się w tę dyskusję na poważnie dopiero wtedy, gdy zamknięto przejście graniczne z Białorusią, co przede wszystkim uderza w chiński eksport do Europy. Choć tym szlakiem kolejowym odbywa się zaledwie ok. 3 proc. dwustronnej wymiany handlowej, Chińczycy nie mogą sobie pozwolić na zablokowanie trasy, w którą zainwestowali miliardy. Zamknięcie przejścia doprowadzi do chwilowych opóźnień w przepływie towarów, ale mimo to jest naszym skutecznym narzędziem nacisku na Chiny – podkreśla ekspert INE.

Na agendzie rozmów znalazła się także kwestia udrożnienia dostępu do chińskiego rynku dla polskiego drobiu i wołowiny. Branża spożywcza jest istotna, bo stanowi ważny element naszej skromnej wymiany handlowej z Chinami.

Janusz Piechociński, prezes Izby Przemysłowo Handlowej Polska-Azja, uważa, że produkty rolno-spożywcze są w stanie zniwelować niekorzystny bilans handlowy między Polską a Chinami, jednak w tej kwestią nadal istnieją poważne bariery.

– Poważnym wyzwaniem dla naszego eksportu drobiu i wołowiny są wyśrubowane normy sanitarne, ogromna produkcja krajowa Chin, ograniczająca potrzeby importowe, oraz protekcjonizm Pekinu. Dobrym przykładem jest eksport mleka UHT. W latach 2021-22 jego udział w dostawach do Chin wynosił 6,7 proc., a w ubiegłym roku spadł do 1,3 proc. Spełnienie wszystkich tych warunków jest trudne, ale mimo to nie warto zamykać się na współpracę handlową z Państwem Środka – podkreśla Janusz Piechociński.

Chiny są naszym drugim partnerem importowym. W ubiegłym roku wartość towarów sprowadzonych z Państwa Środka wyniosła 49,2 mld euro, podczas gdy nasz eksport osiągnął 3,6 mld euro – wynika z danych PAIH.

Tekst będzie aktualizowany