Bush zerwał protokół z Kioto - szkody mogą być nieodwracalne

Stanisław Albinowski
opublikowano: 2001-05-11 00:00

Bush zerwał protokół z Kioto – szkody mogą być nieodwracalne

Decyzja prezydenta Busha o odstąpieniu USA od protokołu z Kioto w sprawie redukcji emisji dwutlenku węgla wywołała niemal w całym świecie ostry sprzeciw i stała się zarzewiem nowego konfliktu między Stanami a Unią Europejską, która właśnie przyjęła VI Program Ochrony Środowiska na lata 2001-2010. Do bezpośredniej konfrontacji dojdzie w lipcu w Bonn, podczas kolejnej konferencji klimatycznej pod egidą ONZ. Realizacja kompromisowych postanowień z Kioto nie może oczywiście zahamować ocieplenia ziemskiej atmosfery. Uzgodnione redukcje emisji są raczej symboliczne (wykres). Znaczenie Kioto polega natomiast na tym, że dokonano tam pierwszego kroku w kierunku globalnej współpracy dla ratowania klimatu ziemi. Zagrożenie jest globalne, przeciwdziałanie musi mieć taki sam wymiar, inaczej będzie bezskuteczne. Decyzja Busha podważyła tę zasadę.

Motywy wspomnianej decyzji, przedstawione oficjalnie, są mało przekonujące. Prezydent USA stwierdził przede wszystkim, że układ z Kioto jest „niesprawiedliwy”, ponieważ zobowiązania nakłada tylko na kraje przemysłowe, nie obejmuje nimi natomiast krajów rozwijających się. Postanowienie to jest jednak w pełni zasadne. Nie ulega bowiem wątpliwości, że całkowita odpowiedzialność za obecną kumulację gazów cieplarnianych w atmosferze spada wyłącznie na państwa uprzemysłowione. W przeliczeniu zaś na jednego mieszkańca emisja CO2 w Chinach jest 8 razy, a w Indiach 23 razy mniejsza niż w USA. Nie można stosować tej samej miarki w stosunku do krajów o tak różnych uwarunkowaniach.

Prezydent uzasadniał swą decyzję także prawem Amerykanów do taniej energii. Jest faktem, że realizacja postanowień z Kioto oznaczałaby dla USA koszty rzędu kilku miliardów dolarów, ale koszty związane z ociepleniem klimatu — jako skutkiem rosnącej emisji dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych — w samych tylko Stanach wyniosą około 30 mld USD rocznie! Takie wyliczenie przedstawiono w raporcie „Climate Change 2001”, opracowanym przez ONZ. G. W. Bush zignorował te ostrzeżenia. Wprawdzie ma on rację twierdząc, iż dwutlenek węgla nie jest gazem szkodliwym, ale ten nieszkodliwy gaz może sprawić, że oceany zaleją ogromne połacie lądów, a żyzne pola zmienią się w pustynie.

Według danych „World Energy Out- look 2000”, emisja CO2 na jednostkę wyprodukowanej energii elektrycznej jest w Ameryce o ponad 30 proc. większa niż w europejskich krajach OECD. Tu leży poważne źródło obniżenia kosztów produkcji i wielkości emisji. Jednak prezydent Bush, ulegając żądaniom przemysłu węglowego, który zasilił jego fundusz wyborczy kwotą 3 mln dolarów, nie tylko odstąpił od porozumienia z Kioto, ale też drastycznie zredukował subwencje na badania w dziedzinie poprawy sprawności energetycznej i pozyskiwania energii odnawialnej. To bardzo zły prognostyk.