Z definicji stodoła to budynek w gospodarstwie rolnym przeznaczony do przechowywania zebranego zboża, siana, słomy oraz narzędzi i pojazdów rolniczych. Dziś zastosowanie stodoły do takich celów nie jest już takie oczywiste.
Wiejskie zabudowania gospodarcze‚ fabryki lub inne postindustrialne budynki zyskały uznanie architektów, którzy zmieniają ich funkcje. W takich obiektach ludzie chcą mieszkać, spędzać wakacje i odpoczywać. Okazuje się, że w starej stodole może znaleźć miejsce także spa, na dodatek unikatowe w Europie, inspirowane kulturą Japonii Klekotki Sento Spa.
Najpierw był młyn
Był późny czerwcowy poranek 1995 r. Klekotki, okolice Morąga, Pasłęka i Ornety. Dziewicza część Warmii. Tuż po prawie tropikalnej burzy pojawiła się ciepła mgła pachnąca łąką i lasem, a z niej wyłoniły się ruiny starego młyna w środku doliny rzeki Wąskiej. — Byłem zachwycony. Potem się okazało, że jest na sprzedaż i nikt nie chce go kupić. Ja chciałem. Postanowiłem go odbudować, by móc to miejsce pokazywać takim jak ja pasjonatom nieznanych zakątków i nietkniętej przyrody — opowiada Zbigniew Tyszko, właściciel dzisiejszego Hotelu Młyn Klekotki Resort & Spa.
Zapomniany kompleks XVII-wiecznych zabudowań z powodzeniem przekształcił w nowoczesny ekskluzywny hotel. Podczas przebudowy starał się wyeksponować najciekawsze elementy starej architektury, by zachować wyjątkową atmosferę miejsca. W odrestaurowanych podziemiach hotelu umieścił winiarnię. W przytulnej sali kominkowej zachował piękny belkowany sufit.
Restaurację i bar ulokował w dawnej stajni. Obok jest przeszklony przestronny ogród zimowy z podłogą wykładaną ręcznie formowanymi glinianymi kaflami. Każdy hotelowy pokój urządzono inaczej. Wszystko to pomysły Zbigniewa Tyszki, który na co dzień jest dyrektorem generalnym firmy Tirsped. Młyn Klekotki stał się jedną z jego pasji.
Teraz jest stodoła
Ale na tym biznesmen nie poprzestał. Kolejnym pomysłem było stworzenie spa innego niż wszystkie. W budynku, który będzie pasował do reszty zabudowań. — Pomysł przyszedł dość szybko. W moim młyńskim gospodarstwie brakowało stodoły. Ale nie nowej wystylizowanej na starą, lecz starej, tradycyjnej, jaką znalazłem we wsi Niebrzydowo — opowiada Zbigniew Tyszko.
Stodoła była, ale nie było planu, jak stworzyć w niej spa. Zbigniew Tyszko długo szukał nietypowego pomysłu. Projekty zaproponowało mu kilku architektów, wybrał jednak młodego projektanta Karola Pasternaka.
— Jego propozycja była bardzo śmiała, wyjątkowa i najlepiej, moim zdaniem, wykorzystywała wnętrze, a także nie zaburzała naturalnej bryły budynku — wspomina Tyszko, który część pieniędzy na budowę spa pozyskał z funduszy unijnych.
Pijane ściany
Pierwszym etapem inwestycji była rozbiórka stodoły. Wszystkie elementy starannie zinwentaryzowano, oznaczono i rozmontowano. Ponownie złożono je w Klekotkach. Konstrukcję wzmocniono, uszkodzone elementy wymieniono, a brakujące uzupełniono. Okazały budynek wkomponowano w skarpę schodzącą do rzeki przez posadowienie na ławie fundamentowej i słupach żelbetowych.
Wewnętrzne ściany wykonano ze szkła. Dzięki temu, że deski, z których zbudowano stodołę, nie stykają się‚ budynek jest ażurowy, robi wrażenie lekkiego i otwartego na otaczającą przyrodę. Przez prześwity między deskami do wnętrza dostają się promienie słońca, prześwietlając większość pomieszczeń, a otwarte wrota na wysokości pokoi zabiegowych tworzą olbrzymie okna, które pozwalają oglądać las nawet z wanny. Stodoła z każdej strony wygląda inaczej, dzięki czemu budynek nie jest monotonny.
Powierzchnia została wykorzystana na tyle, na ile pozwoliła kubatura budynku. Zbigniew Tyszko nie chciał zmieniać wyglądu zewnętrznego stodoły. Wewnątrz zmieściły się trzy poziomy: parter-przyziemie, I piętro i antresola. Na parterze znalazły się recepcja, szatnia i przestrzeń wypoczynkowa oraz zaplecze techniczne. Węzeł komunikacyjny zaprojektowano w sercu budynku. Otwarta na resztę przestrzeni klatka schodowa na I piętrze wraz z korytarzami prowadzi do pięciu pokoi zabiegowych. Szósty znajduje się na najwyższym poziomie. Każdy pokój ma minimum 35 mkw., własną garderobę i łazienkę, a także miejsce do wypoczynku.
— Pomieszczenia mają kształt brył, w których nie ma dwóch takich samych ścian, sufitów, kątów, narożników. Zresztą największą trudnością było wytłumaczenie wykonawcom, że ściany zewnętrzne nie mają być proste — śmieje się Karol Pasternak. I dodaje: — Projekt z założenia miał wychodzić poza standardy i modę, a konstrukcja miała być prosta i zarazem elegancka, by połączyć polską tradycję i nowoczesny design.
Azja w Klekotkach
Zbigniew Tyszko jest również podróżnikiem. Dlatego ściany Klekotki Sento Spa wzbogacił oryginalnymi akcentami ze swoich wypraw do Azji i Afryki. — Bawię się klimatem tego miejsca. Robię to między innymi przez aranżację wnętrz i zapach lub muzykę etniczną z różnych zakątków świata. Subtelnie, by nie zaburzyć jego wyjątkowej atmosfery — twierdzi przedsiębiorca.
Ale nie tylko architektura ma przyciągnąć klientów do spa. Jako pierwsze w Polsce jest inspirowane kulturą Japonii. Tradycyjne łaźnie zwane sento budowali mnisi buddyjscy w świątyniach w VIII wieku. Miłośnicy takiej formy relaksu i szukający wyjątkowego odprężenia mogą się poddać zabiegom prosto z Japonii. Zwłaszcza, że wiele dopasowuje się do potrzeb i gustów mężczyzn, którzy są coraz liczniejszymi gośćmi spa w Klekotkach.
— Jeśli ktoś nie lubi tego rodzaju relaksu czy zabiegów upiększających, może się wybrać na nordic walking z instruktorem, ponurkować w pobliskim jeziorze Narie lub po prostu poczytać swoje lektury i odpocząć wśród kwiatów, zieleni i w ciekawie urządzonych wnętrzach — zachęca Zbigniew Tyszko. &
FOT. MATERIAŁY PRASOWE
26 WEEKEND LUTY 2013
