Ceny krajowych zbóż mogą poddać się korekcie
Przetwórcy zboża na mąkę, czy paszę prowadzą coraz ostrożniejszą politykę związana z zakupem surowców do produkcji. Niewykluczone, że przeczuwają nadchodzącą korektę cen na rynku zbóż. Tradycyjne najmniej kłopotów ze zbytem mają posiadacze pszenicy konsumpcyjnej.
— Popyt na pszenicę nie maleje, szczególnie na pochodzącą z ubiegłego sezonu. Cena starej pszenicy osiąga 680-700 zł/t. Natomiast świeża wyceniana jest na 500-550 zł/t. Jednak tegoroczna pszenica często nie ma parametrów konsumpcyjnych. Mąka z takiego ziarna nie nadaje się do celów spożywczych. W związku z tym taka pszenica przeznaczona jest na pasze — wskazuje Artur Kamiński, broker działu zbóż gdańskiego Nagrolu.
NIEBAWEM powinniśmy doczekać się napływu sporych partii tego zboża z zagranicy. W ubiegłym tygodniu Agencja Rynku Rolnego ogłosiła przetarg na wybór przedsiębiorstw, które dostarczą agencji pszenicę konsumpcyjną w ramach bezcłowego kontyngentu z terminem dostawy do 31 października. ARR może sprowadzić na własne potrzeby w bezcłowym kontyngencie 400 tys. ton pszenicy. Każde przedsiębiorstwo, wybrane w przetargu przez ARR, powinno dostarczyć agencji nie mniej niż 25 tys. ton zboża.
TYMCZASEM przetwórcy poszukują także innych gatunków zbóż. Jednak coraz częściej do transakcji dochodzi tylko wtedy, gdy kupującemu uda się wynegocjować odpowiednio niską cenę. Na droższe ziarno trudniej znaleźć nabywców.
— Jęczmień paszowy nadal jest towarem poszukiwanym, ale nie za każdą cenę. W tej sytuacji cena jęczmienia waha się w granicach 480-500 zł/t u producentów. Również nie brakuje droższego jęczmienia, lecz na to ziarno popyt jest zdecydowanie mniejszy -— zaznacza Artur Kamiński.
KŁOPOTÓW ze zdobyciem surowca nie mają zakłady zajmujące się przetwórstwem rzepaku. Wręcz przeciwnie - nie są w stanie skupić całości ziarna z tegorocznych zbiorów.
— Z rzepakiem sytuacja jest podobna, jak w ubiegłym roku. Zakłady tłuszczowe w krótkim czasie skupiły potrzebną ilość rzepaku i nie będą kupować więcej niż to wynika z umów kontraktowych. Reszta nie została jeszcze zagospodarowana — podkreśla Artur Kamiński.