W opublikowanym we wtorek raporcie o stabilności finansowej Nationalbanken ocenił, że tak szybkie wzrosty „wymagają uwagi”, bo mogą napędzać się same i rozprzestrzenić na resztę kraju. Bank ostrzegł przed politykami, które zwiększałyby popyt lub łagodziły kryteria udzielania kredytów — takie działania mogłyby zwiększyć podatność gospodarstw domowych na wstrząsy i jeszcze bardziej podbić ceny.
Silny rynek pracy napędza boom mieszkaniowy
Na obecne wzrosty wpływa silny rynek pracy i dobra koniunktura gospodarcza w krajach nordyckich, napędzana m.in. przez takie firmy jak Novo Nordisk. Nationalbanken podkreślił, że w tak rozgrzanym rynku nieruchomości dodatkowe stymulowanie popytu — np. przez zwiększanie siły nabywczej wybranych grup — byłoby „niewłaściwe”, bo tylko wywindowałoby ceny jeszcze wyżej. Jednocześnie zaapelował do banków o utrzymanie rygorystycznych standardów kredytowych, bo ich poluzowanie narażałoby gospodarstwa na większe ryzyko przy ewentualnych podwyżkach stóp procentowych, wzroście bezrobocia czy spadkach cen mieszkań.
Wzrost cen mieszkań może wywołać falę nowych kredytów
Jak na razie dynamika kredytów pozostaje umiarkowana — według raportu zadłużenie hipoteczne gospodarstw domowych we wrześniu 2025 r. było o około 3 proc. wyższe niż rok wcześniej. Nationalbanken wskazał jednak, że z doświadczeń wynika, iż silne wzrosty cen mieszkań często z pewnym opóźnieniem prowadzą do przyspieszenia akcji kredytowej.
Bank zaznaczył też, że choć duńscy właściciele domów są dziś ogólnie bardziej odporni finansowo niż przed kryzysem, w Kopenhadze obciążenie kosztami mieszkaniowymi nadal jest wyjątkowo wysokie. Najbardziej zadłużone 10 proc. kupujących przeznacza co najmniej 45 proc. swojego dochodu do dyspozycji na podatki od nieruchomości i raty kredytów.
