Cezary Stypułkowski ma szansę kierować PKO BP

Beata Tomaszkiewicz
opublikowano: 2002-04-23 00:00

W czerwcu mają nastąpić zmiany w zarządzie PKO BP. Coraz większe szanse na fotel prezesa ma Cezary Stypułkowski, prezes Banku Handlowego. W opinii analityków, z czterech wymienianych przez nieficjalną giełdę kandydatów to on byłby najlepszym szefem PKO BP.

Resort skarbu myśli o wymianie szefów we wszystkich trzech podległych sobie bankach — PKO BP, BGK i BGŻ. Dziś głównym kandydatem do objęcia fotela prezesa w PKO BP jest Cezary Stypułkowski, prezes BHW — dowiedzieliśmy się nieoficjalnie.

Jeszcze w marcu, w wywiadzie dla „PB”, Cezary Stypułkowski twierdził, że nikt nie prowadzi z nim rozmów, które mogłyby być uznane za złożenie propozycji pokierowania PKO BP. Wówczas najbliżej tego stanowiska był Andrzej Podsiadło, były szef PBK. Teraz — według nieoficjalnych informacji — ten ostatni miałby objąć stery BGŻ.

Wśród kandydatów rozpatrywanych do pokierowania największym polskim bankiem detalicznym znajdował się jeszcze Sergiusz Najar z Banku Handlowego, któremu w udziale ma przypaść fotel prezesa BGK.

W opinii analityków, nowy szef PKO BP powinien mieć doświadczenie w zarządzaniu dużym bankiem i wykazać się skutecznością w restrukturyzacji.

— Z wymienianych kandydatów tylko Cezary Stypułkowski i Andrzej Podsiadło spełniają te kryteria. Jednak szef BHW lepiej potrafił pokierować spółką, która jeszcze przed fuzją z Citibankiem osiągała znaczące wyniki finansowe. W PBK natomiast widoczny był brak pomysłów na rozwój. Spółka notowała słabe wyniki i miała wysokie koszty — mówi jeden z analityków.

Obawy obserwatorów rynku budzi fakt, że Cezary Stypułkowski nie ma doświadczenia w zarządzaniu bankiem detalicznym.

— BHW był bankiem przede wszystkim korporacyjnym. PKO BP jest największym detalistą. To są dwie różne branże i tu są potrzebne odmienne doświadczenia — mówi jeden z analityków.

Dodaje jednak, że dzięki temu brakowi doświadczenia w obsłudze masowego klienta nowy szef może wnieść nowe spojrzenie na rozwój PKO BP.

— Spółce potrzebna jest osoba, która znajdzie pomysł na rozwój, nie będzie bać się właściciela, jakim jest Skarb Państwa i na dodatek będzie realizować nowatorskie pomysły — uważa kolejny z obserwatorów rynku.

To wszystko powoduje, że z gry o fotel prezesa PKO BP wypadli Sergiusz Najar, dyrektor generalny Citibanku w Pradze, oraz Janusz Czarzasty, wiceprezes Credit Lyonnais Polska.

— Żaden z nich nie ma doświadczenia na stanowisku szefa dużej instytucji finansowej. Sergiusz Najar jest specjalistą w obsłudze firm i korporacji, może więc dobrze się sprawdzić jako szef BGK — tłumaczy analityk.

Tymczasem nowy szef PKO BP obejmie stanowisko najwcześniej w drugiej połowie 2002 r. i od razu przyjdzie mu się zmierzyć z kilkoma palącymi problemami.

— Nowy zarząd PKO BP będzie musiał skrystalizować plany na przyszłość, a przede wszystkim zdecydować o kolejnych krokach prywatyzacji i wprowadzić spójny z nią program rozwoju — uważa Artur Szeski, analityk CDM Pekao SA.

Jedną z najpilniejszych spraw będzie połączenie sieci placówek banku zintegrowanym systemem informatycznym.

— Bez niego nie da się ograniczyć kosztów, a to w PKO BP jest konieczne. Bank potrzebuje szybkiej restrukturyzacji placówek i zatrudnienia — mówi Grzegorz Zawada, analityk Erste.

W opinii niektórych obserwatorów rynku, wprowadzając system informatyczny w PKO BP można byłoby zlikwidować nawet do 30 proc. etatów.

— Sądzę, że w banku tym brakuje dobrego zarządzania kadrami. PKO BP potrzebne jest też uporządkowanie portfela kredytowego oraz lepsze wykorzystanie bazy depozytowej. Powinna także być ograniczona samodzielność oddziałów regionalnych — uważa Andrzej Powierża, analityk DI BRE Banku.