Logistycy zazwyczaj pierwsi widzą trendy rysujące się w handlu międzynarodowym i gospodarce. Cenne spostrzeżenia ma Piotr Iwo Chmielewski, prezes Rohlig SUUS Logistics, polskiego operatora logistycznego, jednego z największych w Europie Środkowej. Menedżer liczy, że zawirowania wywołane m.in. polityką celną Stanów Zjednoczonych, wojną w Ukrainie czy atakami Huti na statki, które doprowadziły do ograniczenia żeglugi przez Kanał Sueski, okażą się korzystne dla polskich eksporterów oraz przyciągną do naszego kraju inwestorów i dadzą szansę rozwoju firmom z rynku logistyki.
Inwestorzy rozglądają się w Polsce
Mimo licznych barier biurokratycznych, mogących odstraszać od Polski potencjalnych inwestorów, coraz więcej zagranicznych podmiotów sonduje polski rynek i chce lokować działalność nad Wisłą - twierdzi prezes SUUS. Pozytywny trend dotyczący przyciągania kapitału przez nasz kraj potwierdza opublikowany niedawno raport "EY Europe Attractiveness Survey 2025".
- Globalne zawirowania celne będą przyczyniać się do rozwoju nearshoringu, czyli skracania łańcuchów logistycznych i relokacji produkcji. Ostatnio obserwujemy na przykład wzmożone zainteresowanie polskim rynkiem inwestorów japońskich. Rozglądają się za miejscem do lokowania w naszym kraju działalności np. w segmencie elektroniki. Aktywne są także firmy z Korei Południowej – mówi Piotr Iwo Chmielewski, podkreślając, że jeśli Polska stworzy przyjazne warunki dla zagranicznych firm, może na globalnych zmianach sporo zyskać i stać się mostem logistycznym między Wschodem a Zachodem.
Cła powodują globalny chaos
Polskie firmy także próbują sił za granicą. Piotr Iwo Chmielewski podaje przykład krajowych producentów okien i drzwi, którzy rozwijają działalność w Stanach Zjednoczonych. Prognozuje, że w dłuższej perspektywie polskich inwestycji zagranicznych będzie więcej. Obecnie jednak wiele firm odwleka decyzje z powodu zawirowań celnych, które wywołują na rynku chaos. Co ciekawe, mimo ceł eksport wielu towarów z Polski na amerykański rynek ma się dobrze. Według danych SUUS w kwietniu rosły dostawy okien. Zwiększyła się też sprzedaż materiałów budowlanych oraz produktów z sektora automotive. Na drugim biegunie są dostawy mleka w proszku, które zostały niemal wstrzymane po wprowadzeniu taryf.
Skutki wojny celnej najmocniej odczuli Chińczycy. SUUS szacuje, że wolumen transportowy z Chin do USA spadł w ostatnich tygodniach o 35-45 proc. Sytuacja prędko się nie poprawi, bo tzw. booking, czyli rezerwowanie nowych slotów transportowych, jest niższy o 45–50 proc. w porównaniu z poziomem sprzed wojny celnej. Rośnie też liczba tzw. blank sailingów, czyli rejsów bez ładunku, odwołanych lub omijających porty na trasie.
Gdzie jedni tracą, tam inni zyskują.
- Rośnie liczba transportów do USA z państw takich jak Wietnam, Indie czy Malezja – mówi Piotr Iwo Chmielewski.
Zwraca jednak uwagę, że administracja Donalda Trumpa łagodzi stanowisko wobec Chin. Niedawno USA i Chiny zgodziły się na 90 dni obniżyć wzajemne cła do 30 proc. (wcześniej sięgały nawet 145 proc.). Operatorzy żeglugowi prognozują, że w tym okresie chińskie firmy będą próbowały zwiększyć dostawy do USA. Prezes SUUS natomiast spodziewa się dalszego łagodzenia polityki przez administrację Donalda Trumpa i stabilizowania relacji z Chinami w długim terminie.
Innowacje z Chin zaleją Europę
Zdaniem menedżera firmy z Państwa Środka przekierują do Europy część towarów, które nie trafią do USA.
- Nie spodziewamy się jednak zalewu rynku tanimi wyrobami niskiej jakości, lecz dostawy wielu specjalistycznych, innowacyjnych produktów. Już rosną np. dostawy samochodów z Chin do Europy, a może zwiększyć się też transport innych nowoczesnych urządzeń – mówi Piotr Iwo Chmielewski.
Zakłada, że istotną rolę w odbiorze i przeładunku wyrobów z sektora motoryzacyjnego odegrają porty z południa Starego Kontynentu, zwłaszcza specjalizujący się w segmencie automotive port w Koprze, będący bramą do Europy dla chińskich aut. Polskie porty natomiast, aby dalej się rozwijać, powinny mocniej postawić na rozbudowę potencjału do przeładunku kontenerów, a równocześnie bardziej specjalizować się w różnych segmentach rynku, by unikać wzajemnej konkurencji.
Piotr Iwo Chmielewski twierdzi też, że rośnie znaczenie handlu i łańcuchów dostaw z państw Azji Centralnej, w której mieszka ok. 80 mln ludzi. Mieszkańcy tego regionu się bogacą, więc chętniej kupują wiele dóbr konsumpcyjnych, np. z Chin i Europy. SUUS ma spółkę w Kazachstanie, a inne firmy logistyczne także rozwijają działalność w Azji Centralnej, z myślą o transporcie nie tylko ładunków trafiających na ten rynek, ale również wyprodukowanych w lokalnych fabrykach. Z obserwacji operatora wynika, że polskie firmy zwiększają dostawy do Azji Centralnej i rozważają lokowanie tam produkcji (np. w obszarze materiałów budowlanych czy farmaceutyków).
Znaczenie tego regionu wzrośnie jeszcze mocniej po zakończeniu wojny w Ukrainie. Piotr Iwo Chmielewski, którego firma od wielu lat prowadzi operacje logistyczne na ukraińskim szlaku, przewiduje, że port w Odessie nie obsłuży przepływu wszystkich towarów potrzebnych do odbudowy. Wzrośnie więc znaczenie dostaw za pośrednictwem państw Azji Centralnej i Europy, wśród których wyróżnia się Rumunia rozbudowująca infrastrukturę portową i autostradową. Polska niestety tylko w niewielkim stopniu zwiększyła przepustowość granicy z Ukrainą. Mimo to – jak prognozuje Piotr Iwo Chmielewski – nawet 90 proc. produktów potrzebnych do powojennej odbudowy może być dostarczonych przez terytorium naszego kraju. Prezes spółki podkreśla też konieczność rozbudowy w Polsce tzw. suchych portów, czyli lądowych terminali przeładunkowych, które usprawnią logistykę nie tylko na linii wschód-zachód, ale także północ – południe.
Piotr