Chorwacka sieć sklepów może zadebiutować na GPW

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2024-06-17 15:16

Fundusz Enterprise Investors może powtórzyć scenariusz zrealizowany w Dino. Chce wprowadzić Studenac na giełdę – donosi PAP. Zdaniem ekspertów inwestorzy nie przeszliby obok tej oferty obojętnie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak duża jest i jak szybko rośnie sieć sklepów Studenac kontrolowana przez Enterprise Investors
  • jak fundusz ocenia jej potencjał
  • dlaczego, zdaniem ekspertów, polscy inwestorzy zainteresowaliby się akcjami Studenaca
  • na jakie obawy w kontekście powodzenia potencjalnej oferty wskazuje jeden z zarządzających
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Do obecnych od lat na GPW Dino i Eurocashu może jeszcze w tym roku dołączyć kolejny detalista spożywczy: chorwacki Studenac z portfela funduszu Enterprise Investors (EI). Właściciel ma wprowadzić spółkę równolegle na giełdy w Warszawie i Zagrzebiu – wynika z nieoficjalnych informacji PAP, których fundusz nie komentuje. Potencjał ewentualnej pierwszej oferty publicznej (IPO) wśród polskich inwestorów nie jest postrzegany jednakowo.

Od Dino do Studenaca

Jeszcze w kwietniu mówiło się o tym, że wśród zainteresowanych przejęciem Studenaca są fundusz CVC (w Polsce znany przede wszystkim jako właściciel Żabki) oraz Jeronimo Martins, do którego należy Biedronka. W przypadku CVC byłoby to dość naturalne, ponieważ format sklepów Studenac (o powierzchni średnio przekraczającej 100 m kw.) jest zbliżony do Żabki.

– To [Studenac – red.] nie jest sieć, którą trzeba budować od nowa. Wystarczy dolewać paliwa i wciskać gaz do dechy. W Polsce są branżowi gracze, których byłoby stać na taką transakcję. Czy się na nią zdecydują, czas pokaże – powiedział PB w maju 2023 r. Michał Kędzia, partner w Enterprise Investors.

W momencie przejęcia przez EI (2018 r.) Studenac, który przez prawie 30 lat był rodzinnym biznesem, miał niespełna 400 sklepów i wypracowywał około 200 mln EUR przychodów rocznie. Po paru latach akwizycji i dynamicznego rozwoju organicznego sieć urosła kilkakrotnie. Celem na 2023 r. było przekroczenie 700 mln EUR przychodów, 55 mln EUR zysku EBITDA i 1,4 tys. sklepów.

– W ciągu czterech lat podwoiliśmy udział w rynku do 5,5 proc., a kolejne podwojenie planujemy do 2025 r. W ciągu trzech lat chcemy już być w top 3. Z analizy przygotowanej wspólnie z zewnętrznym doradcą wynika, że pozostało nam do zagospodarowania jeszcze ponad 3 tys. lokalizacji w obecnym formacie. Uwzględniając możliwe akwizycje, potencjał jest jeszcze większy – stwierdził Michał Kędzia.

Jednego detalistę spożywczego fundusz już wprowadził z sukcesem na GPW. W 2010 r. kupił za 200 mln zł 49-procentowy pakiet akcji Dino, a przy debiucie giełdowym w 2017 r. sprzedał go za 1,65 mld zł. Obecnie kapitalizacja Dino to ok. 40 mld zł.

Pora na giełdowe debiuty

Na GPW już od dłuższego czasu brakuje świeżości. Ostatnie IPO o wartości przekraczającej 1 mld zł miały miejsce na GPW w 2021 r.: Huuuge, Pepco Group, Grupa Pracuj i STS Holding. Natomiast ostatnią dużą pierwszą ofertą publiczną, wartości kilkuset milionów złotych, przeprowadził w grudniu 2023 r. Murapol.

– Sytuacja powoli się poprawia, czego dowodzi zainteresowanie inwestorów emisją Mirbudu. Jeśli pozytywne warunki się utrzymają, rynek IPO zacznie w Polsce odżywać po wakacjach. Zainteresowanie detalistami wśród polskich inwestorów jest wysokie. Na GPW ciągle brakuje dynamicznie rozwijających się spółek, za które inwestorzy są skłonni płacić premię – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.

– Bieżący rok miał stać pod znakiem silnego konsumenta oraz sektora bankowego. W związku z tym widać pozytywne nastawienie inwestorów np. do akcji LPP i CCC, a ostatnio nawet Allegro. Negatywnie na tle detalistów wyróżnia się spożywcze Dino w związku z obniżeniem marży przez wojnę handlową nakręcaną przez Biedronkę i Lidla. Mimo ostatniego osłabienia Dino uważam, że obecnie byłby dobry moment na pojawienie się na GPW kolejnej polskiej sieci sklepów – dodaje Piotr Zagała, dyrektor departamentu zarządzania aktywami w BNP Paribas TFI.

Co do potencjalnego debiutu Studenaca ma jednak mieszane uczucia, ponieważ oferta sieci handlowej z południa Europy mogłaby być dla polskich inwestorów egzotyczna, a w konsekwencji trudna do przeprowadzenia z sukcesem.

– O ile mamy wyrobione zdanie o potencjale polskiego konsumenta i budujemy opinię o perspektywach krajowej sieci, o tyle w przypadku konsumenta południowoeuropejskiego wiedza jest znacznie mniejsza. Ciekawym przykładem zagranicznej spółki notowanej na GPW jest farmaceutyczna Krka ze Słowenii. Mimo bardzo dobrych fundamentów nie ma w Polsce pokrycia analitycznego i nie jest szczególnie popularna wśród funduszy. Możliwe, że ze Studenacem byłoby podobnie. Niemniej nie można tego przesądzać, ponieważ nowy rząd zamierza zaktywizować i zwiększyć rozpoznawalność polskiej giełdy w całym regionie – podsumowuje Piotr Zagała.

Okiem eksperta
Studenac i Żabka skusiłyby inwestorów:
Konrad Księżopolski
dyrektor wykonawczy w Haitong Banku
Studenac i Żabka skusiłyby inwestorów:

Giełdowy sukces Dino, które od momentu wejścia na GPW poprawia wszystkie wskaźniki, przemawia za potencjalnym zainteresowaniem polskich inwestorów także innymi detalistami spożywczymi. W przypadku Studenaca znaczenie w zakresie wiarygodności miałoby to, że to właśnie Enterprise Investors wprowadzili Dino na giełdę. Chorwacja nie jest obca Polakom, znają ją dobrze jako destynację turystyczną. Tamtejsza turystyka oparta jest na wynajmie pokoi i apartamentów, a nie infrastrukturze all inclusive, co sprzyja lokalnym detalistom, szczególnie spożywczym.

Potencjalna wycena Studenaca zależy od dotychczasowej dynamiki rozwoju, a przede wszystkim planów i perspektyw. Poza tym wpływ na nią miałoby potencjalne IPO Żabki. Zainteresowaliby się nią pewnie inwestorzy także spoza regionu, co mogłoby podbić wycenę i ustalić wyżej punkt odniesienia dla Studenaca. Z drugiej strony gdyby najpierw doszło do debiutu Żabki, mógłby on przyćmić ofertę Studenaca. To jednak dywagacje. Z dużym prawdopodobieństwem można jedynie stwierdzić, że obie spółki przykułyby uwagę polskich inwestorów.