Podwojenie kapitału na akcjach CI Games nie było w 2015 r. większym problemem. Jeśli ktoś dobrze wybrał moment kupna i sprzedaży papierów, mógł go nawet potroić. Nadzieje, jakie inwestorzy pokładają w spółce, zwyczajnie eksplodowały. I słowo nadzieja jest tu jak najbardziej na miejscu. Trudno bowiem znaleźć inne wytłumaczenie wzrostu kursu spółki, która 109 mln zł przychodów i 2,1 mln zł zysku netto w 2014 r. przekuła na 25 mln zł przychodów i 7,9 mln zł straty. Wyniki finansowe to jednak pochodna małego portfolio i specyfiki biznesu, jaki prowadzi CI Games. Produkcja gier komputerowych przypomina biznes deweloperski — stosunkowo długi okres inwestycji w konkretny projekt i krótki czas spijania śmietanki. — W przeciwieństwie do poprzedniego roku nie odnotowaliśmy premiery, która wpłynęłaby na nasz wynik finansowy. W efekcie zamykamy go stratą. Jest to naturalne w przypadku spółki z naszej branży, która jest uzależniona od cyklu wydawniczego — komentuje Marek Tymiński, prezes i główny akcjonariusz CI Games.

Stopniowanie napięcia
W naszym zestawieniu CI Games zostało najlepiej ocenione w kategorii „Innowacyjność produktów i usług” oraz „Relacje z inwestorami”. W tej ostatniej sklasyfikowana została na trzeciej pozycji.
— Kiedyś CI Games współpracowało z agencją P&L, po rozwiązaniu tej współpracy widoczne było pogorszenie w jakości prowadzonych relacji inwestorskich. Gdy nawiązali współpracę z agencją Inner Value, nastąpiła poprawa — relacjonuje Łukasz Kosiarski, analityk Banku Zachodniego WBK. Wydaje się, że kwestia innowacyjności produktów dotyczy w przypadku CI Games nie tyle jej produktów, co branży, w której działa. W tej kategorii spółkę wyprzedził tylko konkurent — CD Projekt. Jego perspektywy rozwoju ankietowani oceniali jednak zdecydowanie lepiej. Biorąc je pod uwagę, CI Games nie zmieściło się w pierwszej dziesiątce — było 11.
Hossa na akcjach spółki zaczęła się jednak wraz z pozytywnymi informacjami o popycie na nową wersję „Wiedźmina”, napływającymi z CD Projektu, a dodatkowym impulsem była prezentacja demo „Sniper Ghost Warrior 3”. To największy i najważniejszy projekt w historii CI Games, który zdecyduje o jego pozycji rynkowej. Premiera gry zaplanowana jest na 2016 r., ale już w czerwcu 2015 r. spółka pokazała demo na targach E3 w Los Angeles. W sierpniu zwiastun gry ponownie został zaprezentowany publicznie. Tym razem na targach Gamescom w Kolonii. Mogli się z nią zapoznać nie tylko przedstawiciele mediów branżowych, ale też zwyczajni graczy. Opinie również były pozytywne.
Równocześnie z prezentacjami o charakterze artystycznym na rynek płynęły informacje dotyczące strony biznesowej nowej gry. W Ameryce Północnej spółka będzie ją dystrybuować samodzielnie. Na 16 rynkach Europy Zachodniej zda się w tym zakresie na Koch Media. Umowa w tej sprawie została podpisana we wrześniu. Dwa dni później podobne porozumienie połączyło polskie studio z QV Software na terenie Australii i Nowej Zelandii.
Cenna gotówka
W samej końcówce roku ze spółki nie napłynęły żadne istotne informacje dotyczące oczekiwanej gry. Nie znaczy to jednak, że nie zdarzyło się nic istotnego z punktu widzenia przygotowań do jej premiery. 16 listopada CI Games zawarło ugodę z Bandai Namco Games
America. Na jej mocy amerykański dystrybutor zgodził się zapłacić polskiej firmie 2,3 mln USD. Transakcja została zaksięgowana jeszcze w 2015 r. i niebagatelnie wpłynęła na płynność CI Games w końcówce roku.
— Ugoda z Bandai Namco była bardzo istotnym wydarzeniem. Bez tych niemal 10 mln zł spółce byłoby trudno zakończyć prace nad „Sniperem 3”. Niemniej, budżet spółki jest nadal napięty i jeśli przyszłe przepływy pieniężne z bieżącej sprzedaży okażą się niewystarczające, CI Games może zdecydować się na kolejne zwiększenie linii kredytowej lub niewielką emisję obligacji — uważa Tomasz Rodak, analityk DM Banku Ochrony Środowiska.