W październiku zejście notowań ropy brent w okolice 80 USD za baryłkę wzmogło spekulacje, że ceny obniża Arabia Saudyjska, chcąca zmusić producentów amerykańskich do ograniczenia inwestycji w nowe projekty łupkowe. Zdaniem banku Citigroup w tym starciu Saudyjczycy stoją na straconej pozycji. Ceny ropy musiałyby spaść w okolice 50 USD za baryłkę, żeby całkowicie zatrzymać wzrost produkcji w USA, wynika z raportu datowanego na 4 listopada, do którego dotarł portal BusinessInsider.
„Dysponujemy wskazówkami, że Arabia Saudyjska może chcieć przyzwolić na niższe ceny ropy, aby zahamować wzrost produkcji ropy w USA. Jednak amerykańska produkcja łupkowa może nadal rosnąć w przyzwoitym tempie nawet otoczeniu stale niższych cen i niższych wydatków inwestycyjnych” – napisano w raporcie.
Analitycy instytucji szacują, że w przypadku spadku cen ropy WTI do 70 USD za baryłkę (czyli o nieco ponad 10 proc. w porównaniu z obecnymi notowaniami) prognozowany wzrost produkcji łupkowej w USA zmniejszy się o 25 proc. w przyszłym roku i o 50 proc. w 2016 r. Według Citigroup do 2020 r. USA staną się eksporterem netto ropy i produktów ropopochodnych. Tymczasem Helima Croft z banku RBC Capital Markets powątpiewa, że sama Arabia Saudyjska jest w stanie w dłuższej perspektywie funkcjonować przy cenach ropy nie przekraczających 100 USD za baryłkę.
„W związku ze skokowym zwiększeniem wydatków po okresie Arabskiej Wiosny saudyjski rząd potrzebuje cen ropy przekraczających 100 USD za baryłkę, aby móc zrównoważyć budżet” – napisała specjalistka w nocie.
Według niej duża część nowych wydatków socjalnych nakierowana jest na utrzymanie młodej części saudyjskiego społeczeństwa w stanie zatrudnienia i z dala od grup ekstremistycznych. Władze w Rijadzie uważają bezrobocie wśród młodych za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.
„Król Abdullah nie poświęci stabilności kraju i regionu, aby ukarać Rosję, Iran, czy amerykańskich producentów łupkowych” – ocenia Helima Croft.
