Citigroup prowadzi w wyścigu o Pekao
Analitycy są przekonani, że amerykański inwestor wzbudzi najmniej kontrowersji
NIEPEWNOŚĆ: Nikt nie wie, czy strategia rozwoju Pekao SA, którą przyjęła prezes Maria Wiśniewska, będzie odpowiadała interesom przyszłego właściciela banku. fot. Borys Skrzyński
Jeśli oferta złożona przez Citigroup spodoba się resortowi skarbu, to Amerykanie będą mieli największe szanse przejąć prywatyzowaną grupę Pekao SA. Analitycy dają najmniejsze szanse konsorcjum Credito Italiano —Allianz, które złamało warunki przetargu i ujawniło swoją ofertę.
Pięciu inwestorów walczy o 55-proc. pakiet strategiczny Pekao SA. W tej grupie są amerykańska Citigroup, irlandzki Allied Irish Banks, niemiecki Deutsche Bank, nasz Bank Handlowy i konsorcjum włoskiego banku UnoCredito Italiano i niemieckiego towarzystwa ubezpieczeniowego Allianz.
Polityka czy pieniądze
Kto ma największe szanse? Zdania są podzielone. Każdy z potencjalnych właścicieli Pekao SA ma swoje zalety. Żaden nie jest wolny od wad. Zdaniem analityków, nie od potencjału finansowego kandydatów do ręki Pekao SA zależeć będzie, w czyje ręce trafi największa w kraju grupa bankowa.
Analitycy nadal są skłonni stawiać na „poważnego inwestora amerykańskiego”. Dotychczas rozważane były kandydatury Citigroup oraz BankAmerica. Wszystko jednak wskazuje na to, że BA wycofał się z wyścigu o Pekao SA. Została więc Citigroup, w skład której wchodzą m.in. Citibank (największy wydawca kart bankowych na świecie) i bank inwestycyjny Salomon Smith Barney.
— Ministerstwo skarbu podtrzymuje, że ważnym kryterium przy wyborze inwestora dla Pekao SA będzie chęć pozyskania silnego banku zza oceanu — mówi Marek Juraś, analityk Erste Securities.
Jego zdaniem, ministerstwo nie pozwoli już sobie na błąd, jaki popełniło przy BPH — wciskanie na siłę banku instytucji, której na taki zakup nie stać. Postawienie na Amerykanów pozwoli połączyć względy polityczne z chęcią uzyskania wysokiej ceny i zapewnienia Pekao doświadczonego partnera.
Jeden czy wielu
Największym zaskoczeniem jest udział w przetargu włoskiego banku UnoCredito Italiano. Włosi połączyli siły z niemieckim Allianzem, który już kilka tygodni temu deklarował zainteresowanie Pekao. Co ciekawe, to konsorcjum oficjalnie poinformowało o swojej ofercie, co — wedle konkurentów — łamie zasady przetargu.
Jeden z bankowców zaangażowanych w transakcję stwierdził, że Włosi są gotowi zagwarantować utrzymanie tożsamości banku i dotychczasowego zarządu.
— Citigroup niemal na pewno zlikwiduje i logo Pekao SA, i nazwę. Po prostu włączy bank w swoje struktury. To jego filozofia — twierdzi nasz rozmówca.
Analitycy nie spodziewają się jednak, że włosko-niemiecki alians może w jakiś poważny sposób zaszkodzić przeprowadzeniu transakcji po myśli MSP.
— Gdyby jednak tak się stało, to scenariusz przejęcia Pekao SA przez konsorcjum europejskich instytucji finansowych byłby bardziej korzystny dla zarządu banku. Także Bank Handlowy czy BRE — posiadają stabilnych zachodnich akcjonariuszy, które zarządom pozostawiają spore pole manewru. Jeden silny właściciel banku może chcieć równie silnie wpływać na strategię Pekao SA — uważa Dawid Sukacz, analityk Wood & Co.
— Konsorcjum jako inwestor właściciel banku to sytuacja niekorzystna dla banku i jego akcjonariuszy. Grupa Pekao SA to instytucja potężna, potrzebująca zdecydowanego zarządzania, której nie stać na ewentualne konflikty — oponuje Marek Juraś.
Inni się nie liczą
Musiałby stać się cud, albo potężne zmiany w koalicji rządowej, aby Bank Handlowy był przez analityków poważnie brany pod uwagę jako kandydat do ręki Pekao. Tu pierwsze skrzypce grają rozmiary i doświadczenie inwestora oraz animozje personalne decydentów.
Mało kto poważnie traktuje też kandydaturę Allied Irish Banks. Irlandczycy kontrolują już Wielkopolski Bank Kredytowy i to, zdaniem analityków, wystarczy do zapewnienia stabilności układu sił w polskim systemie bankowym.
W kolejce czeka też potężny Deutsche Bank. DB jest jednak w o tyle gorszej sytuacji, że został wyprzedzony przez Bayerische Hypo- und Vereinsbank, który kupuje BPH. Wydaje się, że stan posiadania niemieckich instytucji finansowych w Polsce osiągnął tym samym poziom, jaki mogą zaakceptować polscy politycy.