Crist płynie na giełdę

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2012-01-24 00:00

Spółka walczy o kontrakty warte 1,7 mld zł i 100-150 mln zł na inwestycje.

— Pracujemy nad przygotowaniami do debiutu giełdowego, który planowany jest na drugie półrocze 2012 r., choć wszystko zależy od nastrojów na rynku — mówi Ewa Kruchelska, doradca zarządu stoczni Crist, która kupiła część majątku Stoczni Gdynia.

Crist potrzebuje pieniędzy m.in. na budowę fabryki elementów wież wiatrowych, którą zamierza zrealizować wspólnie z funduszem inwestycyjnym Mars i partnerami zagranicznymi na terenie szczecińskiej stoczni Gryfia.

— Poprzez dokapitalizowanie chcemy zyskać 100-150 mln zł. Sprzedanych zostanie maksymalnie 35 proc. akcji — dodaje Ewa Kruchelska. Strategicznymi inwestorami pozostaną więc Ireneusz Ćwirko i Krzysztof Kulczycki.

Gruby portfel

Crist szuka kapitału na inwestycje, bo zabiega o duże kontrakty. Przedstawiciele stoczni odwiedzili niedawno kraje arabskie, szukając zleceń, ale szczegółów negocjacji na razie nie ujawniają. Spółka liczy, że w dwa lata prawie podwoi portfel zamówień.

— Negocjowane są kontrakty na lata 2012-14 o wartości 400 mln EUR (1,72 mld zł). Rozmowy dotyczą na przykład jednostek pływających służących do budowy morskich farm wiatrowych, a także elementów tych farm, takich jak fundamenty, oraz tzw. PSV, czyli obiektów służących do obsługi platform wiertniczych — wylicza Ewa Kruchelska.

Obecnie Crist buduje jednostkę do stawiania farm morskich za 140 mln EUR (603 mln zł). Termin jej oddania to maj przyszłego roku. Oprócz tego ma 12 innych kontraktów o wartości 265 mln EUR (1,14 mld zł).

Kadry i pożyczka

— Crist rzeczywiście ma dużo zleceń. Słyszymy też o planowanych dużych inwestycjach. To cieszy, ale jest kilka kwestii, które mnie niepokoją. Duża część osób pracujących dla Crista działa na własny rachunek. Liczę, że wejście na giełdę i plany rozwojowe spowodują, że więcej osób znajdzie zatrudnienie na podstawie umowy o pracę — mówi Dariusz Adamski, szef Solidarności w Stoczni Gdynia i członek jej rady nadzorczej.

Związkowca niepokoi też 150 mln zł pożyczki, którą Crist zaciągnął w Agencji Rozwoju Przemysłu na zakup suchego doku w Stoczni Gdynia.

— Pojawiają sie pogłoski, że spółka ma problem z jej spłatą — mówi Dariusz Adamski. Spekuluje się też, że wchodząca na giełdę stocznia będzie ją spłacać z kapitału uzyskanego od inwestorów. Crist zaprzecza.

— Termin spłaty pożyczki przypada na koniec 2015 r. Crist jest spółką rentowną, mamy portfel zamówień na kolejne lata, który z pewnością pozwoli osiągać rentowność w przyszłości, więc pożyczka od ARP będzie spłacana przede wszystkim z funduszy wypracowanych przez spółkę — zapewnia Ewa Kruchelska.

Crist rzeczywiście na finanse nie może narzekać. 2011 r. zamknął przychodami na poziomie 500 mln zł i wynikiem EBITDA wysokości 50 mln zł. Pożyczka ARP dla Crista od początku budziła kontrowersje. O zasady jej udzielenia pytała także Komisja Europejska, badając, czy nie stanowi niedozwolonej pomocy publicznej. Agencja oraz resort skarbu odpowiedzieli, że pożyczka została udzielona na rynkowych zasadach, więc o publicznym wsparciu dla Crista nie ma mowy.