Czas atomowych decyzji

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2022-11-01 20:00

Jeśli rząd zdecyduje w środę o wyborze amerykańskiej oferty na atom, to uruchomi to fazę negocjacji. W grę wchodzi najpierw mała umowa z partnerem, a potem duża.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W środę, 2 listopada, rząd ma oficjalnie zdecydować o wyborze amerykańskiej oferty na budowę pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział to w piątek późnym wieczorem, na Twitterze.

„Silny sojusz PL-US daje gwarancje powodzenia wspólnych inicjatyw. (…) potwierdzamy realizację projektu jądrowego w sprawdzonej i bezpiecznej technologii @WECNuclear [Westinghouse – red.]” – napisał premier na komunikatorze.

Negocjacje otwarte

Wybór amerykańskiej oferty uruchomi fazę negocjacji. Dopiero po nich, czyli po ustaleniu m.in. modelu finansowania elektrowni, będzie można podpisać umowę. Wiemy jednocześnie, że Westinghouse proponuje Polsce podpisanie małej umowy, na szybko, by móc zacząć prace licencyjne i projektowe, a umowę dużą proponuje podpisać później.

O zawartości amerykańskiej oferty oficjalnie nie wiemy prawie nic, podobnie jak o zawartości pozostałych ofert, czyli francuskiej i koreańskiej. Z nieoficjalnych doniesień, m.in. serwisu Polityka Insight, wiemy, że cenowo Amerykanie uplasowali się pośrodku: najtańszy jest koreański KHNP (sześć reaktorów o łącznej mocy 8,4 GW za 112 mld zł), potem plasuje się amerykański Westinghouse (sześć jednostek AP1000 o łącznej mocy 6,7 GW za 132 mld zł), a najdroższą ofertę złożył francuski EDF (4-6 reaktorów EPR za 154-225 mld zł).

Wiemy dodatkowo, że Amerykanie zaproponowali zaangażowanie kapitałowe na poziomie poniżej oczekiwanych przez Polskę 49 proc.

List z Seulu

Podczas gdy rząd finalizuje wybór oferenta do programu, który realizować ma specjalna państwowa spółka PEJ (Polskie Elektrownie Jądrowe), wicepremier tego rządu, Jacek Sasin, niespodziewanie stworzył projekt równoległy. 31 października poważna delegacja, z Sasinem na czele, wybrała się do Seulu i podpisała list intencyjny dotyczący planu rozwoju elektrowni jądrowej w Pątnowie.

Dokument podpisały firmy: ZE PAK, czyli Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, kontrolowany przez Zygmunta Solorza, który jest jednym z najbogatszych Polaków; PGE, czyli największa polska firma energetyczna, kontrolowana przez skarb państwa; oraz KHNP, czyli koreański oferent, proponujący polskiemu rządowi technologię (reaktor APR1400) i współudział w budowie polskich elektrowni jądrowych.

Jacek Sasin wystąpił w roli patrona listu i ministra nadzorującego PGE.

Atomy rozdzielne

Strony zadeklarowały w liście, że dołożą „wszelkich starań mających na celu wsparcie dla projektu energetyki jądrowej w Pątnowie”. Zaznaczono też, że „potencjalna współpraca ma być jedynie uzupełnieniem rządowego programu energetyki jądrowej”.

- Traktujemy te projekty (rządowy i polsko-koreański – red.) jako projekty całkowicie rozdzielne – tak PAP, w relacji z Seulu, cytuje Jacka Sasina.

Wstępny plan rozwoju elektrowni jądrowej w Pątnowie ma być gotowy do końca 2022 r. Sam list wygaśnie zaś po trzech latach, choć może zostać przedłużony o kolejny rok za zgodą wszystkich stron.

Ponadto Chang-Yang Lee, minister handlu, przemysłu i energii w Korei Południowej, zaznaczył, cytowany w komunikacie, że w obliczu niedawnych niestabilności w globalnej sieci dostaw, Korea planuje rozszerzyć współpracę z Polską na różne obszary, jak np. przemysł obronny, baterie, wodór i pojazdy elektryczne.

O sposobie potencjalnego finansowania atomu w Pątnowie nie wspomniano.

Korzyści dla Solorza

„Nasza lokalizacja Pątnów wydaje się być idealna do realizacji projektu energii atomowej” – mówi w komunikacie Zygmunt Solorz, którego można też zobaczyć, u boku Jacka Sasina, na zdjęciach z podpisania listu w Seulu.

Z Solorzem zgadzają się od dawna eksperci, choć Pątnów to niejedyna dobra lokalizacja atomowa w Polsce. W grę wchodzi też Bełchatów, gdzie w latach 30. będą wyłączane bloki na węgiel brunatny. Budowa nowej elektrowni w miejsce starej ma tę zaletę, że można wykorzystać istniejące sieci energetyczne, łatwiej też o pozwolenia środowiskowe, skoro przemysł już tu wcześniej był.

Solorzowi list intencyjny niesie ogromne korzyści. W tradycyjnym scenariuszu ZE PAK musiałby wydać poważne kwoty na zamknięcie działalności górniczej i rekultywację terenu w Pątnowie (koniec produkcji to już 2024 r.). Jeśli zaś, przykładowo, wniesie tę lokalizację do spółki atomowej, która będzie w tym miejscu stawiać wielką elektrownię, to wydatki mogą nie być konieczne. Dodatkowo Solorz mógłby dostać udziały w atomie.

Korzyści dla PGE są zaś trudno dostrzegalne. Pisaliśmy już w „PB”, że firma ma w strategii szeroko zakrojone inwestycje w OZE, a na finansowanie atomu w jej kasie miejsca nie widać.

Francja chce rozmawiać

Francuzi, czyli trzeci z atomowych oferentów, który nic na razie nie uzyskał, wyraził w komunikacie ubolewanie.

„EDF (francuski dostawca technologii – red.) wyraża ubolewanie, że (jego – red.) wstępna oferta, oparta w stu procentach na europejskiej technologii EPR, nie była przedmiotem rozmów dotyczących pierwszej lokalizacji” – czytamy w oświadczeniu EDF.

Francuzi deklarują jednak, że chcą nadal wspierać polskie władze w „wysiłkach na rzecz przyspieszenia i rozszerzenia realizacji polskiego programu jądrowego”.

„W tej perspektywie EDF, ze wsparciem rządu francuskiego, podtrzymuje swoją zintegrowaną ofertę dla polskiego programu energetyki jądrowej. Oferta ta obejmuje dostawę całkowicie europejskiej technologii EPR, projektowanie, dostawę komponentów, budowę i uruchomienie reaktorów, a także wiele innych zobowiązań” – wylicza EDF.

Polski atom odchodzi od planu

Niespodziewanie polski rząd mówi już nie o dwóch, a o trzech lokalizacjach elektrowni jądrowych. Najpierw 30 października, na antenie TVP Info, premier Mateusz Morawiecki powiedział, że w planach rządu jest budowa sześciu reaktorów w trzech elektrowniach atomowych.

Potem w poniedziałek, w Seulu, wicepremier Jacek Sasin wypowiedział się w podobnym tonie.

  • Mówiliśmy, że jeszcze w tym roku powiemy Polakom, że powstanie pierwsza elektrownia jądrowa. Poszliśmy dalej. Mówimy, że w Polsce powstaną w najbliższych latach dwie nowe elektrownie jądrowe, a trzecią planujemy powiedział Jacek Sasin dla TVP Info.

Tymczasem rzut oka do dokumentu „Program polskiej energetyki jądrowej”, uchwalonego 2 października 2020 r., przypomina, że Polska zamierzała zbudować dwie elektrownie jądrowe po trzy reaktory każda.

Celem miała też być budowa w Polsce od 6 do 9 GW zainstalowanej mocy jądrowej. Dziś przedstawiciele rządu mówią o ponad 9 GW.

Wybór technologii miał nastąpić w 2021 r., więc mamy już opóźnienie. Mimo to uruchomienie pierwszej elektrowni nadal planowane jest na 2033 r.

Jest też fragment, w którym rząd argumentował w 2020 r., dlaczego zamierza wybrać jedną tylko technologię i jednego współinwestora strategicznego, powiązanego z dostawcą technologii. Wskazywał na efekty skali, czyli niższe koszty budowy i eksploatacji, wynikające m.in. z powtarzalności projektów, niższych cen urządzeń (dzięki dużym wieloletnim zamówieniom), niższych kosztów szkolenia pracowników, szybszej budowie kolejnych elektrowni i możliwości zlokalizowania w przyszłości w Polsce zakładów produkcji zestawów paliwowych.

Atom tuż przed kampanią
Atom tuż przed kampanią
Polski rząd, kierowany przez Mateusza Morawieckiego, decyzje atomowe podejmuje w przededniu kampanii wyborczej, poprzedzającej wybory parlamentarne przewidziane na jesień 2023 r. Kampania ważnym decyzjom nie sprzyja. Jak wpłynie na atom?
fot. Piotr Malecki/Bloomberg