Czerwona Torebka rusza po 281 mln zł

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2012-11-23 00:00

Spółka twórcy Eurocashu i Biedronki chce stawiać 200 pasaży handlowych rocznie.

Grudzień może być najgorętszym miesiącem tego roku na warszawskiej giełdzie. Po trzech kwartałach posuchy na rynku ofert publicznych w grudniu debiutancką emisję chce uplasować nie tylko Alior Bank, ale też mniej znana Czerwona Torebka, która ma zapełnić polskie przedmieścia i osiedla mieszkaniowe małymi pasażami handlowymi. Wartość planowanej oferty publicznej spółki Mariusza Świtalskiego to 281 mln zł brutto.

Zapisy na akcje Czerwonej Torebki startują lada chwila — będą przyjmowane od 3 do 6 grudnia. Inwestorzy mają objąć ponad 16,3 mln papierów, co będzie stanowić jedną czwartą podwyższonego kapitału spółki. Cenę maksymalną ustalono na 17,2 zł za akcję, a do inwestorów indywidualnych powinno trafić około 10 proc. nowej emisji. Do debiutu, jeśli dobrze pójdzie, ma dojść jeszcze przed świętami.

— Wszystkie pieniądze z emisji chcemy przeznaczyć na rozwój sieci pasaży. Chcemy bardzo szybko otwierać kolejne placówki — od 2015 r. po 200 rocznie — by w 2021 r. mieć ich prawie 1900. Szacujemy, że na rynku jest miejsce na 4,5 tys. takich pasaży — mówi Ireneusz Kazimierczyk, prezes Czerwonej Torebki.

Spółka prowadzi 24 pasaże, a „kilkadziesiąt” czeka na pozwolenie na użytkowanie. Według prezesa, przez najbliższą dekadę będzie potrzebowała na inwestycje około 4,5 mld zł. Czy oznacza to, że inwestorzy mogą spodziewać się kolejnych emisji?

— Nie mamy takich planów. Dalszą działalność powinniśmy sfinansować z kredytów i zysków — mówi Piotr Nowicki, dyrektor finansowy spółki. Czerwona Torebka prognozuje, że zamknie ten rok 103,9 mln zł przychodów i 37 mln zł zysku operacyjnego. W przyszłym ma być dużo więcej — odpowiednio 122,8 mln zł i aż 184,5 mln zł, ale przedstawiciele spółki zwracają uwagę, że na wynik wpływ jeszcze będzie miała wygaszana działalność pośrednika na rynku nieruchomości.

— Do końca przyszłego roku będziemy kończyli zlecenie od Jeronimo Martins Polska — wyszukujemy dla nich lokalizacje pod budowę Biedronek — mówi Paweł Ciszek, dyrektor operacyjny Czerwonej Torebki.

Współpraca z portugalskim właścicielem największej sieci dyskontów w Polsce nie może dziwić — Mariusz Świtalski, który kontroluje dziś prawie 75 proc. akcji Czerwonej Torebki (po emisji ma mieć 56,2 proc.), na początku lat 90. budował pierwsze placówki pod szyldem Biedronka. Stroniący od mediów wielkopolski przedsiębiorca stworzył też sieć hurtowni, która stała się podstawą notowanego dziś na giełdzie Eurocashu, a także wymyślił małe sklepy Żabka, które w 2007 r. za ponad 0,5 mld zł odkupił od niego fundusz Penta. Duży pakiet akcji spółki — po IPO będzie to 18,8 proc. — ma też fundusz PineBridge.

Obaj najwięksi akcjonariusze zobowiązali się, że przez rok nie będą sprzedawać akcji.

— Sentyment do sektora handlu spożywczego jest wśród inwestorów spory, a dodatkowo mogą podziałać na nich ambitne plany spółki i nazwisko właściciela, kojarzonego z rynkowymi sukcesami. Dlatego sądzę, że Czerwona Torebka będzie w stanie uplasować emisję — ocenia Włodzimierz Giller, analityk DM PKO BP.