Czy da się inwestować w Iranie? O giełdzie, gospodarce i... narciarskich kurortach! PB BRIEF

Marcin DobrowolskiMarcin Dobrowolski
opublikowano: 2025-06-20 07:00

Czy Iran to tylko sankcje, ajatollahowie i wojna? W dzisiejszym PB Brief rozmawiamy o tym, jak naprawdę wygląda gospodarka tego niedostępnego kraju – i czy da się tam legalnie inwestować. Maciej Wojtal z Amtelon Capital opowiada o swoich doświadczeniach z irańską giełdą i potencjale drzemiącym w dawnym imperium Persów. Poza tym: przesilenie letnie, spotkanie unijnych ministrów finansów i nowinki z warszawskiego oraz światowego rynku. Sprawdź, co wydarzy się dziś i w nadchodzący weekend.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W sobotę, 21 czerwca, Słońce osiągnie najwyższy punkt na niebie. To przesilenie letnie, astronomiczny początek lata na półkuli północnej. Dzień będzie najdłuższy w roku – w Warszawie potrwa 17 godzin i 4 minuty, a noc będzie najkrótsza.

Od niedzieli dni zaczną się skracać – choć na początku różnice będą niemal niezauważalne. Słońce powoli, stopniowo, będzie schodzić coraz niżej na nieboskłonie.

To moment wspólny dla miliardów ludzi – od Skandynawii po Kalifornię, od Japonii po Kanadę. Od wieków witano go ogniem, śpiewem i tańcem – świętując światło, życie i pełnię sił natury. W Szwecji dzisiejszy dzień jest zresztą dniem wolnym od pracy.

Ale przesilenie to także punkt zwrotny. Dzień już dłuższy nie będzie. Stąd ta chwila – choć pełna światła – niesie w sobie odrobinę cienia.

Dziś w Luksemburgu odbędzie się spotkanie Rady ECOFIN, czyli ministrów finansów państw Unii Europejskiej, któremu ze względu na zakończenie okresu polskiej prezydencji po raz ostatni przewodniczy polski minister finansów Andrzej Domański. Główne tematy obrad to reforma unii celnej, przy której Polska chce doprowadzić do przyjęcia mandatu negocjacyjnego jeszcze w trakcie swojej prezydencji, oraz pakiet wiosenny European Semester 2025, zawierający rekomendacje dla poszczególnych państw członkowskich.

Ministrowie zajmą się także zatwierdzeniem decyzji w ramach paktu stabilności i wzrostu – w tym m.in. oceną średnioterminowych planów fiskalnych oraz procedurą nadmiernego deficytu. Ważnym punktem będzie również temat rozszerzenia strefy euro – omawiany będzie raport konwergencji Bułgarii i możliwe przyjęcie rekomendacji umożliwiającej wejście tego kraju do eurolandu od stycznia 2026 roku.

W agendzie znalazła się także dyskusja o konkurencyjności gospodarki UE w kontekście rosnących cen energii, zatwierdzenie zmian w krajowych planach odbudowy (RRF) dla ośmiu państw oraz ocena skutków rosyjskiej agresji na Ukrainę i działań wspierających.

Ministrowie porozmawiają też o opodatkowaniu – m.in. przyjmą raport podsumowujący pierwsze półrocze, omówią postępy w pracach nad rewizją dyrektywy o opodatkowaniu energii i działania grupy ds. kodeksu postępowania. W części dotyczącej usług finansowych przewidziano przegląd najnowszych regulacji oraz stan wdrażania unii rynków kapitałowych.

Spotkanie rozpocznie się rano od transmisji z przyjazdu ministrów, a zakończy popołudniową konferencją prasową z udziałem ministra Domańskiego i komisarza Valdisa Dombrovskisa.

A jakimi danymi żyć będą dziś rynki finansowe?

Piątek zapowiada się na rynkach finansowych jako typowy dzień roboczy — przynajmniej w teorii. W praktyce inwestorzy zarówno na Wall Street, jak i na warszawskiej giełdzie mogą korzystać z długiego weekendu, co może ograniczyć obroty i płynność. Rynki azjatyckie funkcjonują jednak w pełni normalnie.

Z makroekonomicznego punktu widzenia dzień przyniesie kilka ciekawych danych. Już o 8:00 poznamy majowy odczyt PPI z Niemiec. Konsensus zakłada dalszy spadek cen producentów o 1,2 proc. w ujęciu rocznym – wobec spadku o 0,9 proc. w kwietniu. Równolegle opublikowana zostanie sprzedaż detaliczna z Wielkiej Brytanii – oczekiwany wzrost o 1,6 proc., ale to wyraźne spowolnienie względem 5-procentowego wzrostu miesiąc wcześniej. Na dane zza oceanu poczekamy do 16:00 – wtedy poznamy majowy indeks wskaźników wyprzedzających Conference Board, który może dać wskazówki co do przyszłej kondycji gospodarki USA.

Bank Anglii utrzymał wczoraj stopy procentowe na poziomie 4,25%, ale zasugerował możliwe cięcia jeszcze w tym roku. Większość członków komitetu była za pozostawieniem stóp bez zmian, jednak trzech głosowało za obniżką do 4%. Powodem ma być wyraźne pogorszenie koniunktury – gospodarka skurczyła się w kwietniu, rośnie bezrobocie, a tempo wzrostu płac słabnie. Mimo chwilowego wzrostu inflacji z powodu droższej energii, Bank spodziewa się jej spadku w drugiej połowie roku. Rynki oczekują pierwszej obniżki stóp już w sierpniu, a kolejnych jesienią i zimą. Jednocześnie władze monetarne ostrzegają przed dużą nieprzewidywalnością globalnej sytuacji – od ceł w USA po konflikt na Bliskim Wschodzie.

A o czym przeczytać Państwo mogą na pb.pl?

W artykule „O co chodzi w sporach dotyczących Saule” Kamil Kosiński („Puls Biznesu”, 19.06.2025) opisuje narastający konflikt wewnątrz spółki Saule, pioniera technologii elastycznych ogniw słonecznych opartych na perowskitach. Spór dotyczy kontroli nad firmą i przyszłości przełomowej technologii stworzonej przez Olgę Malinkiewicz. Główne strony konfliktu to z jednej strony Malinkiewicz i Piotr Krych (współzałożyciele Saule), a z drugiej – inwestorzy Columbus Energy i powiązana z nim spółka DC24 ASI.

Przyczyną napięć są nie tylko udzielone Saule pożyczki, ale i korporacyjne uprawnienia dające Columbusowi i DC24 ASI realny wpływ na decyzje spółki. Malinkiewicz zarzuca tym podmiotom blokowanie dostępu do nowych inwestorów i próbę przejęcia kontroli nad firmą, a sama została odwołana z zarządu po złożeniu zawiadomień do prokuratury. Sprawa trafiła do sądu, a wewnętrzny raport nowego zarządu podważa deklarowany przez Malinkiewicz poziom rozwoju technologii. Ta z kolei odpowiada, że raport to zmanipulowana prezentacja. Choć sąd przyznał rację Krychowi, uchylając kluczową uchwałę walnego, konflikt prawdopodobnie będzie się zaostrzał.

Autor tekstu, Kamil Kosiński, śledzi spółkę od lat, stąd też w chronologicznym zapisie sporu przydatne linki do artykułów, w których na bieżąco omawiał sytuację spółki i różne problemy, które się w niej pojawiały jeszcze zanim obecny konflikt rozgorzał tak mocno.

W dzisiejszym wydaniu podcastu mogą wysłuchać Państwo rozmowy z Maciejem Wojtalem, zarządzającym funduszem Amtelon Capital i jednym z nielicznych Europejczyków, którzy legalnie inwestowali na irańskiej giełdzie. Pytam go o to, jak wygląda gospodarka Iranu od środka, gdzie drzemie największy potencjał, jak działają tamtejsze spółki i rynek kapitałowy. Oraz co warto zobaczyć i zjeść odwiedzając dawną Persję. To rozmowa o inwestowaniu na przekór światowym nagłówkom – i o kraju, który znamy znacznie mniej, niż nam się wydaje. To będzie obszerny, choć tylko fragment rozmowy, której całość przeczytają Państwo już wkrótce na łamach Pulsu Biznesu.

Czy da się inwestować w Iranie – kraju ajatollahów, sankcji i wojny?

PULS BIZNESU: Od tygodnia trwa otwarta wojna między Iranem a Izraelem. Dla wielu z nas to konflikt odległy — geograficznie, politycznie i kulturowo. Widzimy w mediach ujęcia Teheranu, górzystych pejzaży — i trzeba uczciwie przyznać, że to dla większości Polaków jedne z pierwszych obrazów Iranu, jakie kiedykolwiek widzieli. Wiemy o tym kraju bardzo niewiele — kojarzy się głównie politycznie.

Tymczasem Iran to państwo z niemal 90 milionami mieszkańców, potężnymi zasobami surowców, wielowiekową historią i gospodarką, która mimo izolacji potrafi zaskoczyć. Polska utrzymuje stosunki dyplomatyczne z Iranem — dawną Persją — od 1474 roku, a ponownie od 1927. To jedna z najstarszych nieprzerwanych relacji w historii naszej dyplomacji.

Dziś jednak nie będziemy rozmawiać o wojnie, ale o gospodarce. O Iranie jako kraju, w którym jeszcze kilka miesięcy temu z powodzeniem inwestował nasz gość — Maciej Wojtal, CIO funduszu Amtelon Capital, jeden z nielicznych zachodnich inwestorów z realnym doświadczeniem na tamtym rynku. Maćku, dziękuję, że przyjąłeś zaproszenie. Na początek opowiedz proszę kilka słów o sobie — kim jesteś, jak wyglądała Twoja droga zawodowa, także w Polsce, i co zaprowadziło Cię na rynki wschodzące.

MACIEJ WOJTAL: To ja bardzo dziękuję za zaproszenie. Iran, jak wspomniałeś, jest fascynującym krajem. To nie tylko duża populacja — 90 milionów ludzi — ale też ponad 5000 lat spisanej historii. I co ważne, Irańczycy mają świadomość tego dziedzictwa. To bardzo głęboko zakorzeniona kultura, którą się czuje.

Iran to też kraj wyjątkowo źle zrozumiany. Jeden z tych, które mają chyba najgorszy PR na świecie. Dlatego jeśli ktoś chce go poznać, naprawdę warto pojechać i przekonać się na własne oczy. Różnica między tym, co czytamy w mediach, a tym, co się widzi i czuje na miejscu — w rozmowach z ludźmi — jest kolosalna. Irańczycy są niezwykle ciekawi obcokrajowców, bo nie ma ich tam zbyt wielu. Jeśli mówisz po angielsku, to na pewno ktoś podejdzie i zagada.

PULS BIZNESU: Zanim przejdziemy do biznesu — powiedz jeszcze, kim jesteś. Mówimy po polsku, masz polskie nazwisko, ale mieszkasz w Londynie i inwestujesz w Iranie. Jak to się wszystko zaczęło?

MACIEJ WOJTAL: Jestem Polakiem, urodzonym i wychowanym w Polsce. Po studiach w Polsce dostałem pracę w londyńskim J.P. Morgan, w bankowości inwestycyjnej. Bardzo mi zależało na tym, by pracować na dużym, poważnym rynku finansowym — dlatego wyjechałem. Z czasem przeszedłem na tzw. buy side, czyli do hedge fundów. Zdobywałem doświadczenie na rynkach wschodzących i frontier markets, czyli takich jeszcze mniej rozwiniętych — inwestowaliśmy w Nigerii, Kenii, Wietnamie, Chinach.

Iran pojawił się jako kraj z ogromnym, kompletnie niedocenianym rynkiem. Tehran Stock Exchange to największa giełda, o której nikt nie słyszał — około 700 spółek, kapitalizacja po ostatnich spadkach to około 150 miliardów dolarów. Gdyby Iran został włączony do indeksów MSCI, byłby największym rynkiem w grupie frontier markets, a może i kandydatem do emerging markets.

A punktem przełomowym było zniesienie sankcji ONZ w 2016 roku. Od tego momentu — poza Amerykanami — wszyscy mogli legalnie myśleć o inwestowaniu w Iranie.

PULS BIZNESU: Iran to kraj o populacji większej niż Niemcy, ponad 60% społeczeństwa ma mniej niż 35 lat. Według MFW jego PKB to ok. 400 mld dolarów. Jakie — z Twojej perspektywy — są główne atuty gospodarcze tego kraju?

MACIEJ WOJTAL: Nasze szacunki mówią raczej o 250 mld USD, bo są rozbieżności wynikające z różnych kursów walut. Ale porównania z Niemcami są mylące — Iran należy zestawiać z Turcją i Arabią Saudyjską.

Turcja ma podobną populację i powierzchnię, a jej PKB to ponad 1,1 biliona dolarów — mimo że nie ma zasobów naturalnych. Z kolei Arabia Saudyjska, oparta głównie na ropie, to 1,2 biliona. Iran ma większe łączne zasoby ropy i gazu niż Saudyjczycy. W optymistycznym scenariuszu jego gospodarka mogłaby sięgnąć 2,5 biliona dolarów — dziesięć razy więcej niż obecnie.

A co do firm — mimo sankcji eksportują do regionu. Dają duże rabaty, żeby w ogóle ktoś od nich kupił, mają problemy z transportem, ubezpieczeniem i płatnościami. Ich marże są zjadane przez koszty transakcyjne. Do tego dochodzi ogromna niepewność — firmy nie planują na pięć lat, tylko na kilka miesięcy. Gdyby Iran się otworzył, samo zdjęcie tych barier pozwoliłoby firmom odetchnąć i znacząco zwiększyć zyski. Do tego niższa inflacja, niższe stopy procentowe, pojawienie się kredytów — dziś tam nie istnieje realny rynek kredytów hipotecznych.

To gospodarka, która cały czas działa jakby w stanie wojny — nawet przed wojną.

PULS BIZNESU: A gdybyśmy mogli znów pojechać do Iranu — co warto tam zobaczyć? I co zjeść?

MACIEJ WOJTAL: Zacząłbym od Teheranu — to nie jest piękne miasto w klasycznym sensie, ale tam czuć energię i przedsiębiorczość. To miasto tętni życiem, korki są legendarne, ale też masa galerii, fantastycznych ludzi, rozmów z artystami.

Poza tym: Isfahan i Shiraz. W Shiraz znajdziemy Persepolis — ruiny o ogromnej wartości historycznej. Esfahan jest spokojniejszy, bogaty kulturowo i również warto go odwiedzić.

Trzeci punkt — narty! Teheran leży wysoko, a pół godziny drogi od miasta masz wyciągi na 4000 metrów n.p.m. W latach 60. Szach wybudował tam resorty narciarskie — wyglądają jak Kasprowy w latach 90., ale warunki są rewelacyjne.

A kuchnia? To powód sam w sobie, by tam jechać. Mięsa, granaty, aromatyczne zioła. Kuchnia różna w zależności od regionu. Teheran ma znakomite restauracje — od tradycyjnych po nowoczesne. Ja zawsze tam jem za dużo.