Niewykonanie lub nienależyte wykonanie zobowiązania zawartego w umowie wiąże się z odpowiedzialnością kontrahenta za szkodę wyrządzoną z tego powodu. Taka jest ogólna zasada prawa cywilnego, której jednak nie da się bezwzględnie stosować w sytuacji, gdy pandemia COVID-19 zachwiała wzajemnymi relacjami biznesowymi, stawiając pod znakiem zapytania możliwość zrealizowania wielu kontraktów, na co ich strony nie miały wpływu. Jednak nawet bez obecnego kryzysu ta reguła nie jest łatwa do zastosowania.

— Praktycznym problemem jest to, że w razie powołania się na szkodę, zwykle istnieje konieczność wykazania jej zaistnienia i określenia wysokości. W praktyce może przysparzać to wiele trudności i powodować koszty — zwraca uwagę Łukasz Kułaga, radca prawny z Kancelarii M. Krotoski Adwokaci i Radcy Prawni.
Czy musi być szkoda
Prawo ma na to pewne rozwiązanie — kary umowne, czyli zastrzeżenie, że naprawienie szkody wynikającej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania niepieniężnego z winy kontrahenta nastąpi przez zapłatę z góry oznaczonej sumy, należnej bez względu na wysokość straty. Mało tego, od 2003 r. przyjmuje się, że taka kara przysługuje wierzycielowi niezależnie od tego, czy rzeczywiście poniósł jakąkolwiek szkodę, a dochodząc tej swego rodzaju rekompensaty, nie trzeba szkody udowadniać.
Tak stwierdził Sąd Najwyższy w uchwale z 6 listopada 2003 r. (sygn. III CZP 61/03). Nadano jej moc zasady prawnej, jednak niektóre sądy orzekają inaczej — uznają, że jakakolwiek szkoda powinna jednak zaistnieć. Wobec takich rozbieżności warto — jak zauważa Łukasz Kułaga — podejmować walkę na drodze sądowej. Karą umowną może być objęte niewykonanie lub nienależyte wykonanie jedynie zobowiązania niepieniężnego, np. do budowy i oddania obiektu budowlanego. Są jednak wyjątki.
— Ustawodawca przyjął w prawie zamówień publicznych, że w umowach o roboty budowlane zamawiający zawiera postanowienie dotyczące kar umownych także za naruszenie przez wykonawcę obowiązku terminowej zapłaty wynagrodzenia dla podwykonawców— wyjaśnia Kamil Czubiński, prawnik z Kancelarii M. Krotoski Adwokaci i Radcy Prawni.
Kara umowna nie może być naliczona, jeśli kontrahent wykaże, że do określonej sytuacji doszło nie z jego winy. W tym przypadku też istnieje rozwiązanie dla potencjalnego poszkodowanego. Może zadbać o zastrzeżenie kary gwarancyjnej w umowie, czyli nałożyć na wykonawcę obowiązek zapłaty określonej kwoty niezależnie od przyczyny ewentualnego niewywiązania się z kontraktu.
To nie moja wina
Przed naliczeniem kary umownej kontrahent może się bronić, twierdząc, że ze swojej strony wykazywał należytą staranność czy że umowa nie została wykonana — albo wykonana niewłaściwie — na skutek siły wyższej (niezależnej od stron, niemożliwej do przewidzenia i zapobieżenia) lub z powodu wyłącznej winy zlecającego wykonanie zadania, bo np. nie współdziałał, nie dostarczając dokumentacji projektowej lub materiałów. Ważne jest też, czy kara ma grozić za zwłokę czy za opóźnienie w spełnieniu określonego świadczenia. Za zwłokę uznaje się bowiem opóźnienie zawinione.
— Warto zatem objąć w umowie karami jedynie zwłokę, a nie szersze i niezależne od przyczyny opóźnienie — podpowiada radca.
Przedsiębiorca może wskazać, że wstrzymał prace, gdy dowiedział się o niewypłacalności inwestora.
— Takie okoliczności będzie musiał udowodnić. Niemniej na takie tłumaczenia pozwala art. 480 Kodeksu cywilnego — podkreśla Kamil Czubiński.
W ocenie przedstawicieli Kancelarii M. Krotoski Adwokaci i Radcy Prawni pandemia koronawirusa może być uznana za okoliczność wyłączającą winę, bo potraktowana jako siła wyższa uzasadnia zaistnienie sytuacji, za którą kontrahent odpowiedzialności nie ponosi.
— Oczywiście należy rozróżnić, co w konkretnym przypadku było rzeczywistą przyczyną niewykonania czy nienależytego wykonania zobowiązania. Jeśli nie zależała ona od pandemii lub jeśli kontrahent mimo niej pozostaje w dobrej sytuacji rynkowej lub ekonomicznej, wtedy raczej poniesie odpowiedzialność. Zamknięcie zakładu pracy z powodu koronawirusa lub np. trudna kondycja finansowa powinny być skutecznymi argumentami — wyjaśnia Łukasz Kułaga.
Podkreśla, że od ustalenia winy uwalniają wspominane kary gwarancyjne, jeśli są zastrzeżone w umowach.
Zamówienia publiczne
Do kar umownych w okresie pandemii odnosi się także specustawa antykryzysowa w przepisach dotyczących zamówień publicznych. Zobowiązuje ona strony takich umów do informowania się o wpływie pandemii na możliwość terminowej i zgodnej z ustaleniami ich realizacji. Ponadto w okresie stanu zagrożenia epidemicznego albo epidemii, a także 90 dni po ich ustaniu, zamawiającemu nie wolno potrącić kary umownej z wynagrodzenia przysługującego wykonawcy. Warunkiem stosowania tych zasad jest to, aby przesłanki naliczenia kary (np. nieterminowość) zaistniały w czasie epidemii.
— Ma to na celu zachowanie płynności finansowej wykonawców i przesunięcie w czasie dochodzenia kar umownych przez zamawiających. Bieg przedawnienia ich roszczeń został przez ustawodawcę wstrzymany — mówi Kamil Czubiński.
Łukasz Kułaga dodaje, że według specustawy nie popełnia przestępstwa i nie ponosi określonej innej odpowiedzialności, a także nie narusza dyscypliny finansów publicznych ten, kto mimo istniejącego obowiązku nie dochodzi kar umownych od strony umowy w sprawie zamówienia publicznego, jeśli przyczyna niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania leżała w pandemii koronawirusa. Wygląda na to, że szczególne przepisy związane z odpowiedzialnością z tytułu kary umownej w obecnych okolicznościach nadzwyczajnych specustawa przewiduje jedynie w prawie zamówień publicznych.
— Tylko w tych relacjach wprowadzono regulacje, zgodnie z którymi jeśli wykonawca wykaże negatywny wpływ pandemii na realizację umowy, zamawiający może zrezygnować z naliczenia mu kar umownych lub obniżyć ich wysokość. Co istotne, ustawa odnosi się także do umów w sprawie zamówień publicznych zawartych w czasie jej obowiązywania — podkreśla Radosław Żuk, doradca podatkowy, partner w ECDP Tax Żuk Komorniczak.
Ponadto w takich okolicznościach specustawa pozwala zamawiającemu na podjęcie decyzji o zmianie treści umowy — np. terminu, sposobu jej wykonania lub zakresu świadczenia wykonawcy.
Ze sporem do sądu
— W pozostałych przypadkach, w których przepisy Prawa zamówień publicznych nie znajdują zastosowania, istotne i decydujące będą postanowienia zawartych umów, a w szczególności zakres odpowiedzialności stron. Niemniej ustawodawca, mając na uwadze zapewne zasadę swobody umów, nie ograniczył ani nie wyłączył możliwości zastrzegania kar umownych na wypadek niewykonania świadczenia niepieniężnego — wyjaśnia doradca.
Jego zdaniem, jeśli takie kary ustalono i jednocześnie nie rozszerzono odpowiedzialności strony umowy, określając ją niezależnie od przyczyny niewywiązania się z zobowiązania, wtedy kontrahent może uwolnić się od konsekwencji, wskazując na okoliczności, za które nie może odpowiadać. W szczególności można wykazać, że takie skutki przyniosła pandemia, rozumiana jako siła wyższa.
— Jeśli strony nie zdefiniują pojęcia siły wyższej, należy przez nią rozumieć zdarzenie zewnętrzne niemożliwe do przewidzenia, którego skutkom nie można było zapobiec. Jednak każdą umowę trzeba rozpatrywać oddzielnie, bo w każdym przypadku epidemia może mieć inny wpływ na realizację zobowiązań. Aby uniknąć kary, nie wystarczy powołanie się na epidemię jako siłę wyższą. Strona umowy powinna zadbać, aby w umowie znalazły się uregulowania wyjaśniające chociażby przyczyny umożliwiające zwolnienie się z odpowiedzialności — radzi Radosław Żuk.
Zwraca uwagę, że w razie sporu i braku porozumienia na etapie przedsądowym kontrahentowi pozostaje żądanie miarkowania kary umownej, a w postępowaniu sądowym powoływanie się na jej niewspółmierność. Ostatecznie sąd, po rozważeniu okoliczności sprawy, zdecyduje o odpowiedzialności z tytułu kary umownej.