Dług publiczny może w 2006 roku podnieść się z zakładanych przez rząd 46,1% do 51%, wynika z wypowiedzi ekspertów dla czwartkowej „Rzeczpospolitej”. To oznaczałoby przekroczenie tzw. pierwszego progu ostrożnościowego 50% PKB.
„Skoro nie uda się uzyskać zakładanych wpływów z prywatyzacji, to możemy spodziewać się, że dług będzie zwiększał się szybciej” – powiedział dla „Rzeczpospolitej” prof. Andrzej Wernik.
Jego zdaniem, sytuację dodatkowo komplikują spadek bezrobocia i rosnące zarobki, bo ich konsekwencją będą wyższe składki do OFE.
Prof. Wernik szacuje, że pod koniec 2006 roku w kasie państwa zabraknie ok. 6 mld zł, które trzeba będzie pożyczyć na sfinansowanie tego niedoboru, a wtedy polskie zadłużenie podniesie się do 51% PKB zamiast zakładanego progu 46,1%.
Główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu (PRB) szacuje, że gdyby powtórzyła się historia z różnicami kursowymi, która miała miejsce w 2003 roku, a dodatkowo podniosły się stopy procentowe, nasz dług mógłby zbliżyć się nawet do 55% PKB.
Tymczasem Anna Suszyńska z Departamentu Należności i Zobowiązań Finansowych w resorcie finansów nie spodziewa się, żeby dług publiczny przekroczył pułap 50%.
„Są sygnały, które mogą świadczyć o zwiększaniu się naszego zadłużenia. Ale są też takie, które mówią o odwrotnym zjawisku” – powiedziała Suszyńska dla „Rzeczpospolitej”.(ISB)
dag