Rynek pracy jest wyjątkowo rozgrzany. Historycznie wysoki jest zarówno udział firm prognozujących zwiększenie zatrudnienia w kolejnym kwartale, jak i odsetek przedsiębiorstw mających wakaty, wynika z badania Szybki Monitor przeprowadzonego przez NBP. Wysoki popyt na pracę oraz przyspieszająca inflacja (w styczniu wyniosła 9,2 proc.) sprzyja nasileniu presji płacowej. Odsetek firm deklarujących narastanie presji na wzrost wynagrodzeń w IV kw. 2021 r. wzrósł o 10 pkt proc. kw./kw., do najwyżej notowanego dotąd poziomu – 37 proc.
– Dzięki wprowadzeniu rządowych tarcz w trakcie pandemii polska gospodarka przeszła przez kryzys względnie suchą nogą, dlatego wychodząc z pandemii mamy drugi najniższy poziom bezrobocia w UE. To, w połączeniu z wysoką inflacją, wpływa na żądania płacowe pracowników - mówi Piotr Popławski, ekonomista banku ING.
Inflacja napędza płace
Ok. 60 proc. przedsiębiorców planujących podwyżki wynagrodzeń w kolejnym kwartale ocenia, że kluczowym czynnikiem zmiany płac są żądania pracowników motywowane inflacją. Blisko o połowę niższy odsetek respondentów wskazuje na zmiany poziomu płacy minimalnej czy presję motywowaną konkurencyjnymi ofertami pracy.
– Inflacja zawsze była uwzględniana w polityce płacowej firm, ale to, co obecnie zauważamy, to branie jej pod uwagę także przez pracowników. Z badania Eurobarometru wynika, że aż 80 proc. konsumentów spodziewa się szybkiego lub umiarkowanego wzrostu inflacji w perspektywie kolejnych 12 miesięcy, co zapewne przekłada się na żądania płacowe, a tym samym napędza spiralę płacowo-cenową - tłumaczy Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista banku Millennium.

Zaznacza, że duże znaczenie mają również uwarunkowania, w których funkcjonują przedsiębiorstwa - wiele z nich boryka się z niedoborem pracowników. Aż 48,5 proc. firm raportowało w IV kw. 2021 r., że ma nieobsadzone miejsca pracy. Problem wakatów był najdotkliwszy w transporcie, przetwórstwie przemysłowym i budownictwie. 36 proc. firm z przemysłu przetwórczego postrzegało dostęp do pracowników jako istotną barierę w rozwoju firm. Jednocześnie rekordowo dużo, bo aż 35 proc. firm, zamierza zwiększyć liczbę pracowników w I kw. 2022 r
– To nie jedyny problem przedsiębiorstw. Duże ryzyko pojawia się także w momencie, gdy płace rosną szybciej niż wydajność. Oznacza to, że koszty związane z utrzymaniem pracowników mogą przewyższyć generowane przez nich przychody, co może przełożyć się na pogorszenie wyników finansowych firm i ich konkurencyjności - dodaje Grzegorz Maliszewski.
Z badania NBP wynika, że relacja między tempem wzrostu płac i wydajności pracy pogorszyła się w ostatnim kwartale. Odsetek firm deklarujących, że przeciętne wynagrodzenie rosło szybciej niż wydajność, wzrósł o prawie 3 pkt proc. kw/kw osiągając poziom 25 proc.
Wyhamować spiralę
Prawie 20 proc. firm planujących podwyżki przeciętnej płacy w I kw. 2022 r. deklaruje, że będą one znaczne. Pozostałe 80 proc. wskazuje na niewielkie zwiększenie wynagrodzeń. Istotnie wzrosła średnia wysokość planowanej podwyżki – do 6,9 proc., co mieści się w 5 proc. najwyżej notowanych dotąd wartości wskaźnika w historii badania. Największe wzrosty odsetka firm planujących zwiększenie płac odnotowano w branżach, w których wystąpiły największe spadki w drugiej połowie 2020 r., czyli horeca i kulturze. Zdaniem autorów badania może to sugerować, że część obserwowanych podwyżek ma charakter kompensacyjny.

– Wysoką dynamikę płac obserwujemy także w branżach przemysłowych i przetwórczych, gdzie popyt jest cały czas wysoki i pracodawcy chętnie zwiększyliby zatrudnienie - mówi Piotr Popławski.
Ekonomiści zwracają uwagę, że do wyhamowania spirali płacowo-cenowej nie wystarczą jedynie podwyżki stopy procentowej.
– Firmy podnoszą ceny bo mogą - dochody konsumentów rosną, więc mogą sobie pozwolić na droższe zakupy. Dlatego podwyżki stopy procentowej są konieczne, ale narracja NBP ma także na celu zakotwiczenie oczekiwań inflacyjnych - zarządzanie nimi jest równie ważnym narzędziem w walce z inflacją. U nas jednak pytanie stanowi, czy kanał ten jest dostatecznie efektywny w obliczu nieczytelnej komunikacji banku centralnego, szczególnie w 2021 r. - tłumaczy Grzegorz Maliszewski.
Zaznacza, że remedium może stanowić także wzrost liczby pracowników z zagranicy.
– Migracja zarobkowa mogłaby stabilizować sytuację na rynku pracy, ponieważ zwiększyłaby podaż pracy, zmniejszając w ten sposób presję płacową - dodaje główny ekonomista banku Millennium.
Zdaniem Piotra Popławskiego spirala będzie się nakręcać tak długo, jak rząd będzie wspierać popyt swoją polityką.
– Aby wyhamować spiralę płacowo-cenową konieczne jest nie tylko podwyższanie stopy procentowej, ale przede wszystkim zmniejszenie ekspansji fiskalnej - mówi Piotr Popławski.