Jarosław Szanajca, prezes Dom Development, nie kryje zadowolenia z sytuacji na rynku mieszkaniowym. Od trzech kwartałów spółka notuje wzrost sprzedaży mieszkań oraz spadek liczby rezygnacji, mimo że dzięki ustawie deweloperskiej jest to łatwe jak nigdy.

W ofercie Dom Development spada liczba mieszkań gotowych (po II kwartale było to 20 proc.), podobnie dzieje się na całym rynku. Do 30 proc. wzrosła liczba klientów kupujących za gotówkę, a ruch w biurach sprzedaży nie pozwala pracownikom na urlopy. Do tego w najlepszych lokalizacjach spółka podnosi ceny.
— Pierwsze półrocze było dla nas bardziej pomyślne, niż przewidywaliśmy. Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy już w momencie odbicia — podsumowuje prezes Dom Development. Wyniki spółki za drugi kwartał odzwierciedlały przekazanie klientom 295 mieszkań (w analogicznym okresie 2012 r. było ich 378). To 120 mln zł przychodów i 1 mln zł zysku netto.
— U deweloperów wyniki kwartalne nie są dobrym wskaźnikiem, bo zależą od cyklu budowy i koniunktury sprzed kilku kwartałów. W całym pierwszym półroczu utrzymaliśmy dobrą marżę brutto na sprzedaży, wynoszącą 23 proc. Trzeci kwartał pod względem przekazań będzie słabszy, a wyniki całego roku będą oparte na przekazanych prawie 1,7 tys. lokali [w 2012 r. było to 1970 — red.]. Wyniki w drugim półroczu powinny być podobne do wyników z pierwszego — mówi Janusz Zalewski, wiceprezes ds. finansów spółki.
W pierwszym półroczu przychody spółki wyniosły 340,2 mln zł (do 308 mln zł przed rokiem), a zysk netto — 27,4 mln zł (do 30,2 mln zł). Analitycy spodziewali się, że drugi kwartał będzie lepszy.
— Negatywnym zdarzeniem jest 19 proc. marży brutto za drugi kwartał. Są natomiast pozytywy, jak ścięcie kosztów, 2-procentowe podniesienie cen i dobra sprzedaż w lipcu i sierpniu, co pokazuje, że odbicie rynku nie powinno być chwilowe. To jednak droga spółka. Nasza rekomendacja to „sprzedaj” z ceną docelową 36,7 zł — mówi Adrian Kyrcz z BZ WBK. Na giełdzie akcje kosztują nieco ponad 40 zł.