To nie mógł być wybór biznesowy — tak decyzję o wskazaniu LNM na inwestora huty komentuje ukraiński konkurent.
W piątek wieczorem wyłączność na negocjacje prywatyzacyjne Huty Stali Częstochowa, producenta blach okrętowych i rur, otrzymał LNM Holdings — inwestor Polskich Hut Stali. Wcześniej polski zespół negocjacyjny uznał, że lepszą ofertę przygotował ukraiński Donbas. Skąd więc taka decyzja? Tego nie wiadomo. Konstaty Litwinow, prezes Arksteelu (byłego Pekpolu, przejmowanego przez Donbas), domaga się wyjaśnień.
Jak to możliwe...
— Wyślemy do resortu skarbu pismo. Jeśli rzeczywiście zapadła taka decyzja, będziemy analizować, czy jej motywem były przesłanki biznesowe czy też polityczne. Jeśli potwierdzi się ta druga opcja, to będzie to oznaczać złamanie procedur przetargowych — mówi Konstanty Litwinow.
Warto przypomnieć, że już po wskazaniu — jako lepszej — oferty Donbasu, LNM poprosił o możliwość poprawienia swojej propozycji — tak, aby dorównała ofercie konkurentów. Hindusi już po terminie złożyli poprawiony dokument. Dlatego Konstanty Litwinow twierdzi, że jeśli się nic nie zmieni, to Donbas zwróci się o pomoc do międzynarodowych sądów.
— Wyłączność dla LNM to też jest wyraz nieufności politycznej Polski wobec Ukrainy — twierdzi szef Arksteelu.
...i co na to Unia
Wcześniej mówiło się o tym, że na wybór Donbasu może krzywo patrzeć Unia Europejska. Ukraińcy zaprzeczają. Ich zdaniem, Bruksela nie miała obiekcji, gdy niedawno kupowali trzykrotnie większą hutę na Węgrzech.
O zakup udziałów w spółce Huta Stali Częstochowa starały się także Global Infrastructure Holding z grupy hinduskiego Ispatu i amerykański SteelCapital Corporation.