To, o ile rosną płace w firmach, było jednym z głównych pytań, jakie stawiali sobie członkowie Rady Polityki Pieniężnej (RPP) w poprzednich miesiącach. Według najnowszych danych GUS tempo wzrostu wynagrodzeń w przedsiębiorstwach nieco przyspieszyło, ale nie na tyle, by mówić o odwróceniu trendu spadkowego z ostatnich miesięcy. Średnia krajowa pensja wzrosła we wrześniu o 7,5 proc. w porównaniu z wrześniem 2024 r.
Dane GUS tylko nieznacznie różniły się od prognoz rynkowych. Eksperci spodziewali się, że podwyżka przeciętnej płacy wyniesie r/r 7,4 proc. Głównym powodem miał być efekt kalendarzowy, czyli większa liczba dni roboczych.
Płace w firmach rosną wolniej
Gdyby RPP miała jednak kierować się tylko danymi z rynku pracy, to nie miałaby zbyt wielu argumentów za wstrzymywaniem się z obniżką stóp. Wielu jej członków, z prezesem NBP Adamem Glapińskim włącznie, wzrost płac wymieniało jako jeden z potencjalnych czynników napędzających inflację. Skala podwyżek, jaką obecnie raportuje GUS, zmniejsza to ryzyko. „Większej historii we wrześniowych danych nie ma, a jedynym zaskoczeniem okazał się brak zaskoczeń; to pierwszy od pół roku odczyt zgodny z konsensusem prognoz. Jednocześnie utwierdza on nas w tym, co wiedzieliśmy wcześniej — tempo wzrostu wynagrodzeń sukcesywnie spada, przestając być przeszkodą na drodze do kolejnych obniżek stóp procentowych, na którą często powoływała się RPP” — komentowali dane GUS ekonomiści Pekao.
Podobnego zdania są ekonomiści PKO BP. Ich zdaniem RPP większą wagę przywiązuje do danych o płacach niż do danych o zatrudnieniu. We wrześniu liczba etatów zmalała o 9 tys., co — jak zauważają eksperci — jest typowe dla tej pory roku, ale w ujęciu dwunastomiesięcznym spadek zatrudnienia jest mniejszy niż rok wcześniej. „Oceniamy, że wrześniowy odczyt nie powinien dostarczyć argumentu przeciwko obniżce stóp procentowych na posiedzeniu w listopadzie” — oceniają ekonomiści PKO BP i spodziewają się dalszego hamowania wzrostu płac. Ich zdaniem w tym roku średnioroczny wzrost przeciętnej płacy nie powinien przekroczyć 8 proc., a w przyszłym będzie to znacznie mniej.
Polska gospodarka jednak przyspiesza
Po wrześniowym cięciu zapał do dalszych obniżek stóp procentowych w RPP osłabł, na co wskazują wypowiedzi jej kolejnych członków. Dane GUS, które będą napływały w tym tygodniu na rynek, mogą dostarczyć dodatkowych argumentów zwolennikom przerwy w cięciach — poza informacjami z rynku pracy dostaliśmy już zaskakująco dobry odczyt produkcji przemysłowej (wzrost o 7,4 proc., dużo powyżej prognoz), a w najbliższych dniach dostaniemy informacje o produkcji budowlano-montażowej i sprzedaży detalicznej.
Jeśli publikacje GUS pokażą odbicie w budowlance (która w ostatnich miesiącach była jednak źródłem wielu rozczarowań) i zostaną podbite przyspieszeniem w sprzedaży detalicznej (co jest prawdopodobne, bo poprzeczka z ubiegłego roku wisi dość nisko przez powódź), to RPP będzie mogła wytłumaczyć przerwę gospodarczym ożywieniem. Dobra koniunktura w sferze realnej to zawsze argument, by ostrożnie podchodzić do łagodzenia polityki pieniężnej.
Tym bardziej że nawet dane o płacach można interpretować na różne sposoby — choćby tak, że nie pokazują one mocnego hamowania. „W kontekście listopadowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej w naszym odczuciu dzisiejsze dane wspierają przerwę w obniżkach stóp — nie wskazują ani na spowolnienie wzrostu, ani na nadmierną presję płacową. Zakładamy, że dane za wrzesień publikowane w kolejnych dniach również pokażą poprawę aktywności gospodarczej i tym samym również podpowiedzą RPP, żeby na razie wstrzymać się z kolejnymi obniżkami stóp” — napisali ekonomiści Santander Bank Polska.