Mimo że w ciągu ostatnich kilku lat ceny międzynarodowych łączy transmisji danych w naszym kraju spadły o kilkaset procent, nadal są one dużo wyższe od obowiązujących w krajach Europy Zachodniej. Sytuacja ta wynika przede wszystkim z mniejszej liczby konkurentów. Nie zmienia to jednak faktu, że dostępne łącza są w dużym stopniu niewykorzystane.
Zdaniem przedstawicieli operatorów, ceny usług międzynarodowej transmisji danych w Polsce, szczególnie w przypadku dużych umów, spadają, ale dużo wolniej niż na Zachodzie. Według nich, przyczyną tego stanu jest przede wszystkim wciąż słabo rozwinięta infrastruktura w kraju oraz niewielka liczba dostawców usług międzynarodowej transmisji danych.
— W krajach Europy Zachodniej szybki spadek cen na łącza międzynarodowe sprawił, że np. łącze wychodzące w świat o szybkości 2 Mb/s stało się tańsze niż łącze do Internetu o takiej samej przepływności dla zwykłego klienta. Tak duży spadek cen wpędził w poważne kłopoty finansowe wielu operatorów globalnych i europejskich sieci transmisji danych. Obecnie sytuacja zaczyna się odwracać i dochodzi nawet do powolnego wzrostu cen — mówi Andrzej Gradzi, prezes firmy Internet Partners.
W ciągu ostatnich 2-3 lat ceny międzynarodowego tranzytu IP, czyli głównie bezpośredniego dostępu do światowych zasobów Internetu, spadły w Polsce o kilkaset procent.
— Spadek cen na naszym rynku w ostatnich latach był głównie wynikiem sytuacji na rynkach zagranicznych. Na Zachodzie ceny przestały spadać, nie należy więc oczekiwać ich dalszego szybkiego spadku w Polsce. Nie zmienia to jednak faktu, że ceny w Polsce są dwu-, a czasem trzykrotnie wyższe niż w Europie Zachodniej i jest jeszcze sporo miejsca na obniżki. To zależy jednak w największym stopniu od cen na połączenia wewnętrzne, a głównie kosztu dzierżawy łączy — mówi Andrzej Gradzi.
Problem w tym, że żaden z działających w Polsce operatorów międzynarodowych sieci transmisji danych nie udostępnia oficjalnego cennika swoich usług, negocjując każdy kontrakt indywidualnie. Andrzej Gradzi twierdzi jednak, że koszt międzynarodowego łącza do Internetu o przepustowości 2 Mb/s wynosi kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. W przypadku umów z dużymi operatorami, tj. TP SA, która kupuje przepustowości liczone w setkach megabitów, a nawet w gigabitach na sekundę, cena jest odpowiednio niższa. Stąd, w opinii ekspertów, główne łącze do Internetu o maksymalnej przepustowości 2,5 Gb/s, które narodowy operator zakontraktował w ubiegłym roku z firmą Telia IC, kosztuje TP SA kilkaset tysięcy dolarów miesięcznie.
— Jeżeli chodzi o dostawców, to jest w czym wybierać, ale głównym problemem są wciąż wysokie ceny. O utrzymywaniu się wysokich cen dla klientów końcowych decyduje jednak przede wszystkim nie sam koszt łącza poza granicami kraju, a wydatki związane w wewnętrznymi łączami w Polsce. Większość węzłów globalnych sieci światłowodowych znajduje się bowiem w Warszawie, natomiast klienci posiadają swoje biura nie tylko w stolicy — mówi Jacek Danaj, menedżer sprzedaży w firmie AT&T Global Network Services Polska.
Mimo że usługi międzynarodowej transmisji danych na naszym rynku oferuje, lub będzie oferować w najbliższym czasie, dziewięć firm (Telekomunikacja Kolejowa, Energis, Tel-Energo, BPT Telbank, Deutsche Telekom, Britisch Telekom, Telia, Teleglobe, KPNQwest), za liczących się graczy specjaliści uznają zaledwie trzy z nich. Mowa tu o firmach: Teleglobe, Telia International Carrier oraz KPNQwest, reprezentowanej w naszym kraju przez spółkę Pronet Communications, należącą do grupy Internet Partners. Pozostali operatorzy albo dysponują łączami o niewielkiej przepustowości (np. BT, DT), albo wystartowali ze swoimi usługami niedawno i jeszcze nie udało się im pozyskać znaczącej liczby klientów. Z kolei firmy takie jak Telbank dopiero budują swoje sieci światłowodowe w kierunku Niemiec i Czech, gdzie zamierzają się połączyć z globalnymi sieciami operatorów, którzy nie zdecydowali się na bezpośrednie inwestycje w naszym kraju.
Przykład obecnej również w Polsce, a pogrążonej w długach firmy Energis, posiadającej europejską sieć transmisji danych oraz ostatnio ujawnione kłopoty spółki Teleglobe, nie dają raczej nadziei na szybkie pojawienie się w naszym kraju nowych operatorów. Niektórzy specjaliści uważają wręcz, że w przypadku pogłębiania się kłopotów tych firm, zdecydują się one na wycofanie z naszego regionu. Takiej ewentualności nie dopuszcza jednak Marcin Rączkiewicz, dyrektor generalny polskiego oddziału firmy Teleglobe, który uważa, że klienci jego firmy (m.in. TP SA, TDC, Netia) mogą spać spokojnie.
— Polski oddział Teleglobe jest w bardzo dobrej kondycji finansowej i podjęte w ostatnim czasie decyzje o restrukturyzacji zadłużenia i poszukiwaniu ewentualnego partnera nie odbiją się na naszej działalności — mówi Marcin Rączkiewicz.
Przedstawiciele firm: Telia IC, Teleglobe i KPNQwest zgodnie szacują udziały swoich firm w polskim rynku na 30-35 proc. Własne szacunki operatorów trudno jednak zweryfikować, ponieważ do tej pory nie przeprowadzono jeszcze żadnych poważniejszych analiz tego rynku. Wśród ekspertów nie ma nawet zgody w kwestii oceny wartości rynku międzynarodowej transmisji danych.
Najczęściej można się jednak spotkać z opinią, że usługi międzynarodowe stanowią margines polskiego rynku transmisji danych. Eksperci oceniają, że przychody operatorów ze zwykłego dostępu do światowych zasobów sieci Internet (tranzyt IP) wyniosły w 2001 r. około 80 mln zł, co stanowi mniej niż 5 proc. całego rynku transmisji danych w Polsce.
Jednak gdyby wziąć również pod uwagę bardziej zaawansowane usługi międzynarodowej transmisji danych, tj. sieci korporacyjne, wartość tego rynku może znacznie przekroczyć kwotę 100 mln zł.
Szacuje się, że w ciągu ostatnich czterech lat przepustowość łączy transmisji danych łączących Polskę ze światem wzrosła stukrotnie. I mimo że na polskim rynku brakuje kilku głównych międzynarodowych operatorów, co w oczywisty sposób ogranicza konkurencję, dostępna obecnie przepustowość łączy międzynarodowych wychodzących z naszego kraju przekracza bieżące zapotrzebowanie rynku. Teoretycznie operatorzy mogliby bowiem sprzedać przepustowości przekraczające łącznie 8 Gb/s, jednak sami przyznają, że daleko im do wykorzystania tego potencjału. Niestety operatorzy utrzymują w tajemnicy poziom wykorzystania łączy.
Nie mają oni złudzeń, że nawet uwolnienie rynku głosowych połączeń międzynarodowych, które ma nastąpić z początkiem 2003 r., nie wpłynie na zwiększenie popytu na łącza transmisji danych. Większość niezależnych operatorów już od dłuższego czasu oferuje bowiem międzynarodowe połączenia, realizowane na zasadach telefonii pakietowej (VoIP).
