Drobiarze łączą siły

Igor Nowak
opublikowano: 2000-03-30 00:00

Drobiarze łączą siły

W ATMOSFERZE OCZEKIWANIA: Piotr Grela, szef działu pasz Nagrolu, przekonuje, że branżę mięsną może sparaliżować nieuchronnie zbliżająca się podwyżka cen zbóż. Na razie udało się uniknąć wzrostu cen importowanych komponentów niezbędnych do produkcji karmy dla zwierząt. fot. Tomasz Zieliński

Trzy organizacje zrzeszające krajowych producentów drobiu postanowiły połączyć siły oraz przygotować plan ratunkowy dla sektora. Drobiarze obawiają się wzrostu cen pasz i nie kontrolowanego importu mięsa białego.

Wzrost cen surowców paszowych zaniepokoił hodowców drobiu, którzy zdecydowali się na stworzenie planu ratunkowego dla sektora. Trzy niezależne organizacje branżowe: Krajowa Rada Drobiarska—Izba Gospodarcza, Izba Gospodarcza Producentów Drobiu i Pasz oraz Polski Związek Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu, podpisały porozumienie „w sprawie uregulowania sektora drobiarskiego”.

— Za wszelką cenę będziemy ratować hodowców — deklaruje Aleksandra Wójcik, prezes PZZHiPD.

Organizacje branżowe chcą uniknąć fali bankructw ferm drobiarskich. Plan ratunkowy ma służyć głównie tym, którzy inwestowali w nowoczesne hodowle zaciągając kredyty. Jego szczegóły mają być przedstawione lada dzień.

— Firmy drobiarskie muszą zostać w naszych rękach. Jesteśmy branżą najlepiej przygotowaną do konkurencji w Unii Europejskiej. Nie ma zatem powodów, aby oddawać ją obcemu kapitałowi — twierdzi Aleksandra Wójcik.

W Polsce funkcjonuje 12,6 tys. ferm drobiowych. Produkcja drobiu znacznie przekracza zapotrzebowanie rynku. Spada konsumpcja, a firmy stosują praktyki dumpingowe. W rezultacie wielu producentom zagląda w oczy widmo bankructwa.

Brak zrozumienia

PZZHiPD wystosował w połowie stycznia tego roku list do rządu, w którym alarmował o głębokiej zapaści sektora mięsa białego. Przedstawiciele związku są przekonani, że ta sytuacja jest wynikiem zaniedbań ze strony rządu. Producenci i hodowcy są pewni, że reeksportowane mięso drobiowe, zamiast trafiać za granicę, pozostaje w Polsce. Firmy zaangażowane w ten proceder wprowadzają na polski rynek towar po zaniżonych cenach, nie odprowadzając ani cła, ani podatków. Do tej pory związek nie otrzymał odpowiedzi na apel.

Ceny rosną

Jest też inna przyczyna zapaści sektora drobiowego — rosnące ceny pasz. Następne są planowane na przełomie maja i czerwca. To efekt prawdopodobnego wzrostu cen zbóż, jednego z podstawowych komponentów do produkcji pasz. Analitycy rynku przewidują, że utrzymają się one na wysokim poziomie przez co najmniej trzy kolejne miesiące — od czerwca do września. Na razie rząd blokuje wzrost cen zbóż, jednak wkrótce KERM podejmie decyzję o podwyżkach.

Obejście ceł

Mogło być jeszcze gorzej. Początkowo analitycy przewidywali, że ceny pasz wzrosną w połowie roku z innego powodu. Po podniesieniu ceł podrożeć miały komponenty potrzebne do wytwarzania niektórych rodzajów karmy dla zwierząt. Jednak nowa interpretacja przepisów pozwoliła na import soi, podstawowego komponentu pasz, po starych stawkach.

— Import soi jest konieczny, szczególnie w przypadku karmy stosowanej przy hodowli drobiu — przekonuje Piotr Grela, szef działu pasz Nagrolu.

Na granicy

Zakłady paszowe, podobnie jak i hodowcy, działają na granicy opłacalności. Istotną część kosztów produkcji pasz, bo aż 93-96 proc., stanowią komponenty.

Dostawcy karmy zwierzęcej już w ubiegłym roku byli zmuszeni do drastycznych kroków wobec niewypłacalnych hodowców. Kilkanaście ferm zostało przejętych przez dostawców.

— Sytuacja może się powtórzyć, a skala zjawiska zdecydowanie powiększyć. Już teraz hodowla drobiu odbywa się na granicy opłacalności — twierdzi Aleksandra Wójcik, prezes PZZHiPD.