Za nigdzie niezgłoszony zarobek do 1050 zł, a ściślej za taki przychód
miesięczny, nikt nikogo nie będzie ścigał — ani ZUS, ani władze lokalne,
ani fiskus. Jednak do czasu, bo gdy skarbówka stwierdzi, że ktoś nie
uwzględnił tych pieniędzy w corocznym zeznaniu podatkowym, powstałą
zaległość trzeba będzie zapłacić — i to co najmniej z karnymi odsetkami.
Z tym muszą liczyć się osoby, które będą w tym roku wykonywać
działalność nieuznawaną za gospodarczą — tzw. nierejestrową czy
nieewidencjonowaną, określaną przez rząd także jako bagatelna z uwagi na
niskie dochody.
To właśnie limitowana wysokość przychodów, a
dokładnie połowa minimalnego wynagrodzenia za pracę, które w tym roku
wynosi 2100 zł, jest podstawowym warunkiem, aby ktoś nie został uznany
za przedsiębiorcę i był wolny od wielu obowiązków związanych z
prowadzeniem biznesu, w tym od zgłoszenia go do jakiegokolwiek rejestru,
łącznie z Centralną Ewidencją i Informacją o Działalności Gospodarczej
(CEIDG). Taką możliwość stwarza Prawo przedsiębiorcy, nad którym obecnie
pracuje Senat — to jedna z pięciu ustaw składających się na tzw.
Konstytucję biznesu. Ma ona wejść w życie już w marcu. Jednocześnie
jednak nowe rozwiązanie nie oznacza, że tak niska skala zarobków
wyklucza prowadzenie firmy. To kwestia dobrowolnego wyboru, niezależna
od wysokości uzyskiwanych przychodów.
Kilka warunków
Są
w zasadzie trzy warunki — poza ograniczeniem przychodowym — dzięki
którym czyjaś aktywność zarobkowa nie będzie traktowana jak prowadzenie
firmy. Po pierwsze, prawo takie ma przysługiwać wyłącznie osobie
fizycznej i nie jest dane spółce cywilnej. Po drugie, nie można działać
w dziedzinach wymagających uzyskania koncesji, zezwolenia albo wpisu do
działalności regulowanej. Po trzecie, nie można wykonywać działalności
gospodarczej w ciągu 60 miesięcy przed uzyskiwaniem nieewidencjonowanych
zarobków. Przepis przejściowy przewiduje, że z nowego uprawnienia będą
mogły skorzystać osoby, które w ciągu jednego roku przed dniem wejścia w
życie ustawy nie były wpisane do CEIDG.
Przychód z
nieewidencjonowanego zarobkowania zdefiniowano jako kwoty należne —
choćby nie zostały faktycznie otrzymane — po wyłączeniu wartości
zwróconych towarów, udzielonych bonifikat i skont. Nie będzie on
obciążony składkami ZUS. Jednak gdy tylko przekroczy ustawową granicę,
automatycznie i od razu — bo od dnia, w którym osiągnie wysokość ponad
ten limit — wykonywana działalność stanie się z mocy prawa działalnością
gospodarczą ze wszelkimi tego konsekwencjami. W takim przypadku trzeba
będzie złożyć wniosek o wpis do CEIDG. Prawo przedsiębiorcy wyznacza na
to siedem dni od daty przekroczenia limitu przychodów.
W
trakcie konsultacji publicznych nad przyszłą ustawą wysokość przychodów
decydujących o statusie działalności nierejestrowej uznawano za zbyt
niską. Polskie Towarzystwo Gospodarcze (PTG) Brodnica proponowało kwotę
równą 150 proc. minimalnego rocznego wynagrodzenia. W jego ocenie
pozostawienie limitu miesięcznego na poziomie połowy tej płacy nie
przysłuży się zbytnio walce z szarą strefą (co jest również celem
proponowanych zmian), ponieważ w dalszym ciągu będzie istniała w tych
dziedzinach aktywności, z których dochody są niewystarczające do
pokrycia realnych kosztów życia czy stałych związanych z działalnością
gospodarczą.
Na tak i na nie
Rząd nie zmienił zdania
— pozostawił limit przychodów nieewidencjonowanych na pierwotnym
poziomie, a sam pomysł jego wprowadzenia uzasadnił potrzebą stymulowania
polskiej przedsiębiorczościi ograniczania obowiązków publicznoprawnych
osób, które ją prowadzą. Dla przeciwdziałania rozrostowi szarej strefy
wprowadził zasadę, że zarobek ten będzie podlegał podatkowi dochodowemu
od osób fizycznych (PIT).
Dr Wojciech Warski, przewodniczący
Konwentu Bussines Centre Club (BCC) i wiceprzewodniczący Rady Dialogu
Społecznego, przyjmuje to rozwiązanie bardzo pozytywnie.
—
Przepisy o działalności nierejestrowej sankcjonują stan faktyczny i
likwidują nieżyciowe absurdy, np. gdy strażnik miejski ścigał babcię
sprzedającą marchewkę lub ktoś donosił do urzędu skarbowego, że sąsiad
udziela korepetycji. Jednocześnie można być spokojnym o to, że w
„polskim piekiełku” działalność dużej skali i tak nie ujdzie uwadze
informatorów, więc uszczerbek na skutek ewentualnego nadużywania tych
przepisów będzie zaniedbywany — mówi dr Wojciech Warski.
Niezdrowa
konkurencja
Elżbieta Lutow, dyrektor zespołu rozwoju
przedsiębiorczości w Związku Rzemiosła Polskiego (ZRP), uważa, że
działalność nierejestrowa uderza w zasady zdrowej konkurencji.
—
ZRP od początku był przeciwny wprowadzaniu takiego pojęcia. Uważamy, że
wprowadzenie takiej regulacji, w zasadzie bez żadnych obowiązków
biurokratycznych, jakimi są obarczane nawet najmniejsze firmy — chodzi o
prowadzenie księgowości, JPK, kasy fiskalne, terminale — i bez obciążeń
publicznych, w szczególności w ubezpieczeniach, dla osób prowadzących
działalność w niewielkich rozmiarach będzie odbierane przez pozostałych
mikroprzedsiębiorców, w tym wielu rzemieślniczych, jako sankcjonowanie
nierównych warunków prawnych — mówi Elżbieta Lutow.
Ona
też, podobnie jak brodnickie PTG, podkreśla, że nowy przepis będzie
ułatwieniem dla firm z niektórych działalności — szczególnie usług i
drobnego handlu — do prowadzenia ich w szarej strefie.
—
Takie działania można uznać za niedozwoloną pomoc publiczną. W dyskusji
zwracaliśmy uwagę, dlaczego to rozwiązanie może okazać się niekorzystne,
szczególnie dla małych rzemieślniczych zakładów usługowych, ale nie
znalazło to wsparcia wśród przedstawicieli resortu rozwoju — z powodów
oczywistych, jako autorów projektu — ale także przedstawicieli
organizacji przedsiębiorców — zauważa przedstawicielka ZRP. © Ⓟ
Drobne usługi bez rejestrowania
opublikowano: 2018-02-07 22:00
zaktualizowano: 2018-02-07 20:57
Korepetytor będzie mógł uczyć za pieniądze i nawet tego nie ujawniać. Podobnie mogą zarabiać inni, byle nie za wiele — bo wtedy staną się firmami