W najnowszym projekcie zmian w ustawie o VAT opracowywanym w resorcie finansów zawarty jest pomysł szczególnie groźny dla przedsiębiorców. Chodzi o zabranie firmom zabezpieczenia przed koniecznością płacenia podatku za kontrahentów, jakim jest split payment. Jeżeli nowe regulacje wejdą w życie, to znacznie więcej firm będzie narażonych na konieczność płacenia za partnerów, którzy brali udział np. w karuzeli podatkowej czy w łańcuszku znikających firm. Jedynym ratunkiem będzie udowodnienie fiskusowi, że się nie wiedziało i nie mogło wiedzieć o tym, że kontrahent nie płacił należnych podatków. Zdaniem ekspertów będzie to jak klasyczne udowadnianie, że nie jest się wielbłądem.
Split payment przestanie być gwarancją spokoju
Pod koniec poprzedniej dekady resort finansów gorąco namawiał przedsiębiorców do stosowania mechanizmu split paymentu. Jedną z głównych zachęt było to, że firma go stosująca nie odpowie za długi podatkowe kooperantów. Rząd PiS uznał, że skoro przypadający na część płatności za transakcję podatek VAT firma kieruje na specjalne konto VAT (pod nadzorem fiskusa), to nie ma zagrożenia wyłudzenia tego podatku. Podzielona płatność jest obowiązkowa w przypadku tzw. towarów i usług wrażliwych wymienionych w załączniku nr 15 do ustawy o VAT (np. paliwa, elektronika, budowlanka, części samochodowe) gdy transakcja przekracza 15 tys. zł, a dla pozostałych transakcji split payment jest dobrowolny. Mechanizm ten okrzepł i na konta VAT wpływają dziesiątki miliardów złotych.
Teraz MF twierdzi, że z wykorzystaniem podzielonej płatności VAT dokonywane są oszustwa podatkowe. „Ponadczteroletnie funkcjonowanie tej instytucji wykazało, że mechanizm podzielonej płatności w niektórych przypadkach jest wykorzystywany niezgodnie z pierwotnymi założeniami. Identyfikowane są przypadki, w których środki z rachunku VAT, celem ich wyprowadzenia i 'oczyszczenia' rachunku, są przeznaczane na zapłatę m.in. za fikcyjne faktury” - pisze resort finansów w uzasadnieniu projektu.
- Zniknie komfort psychiczny przedsiębiorców, którzy stosują split payment. Firmy będą zmuszone wykazywać przed organami skarbowymi, że nie wiedziały i nie mogły wiedzieć, że kontrahent był trefny i nie płacił podatków. Na rynku często zdarza się, że jakiś sprzedawca nagle znika, a fiskus wpada do nabywcy z żądaniem uiszczenia podatku za oszusta. Przez to mnóstwo uczciwych firm zostało bardzo skrzywdzonych przez skarbówkę. Metodą zapewnienia sobie spokoju i bezpieczeństwa było wejście w split payment. Teraz ta gwarancja ma zniknąć. Firmy będą musiały wykazywać swoją niewinność, udowadniać, że nie są wielbłądami, a łatwe to niestety nie będzie. Obawiam się gigantycznych problemów przedsiębiorców i sporów z organami skarbowymi – mówi Jarzy Martini, doradca podatkowy, partner zarządzający w Martini i Wspólnicy.
Przepisy są nieostre, więc będą spory
Jako przykład relacji biznesowej niosącej zagrożenie prawnik wskazuje kupienie czegoś od firmy która wkrótce okaże się bankrutem.
- Skarbówka może uznać, że wiedzieliśmy czy musieliśmy wiedzieć o tym, że ta firma zaraz zbankrutuje i nie zapłaci VAT, a mimo to świadomie z nią kooperowaliśmy. Wtedy organ będzie żądał od nas, byśmy to my uiścili VAT za dostawcę. Dochodzić będzie do absurdalnych sytuacji – tłumaczy Jerzy Martini.
Oprócz „wiedzy” o niepłaceniu podatku przez kooperanta przesłankami odpowiedzialności za jego długi podatkowe mają być też wystawienie faktury przez podmiot nieistniejący, brak dokonania czynności, podanie kwoty niezgodnej z rzeczywistością, nadużycie prawa.
- Wszystko to oznacza zwiększone ryzyko dla podatników, nawet jeśli dokonają płatności z zastosowaniem mechanizmu split payment. Granice stosowanych w projekcie ustawy pojęć są wyjątkowo nieostre i spory z organami podatkowymi wydają się nieuniknione. Przedsiębiorcy zostaną zmuszeni do dochowania należytej staranności i zbierania dowodów tej należytej staranności. Nie rozumiem, czym kieruje się MF, proponując takie rozwiązania, tym bardziej że wkrótce dostanie kolejne narzędzia jak KSeF czy JPK CIT, dzięki którym już wszystko będzie wiedzieć o podatnikach i ich transakcjach – mówi Małgorzata Samborska, doradca podatkowy w Grant Thornton.
Pod lupą zwłaszcza budowlanka i usługi
Oprócz uderzenia w split payment projekt zakłada rozszerzenie solidarnej odpowiedzialności na szereg usług o wartości poniżej 15 tys. zł takich jak np. roboty budowlane czy sprzedaż części samochodowych.
„Odpowiedzialność solidarna będzie dotyczyła transakcji, które ze względu na wartość nie są objęte obowiązkiem zastosowania mechanizmu podzielonej płatności” - czytamy w uzasadnieniu projektu.
MF zamierza również nałożyć taką odpowiedzialność na tzw. usługi niematerialne, jak np. usługi doradcze, zarządcze, księgowo-rachunkowe, reklamowe, badawcze.
„Nieuczciwi przedsiębiorcy stosunkowo często posługują się tzw. pustymi fakturami, których przedmiotem są te konkretne usługi niematerialne. Odpowiedzialność solidarna dotyczyć będzie usług bez względu na ich wartość” - podaje MF.
- Zmiany te znacznie zwiększą ryzyko firm w branżach budowlanej i usługowej. Organy mogą próbować na domniemaniach budować opinię o wiedzy nabywcy. Dlatego konieczne jest wydanie objaśnień przez MF, aby jasne były kryteria oceny wiedzy nabywcy i jego rzetelnej praktyki dowodowej. Inaczej ucierpi uczciwy obrót gospodarczy. Bez takich wytycznych firmom grozi efekt mrożący, asekuracyjna wstrzemięźliwość w podejmowaniu współpracy biznesowej i zatory płatnicze – mówi Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w inFakt.
Co musiałyby robić firmy w ramach tzw. należytej staranności, aby wybronić się przed odpowiedzialnością?
- Ochroną będzie skrupulatnie udokumentowana należyta staranność. Przykładowo, weryfikowanie kontrahenta na dzień transakcji na białej liście VAT, w CEiDG lub KRS. Trzeba będzie zbierać twarde dowody wykonania usług, czyli np. protokoły, briefy. Należy też zadbać o dobrą umowę z dostawcą. Niestety, firmy będą musiały wykonać szereg działań biurokratycznych, ale tylko one pomogą w wykazaniu, że działały w dobrej wierze i bez wiedzy o nadużyciu kontrahenta – tłumaczy Piotr Juszczyk.