Drodzy Czytelnicy!

Danuta Hernik
opublikowano: 2006-05-23 00:00

Zainteresowanie certyfikacją systemów zarządzania jakością jest w naszym kraju spore. Prym wiedzie ISO 9001:2000. Sporą dynamiką przyrostu liczby certyfikatów charakteryzuje się zarządzanie środowiskowe. A twórcy przepisów unijnych zadbali już o to, żeby w zjednoczonej z Europą Polsce sektor spożywczy wprowadził systemy zarządzania bezpieczeństwem żywności. Jednym słowem w „jakości” spory ruch. Na ten ruch pracuje silna konkurencja na rynku i chęć wejścia na rynek międzynarodowy. A wymagania klientów rosną — i to nie tyle nawet klientów-konsumentów, ile klientów biznesowych i partnerów. To przede wszystkim przedsiębiorcy wymuszają na sobie wzajemnie realizację (czytaj certyfikację) wymagań norm jakościowych. A ona pozwala zaufać i podjąć współpracę.

Certyfikowany system zarządzania jakością to niemal powszechny już warunek uczestniczenia w przetargach czy podpisania dobrego kontraktu. Dlatego po zarządzanie jakością sięgają coraz mniejsze firmy. One też chcą być konkurencyjne, dobrze zarządzane, chcą budować swój wizerunek i podstawy dalszego rozwoju. I są gotowe za to sporo zapłacić. Ale przedsiębiorcy mogą starać się o dofinansowanie działań związanych z wdrażaniem systemów zarządzania. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości dysponuje funduszami budżetowymi i unijnymi m.in. na ten cel.

Jest więc wzrost i perspektywa, ale patrząc na dojrzalsze rynki, trzeba się liczyć z tym, że nie zawsze tak będzie. W Polsce działa obecnie około 30 jednostek certyfikujących systemy jakości. Za kilka lat jednak rynek certyfikacyjny nasyci się i widoczny dziś ciąg osłabnie. Wtedy trzeba się spodziewać zaostrzenia konkurencji wśród certyfikatorów i doradców jakościowych oraz kroków konsolidacynych w tej branży. Ale to dopiero za jakiś czas...