Decyzja Rady Polityki Pieniężnej o obniżeniu stóp procentowych sprzyjała emisji listów zastawnych o tyle, że ich oprocentowanie ustalono w pierwszym, sześciomiesięcznym okresie, na 5 proc. Jednak gdy ustalano warunki emisji, nie brano jeszcze pod uwagę październikowej decyzji RPP, stąd też okazały się one, trochę przypadkowo, promocyjne w stosunku do warunków rynkowych.
Fakt, że komunikat o skróceniu zapisów pojawił się akurat w środę, czyli w dniu decyzji RPP, jest czystym zbiegiem okoliczności. Inwestorzy indywidualni raczej nie czekali z decyzją do godziny piętnastej w środę „z palcem na spuście”, ale podjęli je nieco wcześniej, gdy przyszli do placówki bankowej przedłużyć lokaty lub złożyć zapisy na obligacje oszczędnościowe, które we wrześniu oferowano na lepszych warunkach niż w październiku.
Inwestorzy, którzy kupili listy zastawne, nie są bowiem typowymi nabywcami obligacji korporacyjnych, ale raczej zwolennikami znacznie mniej ryzykownych instrumentów. Skoro listy zastawne płacą odsetki nieco wyższe niż obligacje oszczędnościowe (do dwóch lat), a klasa bezpieczeństwa jest co najmniej porównywalna, czemu nie spróbować czegoś nowego? Miliard złotych (a być może 1,2 mld zł, PKO BH miał bowiem możliwość powiększenia oferty) uplasowanych w tydzień może robić wrażenie, ale tylko na kimś, kto nie zna realiów rynku obligacji w Polsce. W przeszłości zdarzało się już, że plasowane przez PKO BP detaliczne obligacje Orlenu warte 200 mln zł zostały pokrywane przez popyt już pierwszego dnia zapisów mimo skromnego oprocentowania, przekraczającego nisko notowany WIBOR o nieco ponad 1 pkt proc. Dla PKO BP uplasowanie 1 mld zł wśród swoich klientów nie było wyczynem. Wyczynem było przekonanie ich, że list zastawny to tylko szacowna nazwa prostego instrumentu.
Inwestorzy, którzy stawiają emitentom wyższe wymagania, gdy chodzi o wysokość odsetek, mają do wyboru dwie inne oferty. Marvipol rozpoczął przyjmowanie zapisów w poniedziałek, od kolejnego tygodnia rusza nowa emisja PragmaGo. Jak na apetyty inwestorów indywidualnych, obie oferty nie są zbyt duże (maksymalnie 130 mln zł łącznie) i można się spodziewać, że wkrótce pojawią się kolejne oferty, w tym ze strony Vehis Finanse, którego prospekt został w ostatnich dniach zatwierdzony. Emisja Vehisu, który zajmuje się finansowaniem leasingu aut, ale przez sekurytyzację istniejących umów, będzie interesującym kontrastem dla emisji listów zastawnych i przypomnieniem, że za używanie trudnych słów w opisie działalności czasem trzeba zapłacić inwestorom kilka punktów ekstra.
Na rynku hurtowym kolejna dymisja rządu Francji została zbyta przez inwestorów wzruszeniem ramion. Rentowności obligacji skarbowych nieznacznie spadały, co szczególnie widać było w piątek. Co jeszcze ważniejsze, inwestorzy nie przejęli się też opublikowaną strategią zarządzania długiem Polski i perspektywą jego wzrostu do 75 proc. PKB. Może dlatego, że nie bardzo jest komu się przejmować - udział inwestorów zagranicznych w naszym zadłużeniu jest historycznie niski, a krajowi inwestorzy i tak kupują dług, bo po prostu muszą - siła napływów do funduszy jest zbyt duża, by pozwolić sobie na czekanie z gotówką. A inwestorom się spieszy, bo spieszy się RPP. Rada zaskoczyła rynek, co widać było po spadku stawki WIBOR 3M o 15 pkt baz. w czwartek. Inwestorzy spodziewali się obniżki, ale nie aż tak szybkiej (kontrakty na dłuższe stopy nie reagowały). W perspektywie kilku kwartałów spadek WIBOR i obniżki stóp zepchną stopy zwrotu funduszy dłużnych znacznie niżej, ale dziś nikt się tym nie przejmuje.