Biurokracja Rolnicza agencja nie chce ułatwić wypłaty pieniędzy dla firm
Urzędnicy ARiMR są nadgorliwi. Przez to branża spożywcza będzie miała utrudniony dostęp do unijnej kasy.
Dotacje unijne, z których mogą korzystać firmy, trafiają do Polski dwutorowo — pierwsze wspierają politykę rolną, dlatego przepływają przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR), drugie — politykę spójności, w czym pośredniczy Ministerstwo Rozwoju Regionalnego (MRR). Z pierwszego źródła mogą czerpać firmy zajmujące się przetwórstwem spożywczym, z drugiego — pozostałe. Niestety, w przypadku funduszy unijnych na lata 2007-13, które zostaną uruchomione w najbliższych miesiącach, szanse nie będą wyrównane.
Oporna agencja
Powód? Niechęć do zmian i nadgorliwość urzędników ARiMR. Na początku roku resort rozwoju poszedł przedsiębiorcom na rękę. Jeśli firma ubiegająca się o dotację korzystała z zewnętrznego finansowania inwestycji (kredytu, leasingu lub funduszu inwestycyjnego), urzędnicy nie prześwietlali jej projektu pod względem ekonomicznym. Taki prostszy system dotyczył większości przedsiębiorców. Pomysł się sprawdził — przedsiębiorcy krócej czekali na wyniki konkursów, a urzędy miały mniej pracy. Dlatego MRR zdecydowało się wprowadzić to samo rozwiązanie do nowych programów. Niestety, ARiMR w programie rozwoju obszarów wiejskich na lata 2007-13 — nie. A do rozdania dla firm jest tu niemało — 4,2 md zł.
— Dokonaliśmy wielu ułatwień w stosunku do poprzedniego programu. Uważamy jednak, że rozwiązanie stosowane przez resort rozwoju dzieliłoby inwestorów na lepszych i gorszych. Stawiałoby na uprzywilejowanej pozycji przedsiębiorców korzystających z zewnętrznych źródeł — tłumaczy Radosław Iwański z ARiMR.
W tym stanowisku agencja jest jednak odosobniona.
— Zdecydowanie doradzałbym ponowne przemyślenie tej decyzji. Instytucje finansowe są w stanie bardziej profesjonalnie prześwietlić inwestycję, niż robią to urzędnicy. Również urzędy skorzystają — banki za darmo wykonają za nich ciężką pracę. Nie obawiałbym się także posądzenia o nieuczciwość. Banki na pewno nikomu nie dadzą taryfy ulgowej, bo dbają o wiarygodność i jakość portfela kredytowego — uważa Tomasz Nowakowski, szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej, do niedawna wiceminister rozwoju regionalnego, który współtworzył nowe programy pomocowe.
Uciekający czas
Ewa Fedor z Konfederacji Pracodawców Polskich dodaje, że nie ma podstaw, aby wątpić w rzetelność analiz instytucji finansowych.
— W trakcie analizy ekonomicznej kredytodawca nie bierze w ogóle pod uwagę ewentualnej dotacji. Traktuje firmę jak każdego innego klienta — tłumaczy Ewa Fedor.
Sami przedsiębiorcy również nie mają wątpliwości.
— Każde uproszczenie procedury jest na wagę złota. Rozpatrywanie mojego wniosku o dofinansowanie trwało 10 miesięcy. To było dwa lata temu. Teraz ten okres na szczęście jest krótszy, ale uciekający czas to wciąż największy problem w ubieganiu się o dotacje unijne — twierdzi Anna Pawłowska, właścicielka drukarni Masterprint.
4,2
mld zł Tyle jest do wzięcia dla firm zajmujących się przetwórstwem spożywczym...
3,5
tys. ...tyle projektów inwestycyjnych ma szanse na dotacje...
2,8
tys. ...a tyle zbędnych analiz ekonomicznych przeprowadzą urzędnicy ARiMR (przy założeniu, że podobnie jak w poprzednich latach, około 80 proc. firm skorzysta z finansowania zewnętrznego).