Tereny dawnej Stoczni Szczecińskiej Nowej coraz częściej są miejscem kręcenia teledysków, spektakli, a nawet ślubnych sesji zdjęciowych. Ostatnio zaczyna odżywać na nich także działalność przemysłowa. Wszystko dzięki Szczecińskiemu Parkowi Przemysłowemu (SPP), spółce należącej do właściciela stoczniowych gruntów, czyli TF Silesia. Wniosła ona aktywa szczecińskie do SPP, by inwestować w ich rewitalizację i przyciągać inwestorów.

— Planujemy zainwestowanie około 40 mln zł w maszyny i urządzenia oraz remont zdegradowanej infrastruktury i budynków. Dzięki temu poprawimy konkurencyjność firm, które już prowadzą działalność na majątku stoczni, oraz zwiększymy szanse na przyciągnięcie nowych inwestorów — mówi Grzegorz Huszcz, prezes SPP.
Stoczniowy offshore
Spółka już realizuje program rewitalizacyjny wart 13 mln zł, dofinansowany z regionalnego programu operacyjnego. Dzięki niemu uwolni m.in. tereny po likwidowanych, zniszczonych obiektach biurowych i socjalnych i będzie mogła zaoferować inwestorom 45 ha.
— Prowadzimy rozmowy z podmiotami, które zechcą postawić na przykład wart sto kilkadziesiąt milionów złotych zakład budowy wież wiatrowych, różnego typu elementów offshore czy też dużych konstrukcji stalowych — tłumaczy Grzegorz Huszcz.
Nazw potencjalnych partnerów na razie nie ujawnia. Zapewnia natomiast, że na ich wejściu skorzystają także już działające firmy. Postoczniowe tereny dzierżawi już ponad 40 podmiotów, zatrudniających ponad 2 tys. pracowników.
— Liczymy na współpracę podmiotów działających na naszym majątku. Działa na przykład nowoczesny zakład malarski. Jeśli inwestor zechce zbudować zakład konstrukcji stalowych, nie będzie musiał tworzyć sekcji malarskiej, bo zleci prace podmiotowi, który już na naszym majątku funkcjonuje — mówi Grzegorz Huszcz.
Po sąsiedzku
Na współpracę liczą także sąsiedzi — na przykład stocznie remontowe z grupy MS TFI, zarządzającego funduszem Mars, z Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
— Chętnie będziemy współpracować z firmami prowadzącymi działalność na majątku dawnej stoczni. Jeśli na przykład pozyskamy duży kontrakt i niektórych jego elementów nie będziemy w stanie samodzielnie wykonać, możemy poprosić o współpracę firmy z regionu, na przykład działające na terenie dawnej stoczni — tłumaczy Piotr Słupski, prezes MS TFI.
Jeśli natomiast firmy ze stoczni zdobędą duże zlecenie i będą potrzebować kooperantów, mogą liczyć na współpracę z grupą Mars. Podobna sytuacja jest w dawnej Stoczni Gdynia — na jej majątku także działa wiele firm, realizując samodzielnie albo we współpracy zlecenia dla sektora offshore. W Gdyni majątek został jednak inwestorom sprzedany, w Szczecinie natomiastjest dawany w dzierżawę. Grzegorz Huszcz nie chce bowiem sprzedawać postoczniowych aktywów po kawałku.
— Naszym celem jest podniesienie wartości spółki Szczeciński Park Przemysłowy, bo kiedy TF Silesia zdecyduje się wyjść ze stoczniowego projektu, zostanie ona sprzedana inwestorowi — informuje Grzegorz Huszcz.
Wzloty i upadki
W latach 90., po rozpadzie ZSRR, Rosja nie chciała odebrać statków ze Stoczni Szczecińskiej, co niemal doprowadziło ją do bankructwa. Menedżerowie firmy, wspólnie z bankami, podjęli się restrukturyzacji. Przeprowadzono układ z wierzycielami, a statki, których nie chciała Rosja, sprzedano innym klientom. Stocznia wypłynęła na szerokie wody i była jedną z najlepszych w Europie. Przejęli ją menedżerowie z grupy Porta Holding. Wśród nich był także Grzegorz Huszcz, obecny szef spółki Szczeciński Park Przemysłowy.
Jednak na początku ubiegłej dekady stocznia popadła w tarapaty i jej majątek przejęło państwo, tworząc Stocznię Szczecińską Nową. Państwowa restrukturyzacja zakończyła się jednak klapą. Bruksela zakwestionowała udzieloną stoczni pomoc publiczną, a jej majątek trafił do TF Silesia, które długo nie mogło poradzić sobie z rozwojem biznesu na jej terenach. Sporo zmieniło dopiero powołanie spółki Szczeciński Park Przemysłowy, która inwestując w niszczejące przez lata na stoczniowych terenach aktywa, może zachęcić inwestorów do ulokowania tam działalności.