Dwa kraje żądają reform

Mira Wszelaka
opublikowano: 2005-06-22 00:00

Brytyjczycy i Szwedzi mają dość dotowania krajów starej Unii. Ale solidarność z nową nie zniknie — zapewniają.

Po fiasku porozumienia w sprawie unijnego budżetu Londyn, który od 1 lipca przejmuje przewodnictwo w UE, przeszedł do ofensywy.

— Wielka Brytania ma nadzieję na zawarcie kompromisu, ale nie zrezygnuje z forsowania reform — zapewnia premier Tony Blair.

Sceptycy uważają, że Londyn ma niewielkie szanse na rozstrzygnięcie sporu budżetowego i likwidację rabatu brytyjskiego. Przecież Paryż jako największy beneficjent dotacji rolnych obstaje przy ich utrzymaniu na dotychczasowym poziomie.

— Jesteśmy gotowi uznać, że rabat jest anomalią, która powinna zniknąć, ale musi temu towarzyszyć zmiana innej anomalii — przekonuje Tony Blair.

W podobnym tonie wypowiada się Göran Persson, premier Szwecji.

— To nieuczciwe, by Szwecja nadal dotowała coraz bogatsze Irlandię i Hiszpanię. Jesteśmy jednak gotowi udzielać wsparcia nowym państwom członkowskim — oświadczył szwedzki premier.

Zmianę polityki solidarności zapowiada Charles Crawford, ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce.

— Unia potrzebuje dwóch form solidarności: między bogatymi krajami oraz bogatymi i biedniejszymi. Te pierwsze nie powinny korzystać z dotychczasowych przywilejów — twierdzi ambasador.

Londyn nie liczy jednak na szybkie i drastyczne zmiany w polityce rolnej. Sukcesem byłoby już otwarcie poważnej debaty na ten temat.

Charles Crawford wyjaśnia także, że nie może być mowy o wyrównywaniu Polsce strat z powodu braku kompromisu budżetowego, co sugerowali nasi dyplomaci. Nasz kraj bowiem nie dostał żadnych pieniędzy, które mógłby stracić.

— W Brukseli wysunięto propozycje budżetowe, które od początku były nierealistyczne. Nie sądzę, by mówienie w tym kontekście o wyrównywaniu czegokolwiek było słuszne — mówi Charles Crawford.