W pierwszych sześciu tygodniach nowego roku obliczany przez MSCI indeks rynków wschodzących wzrósł już o 15 proc. To dla niego najlepszy start od 21 lat. Wyniki wskaźnika dla tej grupy krajów przewyższyły aż o 6 punktów proc. wyniki podobnego indeksu stworzonego dla kojarzonych z bezpieczeństwem akcji z rynków dojrzałych.
Uwaga na pułapkę
Skąd taka poprawa nastrojów? W dużej części odpowiadają za nią ostatnie pozytywne dane o koniunkturze w światowym przemyśle i korzystne wiadomości dochodzące z amerykańskiego rynku pracy. Zwiększają one szanse na to, że kryzys w strefie euro nie zdoła poważnie zaszkodzić gospodarce światowej. Dlatego eksperci pozytywnie oceniają perspektywy bardziej ryzykownych akcji z rynków wschodzących. Przestrzegają jednak, że entuzjazm inwestorów może być przesadzony.
— Taki wybuch optymizmu to typowy antywskaźnik. Rynek zyskał zbyt dużo w zbyt krótkim czasie — twierdzi Jonathan Garner, główny strateg Morgan Stanley na Azję i rynki wschodzące. Jak oblicza firma doradcza EPFR, tylko w pierwszym tygodniu lutego do funduszy akcji rynków wschodzących napłynęło 5,8 miliarda USD. Od początku roku klienci ulokowali w tego typu funduszach o 17 mld USD więcej, niż z nich wycofali. Dla porównania — w tym samym okresie zeszłego roku różnica ta wyniosła 11,4 mld USD na korzyść wycofań.
— Wzmożone napływy do funduszy to w krótkim terminie niekorzystny sygnał. Po takim wzroście rynek jest wykupiony. Dlatego zasługuje na odpoczynek — zauważa Jonathan Garner.
Więcej w czwartek w "Pulsie Biznesu" i w archiwum PB>>