Śledzenie prognoz ekonomistów nie jest w stanie pomóc inwestorom w osiąganiu lepszych stóp zwrotu — uważają Kevin Murphy i Andrew Lyddon, zarządzający brytyjskim towarzystwem Schroders.

Podkreślają, że żaden prognosta nie jest w stanie systematycznie prognozować trafniej niż model, którym rządziłby ślepy los.
Nawet gdyby któryś ekonomista to potrafił, to i tak nie można byłoby na tym zarobić. Wszystko dlatego, że… nie ma żadnego instrumentu finansowego powiązanego z dynamiką wzrostu gospodarczego.
— Nawet jeśli idealnie przewidziałeś obrót zdarzeń w gospodarce i przygotowałeś portfel na ten scenariusz, w niczym by ci to nie pomogło. W większości przypadków nie ma najmniejszego związku między wzrostem gospodarczym a stopami zwrotu z akcji — powiedział Andrew Lyddon na dorocznej konferencji Schrodersa dla mediów.
Paradoksalnie, jedynymi okresami, kiedy można osiągnąć ponadprzeciętne zyski, są czasy, kiedy wzrost PKB jest najniższy. Cóż z tego, kiedy nawet Alanowi Greenspanowi, wieloletniemu szefowi Fedu, zdarzyły się takie wpadki, jak wykluczenie możliwości wystąpienia recesji w momencie, kiedy w rzeczywistości ona już trwała. Zarabianie pieniędzy nie polega na słuchaniu Bena Bernankego.
Wyniki zarządzanego przez niego hipotetycznego portfela aktywów można by z łatwością pobić — uważają zarządzający Schrodersem.
Oto osiem przygotowanych przez Schrodersa przykładów, jak bardzo zawodne w ostatnim półwieczu potrafiły być prognozy z takich dziedzin, jak gospodarka, polityka, technologia czy finanse.
