Eksport zaczyna się od armii

opublikowano: 14-05-2017, 22:00

Jedynie 30 proc. polskiego sprzętu wojskowego NATO zalicza do nowoczesnego – reszta jest przestarzała

Wytyczony do 2022 r. program technicznej modernizacji sił zbrojnych miał kosztować powyżej 100 mld zł, ale już w końcówce poprzedniego rządu okazało się, że MON nie jest w stanie przerobić takich pieniędzy. Nowa władza zmieniła program merytorycznie oraz urealniła kwotę — obecnie jest ona szacowana na 76 mld zł. I tak są to jednak wydatki gigantyczne, zatem naturalne było poświęcenie ich realizacji jednego z paneli IX Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, zatytułowanego „Przemysł obronny w Polsce”.

W trakcie debaty nie było reprezentowane Ministerstwo Obrony Narodowej (MON), wystarczył decydent z Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ), która obecnie jest bardzo ściśle związana z resortem. W dyskusji odbiła się echem idea powołania rządowej Agencji Uzbrojenia, która zajmowałaby się pozyskiwaniem sprzętu dla armii, a także wspieraniem polskiego przemysłu obronnego na rynkach zagranicznych.

Nieformalnie, ale realnie obecnie takim integratorem stała się PGZ. Adam Lesiński, członek zarządu PGZ ds. finansowych, podkreślił, że grupa ma spółki we wszystkich sektorach, od marynarki wojennej i lotnictwa po mundury, dlatego naturalnie stała się krajowym liderem. Ale nie chce być monopolistą, znajdzie się zatem miejsce dla podmiotów prywatnych. Chociaż występujących w charakterze podwykonawców i zleceniobiorców PGZ, stojącej na czele konsorcjum tworzonego do konkretnego zamówienia. Wydając ogromne kwoty na sprzęt wojskowy, państwo musi rozstrzygnąć, co kupuje w kraju, a co musi importować. To ulubiony wątek Krzysztofa Krystowskiego, wiceprezesa Leonardo Helicopters, koncernu będącego właścicielem PZL Świdnik.

W kontekście słynnego przetargu na śmigłowce prezes podkreślił, że zamawiająca sprzęt strona wojskowa musi być przede wszystkim odpowiedzialna i nie może co chwilę wprowadzać w specyfikacji zmian już po ogłoszeniu przetargu. Poza tym nie może formułować oczekiwań, które są niespełnialne technicznie. A także działać pod ciśnieniem czasu, z pilnej konieczności kupując sprzęt zagraniczny bez dania szans firmom krajowym. Na świecie generalną zasadą jest koncentrowanie zamówień militarnych w przemyśle rodzimym. Oczywiście nie może to mieć charakteru jedynie kroplówki umożliwiającej firmom przetrwanie. Drugim filarem rynku wojskowego jest sprawdzanie sprzętu najpierw w armiach macierzystych. Dlatego nieuwzględnianie polskiego sektora obronnego w zamówieniach MON automatycznie zamyka mu możliwości eksportowe.

Panelistą z zupełnie nowego obszaru był Nikodem Bończa Tomaszewski, prezes Exatela. Ten operator telekomunikacyjnyniedawno trafił z Polskiej Grupy Energetycznej do puli MON. Prezes podkreślił, że cyberwojna jest zdecydowanie tańsza od konwencjonalnej, zatem analogicznie mniej kosztowne są także działania obronne. Polska dysponuje narzędziami zdatnymi do użycia w cyberprzestrzeni oraz kadrami, ale wszystko to jest rozproszone. Dlatego zadaniem państwa staje się skonsolidowanie potencjału branży IT drzemiącego oczywiście również w podmiotach prywatnych.

Tomasz Darowski, partner z kancelarii prawniczej DZP, odniósł się do często podnoszonego przez sektor obronny problemu skomplikowanych procedur przetargowych. W Polsce tryb konkurencyjny dotychczas przeważa, chociaż są państwa NATO/UE, gdzie wszystkie zamówienia militarnekorzystają z traktatowego zwolnienia od otwartej konkurencyjności, ze względu na bezpieczeństwo. Ale trzeba pamiętać, że wybranie takiej ścieżki absolutnie nie uprawnia do udzielania firmom także pomocy publicznej.

Obserwacjami amerykańskimi podzielił się John P. Baird, wiceprezes Raytheon Defense System na Polskę ds. zintegrowanych systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Z jego punktu widzenia najważniejsza jest stabilizacja i wieloletnia perspektywa zamówień militarnych, niezależna od zmian władzy. Akurat w przypadku produktu jego koncernu, czyli rakiet Patriot, ta dobra zasada znalazła zastosowanie — wybrał je rząd poprzedni, a kupił obecny. Dlatego przynajmniej system obronny Wisła płynie bez zakłóceń.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Jacek Zalewski

Polecane