Lata lecą, a w akcjonariacie Elektrimu drobni inwestorzy wciąż spierają się z Zygmuntem Solorzem, jednym z najbogatszych Polaków, i oczekują od niego większych pieniędzy. Holding, w którym zaparkowane są m.in. duże pakiety akcji Cyfrowego Polsatu, ZE PAK, a także udziały w projekcie deweloperskim Port Praski, z notowań giełdowych zniknął w 2008 r.
Zachował jednak status spółki publicznej i wciąż ma kilkutysięczne grono drobnych akcjonariuszy. Karty rozdaje w nim jednak Zygmunt Solorz, który obecnie posiada 84,16 proc. kapitału spółki. Chce mieć więcej - 26 kwietnia jeden z jego cypryjskich wehikułów inwestycyjnych opublikował „zaproszenie do sprzedaży akcji", oferując 18 zł za walor i deklarując chęć zakupu 15,84 proc. akcji, czyli tylu, ilu brakuje do pełnej kontroli. Cała oferta jest warta 239 mln zł. W ostatnich dniach informacje o niej zaczęły się pojawiać w mediach kontrolowanych przez miliardera, m.in. w Polsat News.

To kolejna taka próba, bo Zygmunt Solorz po raz pierwszy zaprosił do sprzedaży akcji holdingu w 2018 r., oferując najpierw 14, a potem 12,5 zł za sztukę. Zebrał wtedy niespełna 3,7 proc., akcji. Kolejne zaproszenie opublikowano pod koniec 2020 r. Tym razem cena wyniosła 18 zł, ale chętnych było mniej. Miliarder dokupił 2,07 proc. akcji.
Drobni inwestorzy zorganizowali się kilka lat temu w Porozumienie Akcjonariuszy Elektrim (PAE), które głosuje wspólnie na walnych zgromadzeniach i domaga się m.in. wprowadzenia do spółki rewidenta ds. szczególnych, który miałby szczegółowo zbadać jej biznes. Chodzi o takie kwestie, jak rozliczenie ugody, dotyczącej udziałów w PTC (dawny operator sieci Era, obecnie T-Mobile), należących do Elektrimu, czy operacji na akcjach ZE PAK i udziałach w Porcie Praskim. Zygmunt Solorz pojawił się osobiście na jednym z walnych zgromadzeń, by negocjować z drobnymi inwestorami, ale ostatecznie porozumienia nie osiągnięto.
PAE już przy poprzednich zaproszeniach mocno krytykowało oferowaną przez Zygmunta Solorza cenę. Zdania nie zmieniło.
„Cena 18 zł za akcję Elektrimu jest rażąco zaniżona! Kolejne zaproszenie w tej samej cenie uznajemy za następną próbę przejęcia akcji spółki Elektrim, przez podmioty powiązane z panem Zygmuntem Solorzem, za ułamek wartości tych akcji. W poprzednim stanowisku wskazaliśmy wpływ zakończonych postępowań podatkowych oraz składniki majątku, których sumaryczna wartość (giełdowa i/lub godziwa) przypadająca na jedną akcję wielokrotnie przekracza cenę 18 zł, proponowaną przez spółki Pana Solorza - sama wstępnie skalkulowana wartość wyłącznie księgowa 1 akcji ustalona wyłącznie w oparciu o jawne publicznie informacje to około 50 zł" - głosi stanowisko PAE, przesłane do redakcji „PB".
Zdaniem PAE „gdyby Zygmunt Solorz miał uczciwe zamiary", to dopuściłby do badania spółki przez niezależnego biegłego rewidenta i dopiero na podstawie tej wyceny określił cenę w zaproszeniu bądź wezwaniu. Przypomnijmy, że ostatnie badanie wartości spółki przeprowadziła w 2018 r. na zlecenie Elektrimu firma DGA Audyt. Na podstawie sprawozdań finansowych z 2017 r. (a więc przed zakończeniem dużych sporów podatkowych, prowadzonych przez Elektrim) określono wtedy, w przeliczeniu na jedną akcję to 12,49 zł.
Porozumienie apeluje jednocześnie do sądów, KNF oraz ministra Zbigniewa Ziobry (a także do mediów), by przyjrzały się temu, w jaki sposób Zygmunt Solorz i Elektrim traktują drobnych inwestorów.
„Ponad 8 tys. akcjonariuszy mniejszościowych Elektrimu to wraz rodzinami kilkadziesiąt tysięcy Polaków. Im wszystkim należy się uczciwe wyjaśnienie podejrzanych transakcji. Tym kilkudziesięciu tysiącom Polaków należy się uczciwe rozliczenie za posiadane przez nich akcje spółki Elektrimu, a nie ułamek ich wartości tylko dlatego, bo po drugiej stronie jest wpływowy biznesmen i magnat medialny, który jest przekonany, że dzięki swojej potędze może przejąć akcje za wielokrotnie zaniżoną cenę, w poczuciu braku konsekwencji prawnych (roszczeń) jaką mu daje forma zaproszenia do składania ofert, zamiast ogłoszenia wezwania zgodnie z ustawą o ofercie publiczne" - czytamy w stanowisku PAE.