Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego (ZIPSEE), zrzeszający 13 największych przedsiębiorstw działających w branży RTV i IT (m.in. Sharp, Panasonic, Nokia czy Sony) pracuje nad propozycją zmian prawa autorskiego — wynika z informacji „Pulsu Biznesu”.
Kilka tygodni temu związek przekazał do ministerstwa kultury pierwszy projekt zawierający propozycję zmian. Są one związane z kwestią wypłaty przez producentów lub importerów sprzętu, np. drukarek czy telewizorów, rekompensat twórcom za straty spowodowane w wyniku wykorzystywania ich produktów. W zależności od rodzaju urządzenia opłata wynosi do 3 proc. wartości jego sprzedaży.
Dwie kategorie
Przygotowany projekt zawiera dwie kluczowe zmiany.
— Zgodnie z unijną dyrektywą proponujemy wprowadzenie dwóch kategorii produkowanych urządzeń. Pierwsza to sprzęt do użytku profesjonalnego przez przedsiębiorstwa oraz instytucje, urzędy państwowe i samorządowe, z których sprzedaży branża elektroniczna nie uiszczałaby opłat, oraz druga — objęta opłatami, z których korzystają prywatni konsumenci.
Proponowane zmiany doprecyzowują też kwestię podstawy pobierania opłat. Chcemy, aby były one liczone od kwoty sprzedaży netto, a nie jak dotychczas brutto. Taka sytuacja pozwoli zlikwidować podwójne opodatkowanie tych samych pieniędzy. Od kwietnia 2011 r. po zmianie ustawy o VAT mamy do czynienia z sytuacją płacenia VAT od VAT — mówi Michał Kanownik z ZIPSEE.
To jednak dopiero początek legislacyjnej ofensywy związku.
— Ustawa Prawo autorskie wymaga bardzo wielu zmian. Chcemy stopniowo je uporządkować. Gdybyśmy od razu złożyli obejmujący kilkadziesiąt poprawek projekt, jego procedowanie trwałoby wiele lat — podkreśla Michał Kanownik.
Koszty działalności
Do zbierania pieniędzy od firm elektronicznych, a następnie ich rozdzielania między twórców i wydawców, uprawnionych jest pięć podmiotów. Trzy z nich — Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, Stowarzyszenie Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-Muzycznych SAWP i Związek Producentów Audio-Video ZPAV — otrzymują opłaty od sprzętu audiowizualnego.
Pozostałe dwa — Stowarzyszenie Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł Naukowych i Technicznych Kopipol i Stowarzyszenie Autorów i Wydawców Polska Książka — od urządzeń reprograficznych. Z danych ministerstwa kultury wynika, że w 2010 r. otrzymały one w sumie ponad 11 mln zł. W 2011 r. kilka milionów więcej (szczegółowych danych resort jeszcze nie ma).
Dodatkowo Kopipol i Polska Książka otrzymały też wpływy uzyskiwane od firm prowadzących usługi kserograficzne — średnio kilkaset tysięcy złotych rocznie. Organizacje potrącają sobie z tego koszty funkcjonowania, czasem nawet 50 proc. całości wpływów. Szczególnie te działające w sferze reprografii tłumaczą, że egzekwowanie od firm należnych pieniędzy jest kosztowne i pracochłonne. Polska Książka zrzeszająca wydawców w 2011 r. otrzymała od firm ponad 3,4 mln zł, potrącając w ramach kosztów — 20 proc. (680 tys. zł).
— W Polsce działają tysiące punktów ksero i duża grupa importerów nośników i urządzeń. Spora część z nich nie odprowadza żadnych opłat, a ci, którzy to robią, często deklarują wysokość opłat wedle własnego uznania. Gdybyśmy chcieli kontrolować każdy z punktów ksero i każdą firmę z osobna, koszty takich działań byłyby olbrzymie — tłumaczy Andrzej Nowakowski, prezes Polskiej Książki.
— W sytuacji dużej skali naruszeń obowiązku wypłaty opłat i wynagrodzeń autorskich przez obowiązanych do ich wnoszenia obowiązująca prowizja jest relatywnie niska i limituje niestety naszą aktywność w tym zakresie — zaznacza Andrzej Gąsiorwski z Kopipolu. W 2011 r. stowarzyszenie to otrzymało od firm 4,2 mln zł, inkasując w ramach kosztów 30 proc. (około 1,27 mln zł). ZIPSEE krytykuje potrącanie przez organizacje zbyt wysokich sum.
— Organizacje zaciekle broniące interesów twórców i wydawców zabierają im znaczącą część należnych pieniędzy — uważa Michał Kanownik.
Co na to resort kultury? W piśmie do „PB” przyznał, że zna problem. Podkreślił, że w przypadku, gdy pobierana prowizja jest zbyt duża, wówczas wnosi o znaczące obniżenie kosztów.
Pełna otwartość
Wątpliwości ZIPSEE budzi jednak nie tylko kwestia zbyt wysokich kosztów potrącanych przez niektóre organizacje, ale także działalność jednej z nich — Kopipolu. Związek wystąpił nawet do ministerstwa kultury o przeprowadzenie kontroli w stowarzyszeniu. Zaplanowano ją na drugą połowę 2012 r.
— Brak dostępu do sprawozdań z działalności stowarzyszenia, w szczególności do informacji o sumie zebranych pieniędzy oraz dokonanej repartycji, w oczywisty sposób wzbudzają wątpliwości wśród firm wnoszących opłaty. Oprócz tego, zasłaniając się ochroną danych osobowych, Kopipol nie ujawnia, komu przekazuje pieniądze z tytułu praw autorskich. Sposób podziału pieniędzy powinien być jawny — zaznacza Kanownik. Kopipol się broni.
— Kwoty wynikające z dokonanego podziału zaliczane są na tworzone w tym celu w stowarzyszeniu zablokowane konta poszczególnych twórców, na których należności te pozostają do ich dyspozycji. Podejmujemy jednocześnie działania informujące o możliwości podejmowania przez twórców tych pieniędzy i zachęcające do ich podejmowania — przekonuje Andrzej Gąsiorowski.
Ze względu na ochronę danych osobowych nie chce jednak ujawnić nazwisk twórców, którym stowarzyszenie przekazuje pieniądze. Inaczej niż Polska Książka, której prezes przekonuje o pełnej jawności.
— Poinformujemy dokładnie, ile i komu przekazujemy. Podamy też nazwiska i nazwy beneficjentów — zaznacza Andrzej Nowakowski. Twórcy i wydawcy przyznają, że otrzymują część pieniędzy pochodzących od firm elektronicznych. Nie chcą jednak oceniać sposobu ich dystrybucji.
— Od dwóch lat jesteśmy beneficjentami — mówi Karol Smoląg z TVN. Telewizja pieniądze otrzymuje za pośrednictwem Stowarzyszenia Filmowców Polskich, które pozyskują je od ZAIKS. Agora, wydawca m.in. „Gazety Wyborczej”, jest członkiem Stowarzyszenia Repropol, które rozdziela pieniądze otrzymane od Polskiej Książki. — Nie wypowiadamy się na temat dystrybucji tych pieniędzy — mówi Urszula Strych, rzecznik Agory.