Dyrektorzy parków narodowych mogą ustalać, że działalność edukacyjna parku i jego udostępnianie może odbywać się z pomocą pojazdów zeroemisyjnych: elektrycznych, napędzanych wodorem lub gazem ziemnym. Taką możliwość daje im nowelizacja ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych podpisanej przez prezydenta pod koniec 2024 r. Ma to znaczenie szczególnie w przypadku niezwykle popularnej wśród turystów trasy do Morskiego Oka. Rocznie szlak ten przemierza — głównie pieszo, ale także fasiągami ciągniętymi przez konie — około 0,5 mln turystów. Mimo nacisków aktywistów i społecznego oburzenia związanego z traktowaniem koni starosta tatrzański, jako zarządca drogi, skutecznie sprzeciwia się wprowadzeniu pojazdów elektrycznych, broniąc tradycyjnego transportu konnego. Wtórują mu inni samorządowcy.
Zielona alternatywa
Decyzja jednak zapadła — i to ponad głowami lokalnych władz. Za blisko 3,2 mln zł resort klimatu sfinansował zakup czterech busów, które mają wozić turystów na trasie do Morskiego Oka, a nowelizacja umożliwia ich wykorzystanie do transportu turystów.
Potwierdza to Szymon Ziobrowski, szef Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN), który w rozmowie z PAP przyznał, że TPN planuje wprowadzenie na trasę do Morskiego Oka elektrycznych busów jako alternatywę dla dotychczasowego transportu konnego.
— Transport konny nie zostanie zlikwidowany, choć może ulec pewnym modyfikacjom — powiedział Szymon Ziobrowski.
Włodarze wszystkich gmin powiatu tatrzańskiego, w tym burmistrz Zakopanego, oraz środowisko góralskich wozaków sprzeciwiają się wprowadzeniu elektryków.
— Nie ma możliwości uruchomienia regularnych kursów na tej drodze. Odbyło się już wstępne spotkanie w tej sprawie z dyrekcją TPN, gdzie przedstawiono pomysł na program edukacyjny związany z tymi busami, ale nie było mowy o regularnej linii — mówi Andrzej Skupień, starosta tatrzański.
Samorządowcy podkreślają, że władze TPN nie są uprawnione do świadczenia przewozów pasażerskich, a ponadto do stworzenia nowych linii komunikacyjnych potrzebna jest odpowiednia infrastruktura. Przestrzegają także, że wprowadzenie takiego transportu na ruchliwej turystycznej trasie może stworzyć niebezpieczeństwo.
Trudny kompromis
Pierwsze elektryczne busy w ramach tzw. programu edukacyjnego mają ruszyć z turystami jeszcze wiosną tego roku. W opinii Alberta Gryszczuka, szefa spółki Innovation AG, która od kilku miesięcy próbuje przekonać górali do e-Fasiąga, pojazdu, który może stanowić alternatywę dla tradycyjnego transportu konnego, problem transportu na trasie do Morskiego Oka został niepotrzebnie spolaryzowany, a debata publiczna przybrała skrajne postawy.
— Z jednej strony mamy interes finansowy, często ukryty pod płaszczykiem tradycji góralskiej, a z drugiej rosnącą świadomość społeczną oraz wrażliwość na prawa zwierząt. Niestety, sytuacja nie stała się przykładem partnerskiego dialogu, lecz konfrontacji — uważa Albert Gryszczuk.
Miał okazję uczestniczyć w rozmowach zarówno ze starostą tatrzańskim, jak też przedstawicielami fiakrów.
— Wiem, jak trudne było znalezienie rozwiązania akceptowalnego dla wszystkich stron. Dlatego kluczowy okazał się ruch administracji rządowej, która wprowadziła nowe regulacje, dające TPN nadrzędność w zarządzaniu ruchem na trasie do Morskiego Oka ponad decyzjami lokalnej administracji drogowej. To konieczne, ponieważ brak woli do partnerskiego dialogu ze strony fiakrów doprowadził do impasu, a sytuacja wymagała jasnych rozstrzygnięć — mówi Albert Gryszczuk.
Regulacje to jedno, a wypracowanie trwałego, akceptowalnego społecznie modelu transportu to drugie.
— Wierzę, że istnieje sposób, by zachować zarówno interes ekonomiczny fiakrów, jak też góralską tradycję, ale już bez wykorzystywania zwierząt. Możliwości w tym zakresie daje właśnie rozwój elektromobilności — podkreśla Albert Gryszczuk.
Warto podkreślić, że transport turystów na trasie do Morskiego Oka to spory biznes. Rocznie do kas TPN z tytułu opłat licencyjnych wpływa prawie milion zł. Koszt przejazdu bryczką wynosi 100 zł, powrót 50. Przewożąc jednocześnie 10 osób, wozak jest w stanie zarobić nawet 2–3 tys. zł dziennie. Jego roczne obroty sięgają nawet 190 tys. zł. Licencję na wożenie turystów fasiągami ma 60 osób, dla których pracuje około 300 koni.
Nowelizacja ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych zakłada m.in. obowiązek korzystania z autobusów zeroemisyjnych w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców, w przypadku przekroczenia norm jakości powietrza wprowadzanie stref czystego transportu oraz podaje określone wytyczne co do liczby pojazdów zeroemisyjnych w administracji publicznej. Jeden z elementów nowelizacji mówi o tym, iż
dyrektorzy parków narodowych będą mogli wprowadzić na tereny zielone pojazdy zeroemisyjne: elektryczne, napędzane wodorem czy gazem ziemnym. Coraz więcej instytucji dostrzega potencjał zeroemisyjnego transportu w miejscach szczególnie wrażliwych ekologicznie. Jest to oczywiście także pokłosie większej świadomości społeczeństwa i jego realnego wpływu na różne instytucje. Nowe przepisy przyczynią się do rozwoju infrastruktury ładowania oraz popularyzacji ekologicznych środków transportu.
