Embargo na przelew

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2012-02-06 00:00

Bank odmówił firmie wysłania przelewu na Białoruś. To niejedyny kraj pod specjalnym nadzorem. Takich państw jest więcej.

Białoruś leży tuż za miedzą, ale wysłać przelew do sąsiada jest trudniej niż na koniec świata. Problemem nie jest odległość, ale polityka. Pewna firma, zastrzegająca sobie anonimowość, nadała w ING Banku Śląskim przelew do białoruskiego kontrahenta. Następnego dnia pieniądze wróciły na jej rachunek.

Mińsk na czarnej liście

Bank wyjaśnił, że wewnętrzny regulamin nie pozwala mu na zrealizowanie płatności. Chodzi o komunikat nr 2 z 2009 r. o realizacji zagranicznych zleceń płatniczych, w których Śląski informuje, że nie przesyła pieniędzy za pośrednictwem lub na rzecz: Multibank i VEF Bank na Łotwie, cypryjskiego First Merchant Bank ASH, Banco Delta Asia z Makau oraz białoruskich: Infobank of Belarus, Belagroprombank, Belarusbank, Belinvestbank, Belpromstroibank oraz National Bank of the Republic of Belarus. Zgodnie z regulaminem, Śląski odmówi wykonania przelewu, jeśli zleceniodawcą lub beneficjentem transakcji jest podmiot należący do władz w Mińsku. — W związku z międzynarodowymi sankcjami nałożonymi na Białoruś Grupa ING podjęła decyzję o wprowadzeniu ograniczeń w relacjach biznesowych z tym krajem — mówi Piotr Utrata, rzecznik banku.

Białoruski kontrahent wspomnianej firmy jest spółką akcyjną z 50-procentowym udziałem kapitału rosyjskiego oraz dwóch przedsiębiorstw lokalnych, które, jak zapewnia strona polska, nie są powiązane z reżimem Łukaszenki. Śląski po weryfikacji zdecydował się ostatecznie wysłać przelew na Białoruś. Piotr Utrata tłumaczy, że transakcje wymagają analizy, czy spółka nie jest powiązana z reżimem Białorusi. — W przypadku pomyłki bank jest narażony na sankcje finansowe oraz regulacyjne — mówi Piotr Utrata.

Na Wschodzie i Południu

Na liście Śląskiego znajdują się banki, co do których są podejrzenia, że nie stosują się do przepisów o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy, jak też powiązane z bałoruskim reżimem. Sankcje wynikają z postanowieńrady bezpieczeństwa ONZ oraz przepisów unijnych, a także rekomendacji Financial Action Task Force, międzyrządowej organizacji zwalczającej finansowanie terroryzmu i pranie brudnych pieniędzy. Do tego dochodzą własne regulaminy.

— Banki, które mają właścicieli zagranicznych, zazwyczaj stosują politykę sankcji wynikającą z przepisów prawa europejskiego. Bywa, że jest ona poszerzona o bardziej rygorystyczne rozwiązania obowiązujące wewnątrz korporacji — mówi Andrzej Barcikowski, były szef ABW, obecnie doradca prezesa NBP.

— Jako kraj członkowski UE realizujemy sankcje unijne, ponadto stosujemy politykę Commerzbanku — naszego większościowego akcjonariusza — przyznaje Piotr Rutkowski, rzecznik BRE Banku. Czarna lista obejmuje: Iran, Koreę Północną, Birmę, Sudan, Syrię i Kubę. Regulamin Banku Śląskiego nakłada embargo na rozliczenia na rzecz lub za pośrednictwem: Iranu, Korei Północnej, Kuby, Myanmaru, Sudanu i Syrii. Obejmuje ono zapłatę za towary i usługi z tych krajów lub kontrolowane przez ich rządy. Zakres zastosowania zakazu jest szeroki, bo dotyczy osób fizycznych oraz firm z siedzibą w danym kraju, podmiotów kontrolowanych przez rządy oraz osób lub podmiotów działających w ich imieniu. Trzecim ważnym, jeśli nie najważniejszym, źródłem ustanawiania sankcji są po ONZ i Brukseli Stany Zjednoczone. Każdy kraj ma prawo jednostronnie wprowadzać ograniczenia w relacjach z innymi państwami. USA korzystają z niego nader chętnie. I pilnują, żeby inni stosowali się do nich. Fakt, że serwery do obsługi przelewów międzybankowych SWIFT znajdują się w USA, nie jest bez znaczenia.