Białoruś leży tuż za miedzą, ale wysłać przelew do sąsiada jest trudniej niż na koniec świata. Problemem nie jest odległość, ale polityka. Pewna firma, zastrzegająca sobie anonimowość, nadała w ING Banku Śląskim przelew do białoruskiego kontrahenta. Następnego dnia pieniądze wróciły na jej rachunek.
Mińsk na czarnej liście
Bank wyjaśnił, że wewnętrzny regulamin nie pozwala mu na zrealizowanie płatności. Chodzi o komunikat nr 2 z 2009 r. o realizacji zagranicznych zleceń płatniczych, w których Śląski informuje, że nie przesyła pieniędzy za pośrednictwem lub na rzecz: Multibank i VEF Bank na Łotwie, cypryjskiego First Merchant Bank ASH, Banco Delta Asia z Makau oraz białoruskich: Infobank of Belarus, Belagroprombank, Belarusbank, Belinvestbank, Belpromstroibank oraz National Bank of the Republic of Belarus. Zgodnie z regulaminem, Śląski odmówi wykonania przelewu, jeśli zleceniodawcą lub beneficjentem transakcji jest podmiot należący do władz w Mińsku. — W związku z międzynarodowymi sankcjami nałożonymi na Białoruś Grupa ING podjęła decyzję o wprowadzeniu ograniczeń w relacjach biznesowych z tym krajem — mówi Piotr Utrata, rzecznik banku.
Białoruski kontrahent wspomnianej firmy jest spółką akcyjną z 50-procentowym udziałem kapitału rosyjskiego oraz dwóch przedsiębiorstw lokalnych, które, jak zapewnia strona polska, nie są powiązane z reżimem Łukaszenki. Śląski po weryfikacji zdecydował się ostatecznie wysłać przelew na Białoruś. Piotr Utrata tłumaczy, że transakcje wymagają analizy, czy spółka nie jest powiązana z reżimem Białorusi. — W przypadku pomyłki bank jest narażony na sankcje finansowe oraz regulacyjne — mówi Piotr Utrata.
Na Wschodzie i Południu
Na liście Śląskiego znajdują się banki, co do których są podejrzenia, że nie stosują się do przepisów o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy, jak też powiązane z bałoruskim reżimem. Sankcje wynikają z postanowieńrady bezpieczeństwa ONZ oraz przepisów unijnych, a także rekomendacji Financial Action Task Force, międzyrządowej organizacji zwalczającej finansowanie terroryzmu i pranie brudnych pieniędzy. Do tego dochodzą własne regulaminy.
— Banki, które mają właścicieli zagranicznych, zazwyczaj stosują politykę sankcji wynikającą z przepisów prawa europejskiego. Bywa, że jest ona poszerzona o bardziej rygorystyczne rozwiązania obowiązujące wewnątrz korporacji — mówi Andrzej Barcikowski, były szef ABW, obecnie doradca prezesa NBP.
— Jako kraj członkowski UE realizujemy sankcje unijne, ponadto stosujemy politykę Commerzbanku — naszego większościowego akcjonariusza — przyznaje Piotr Rutkowski, rzecznik BRE Banku. Czarna lista obejmuje: Iran, Koreę Północną, Birmę, Sudan, Syrię i Kubę. Regulamin Banku Śląskiego nakłada embargo na rozliczenia na rzecz lub za pośrednictwem: Iranu, Korei Północnej, Kuby, Myanmaru, Sudanu i Syrii. Obejmuje ono zapłatę za towary i usługi z tych krajów lub kontrolowane przez ich rządy. Zakres zastosowania zakazu jest szeroki, bo dotyczy osób fizycznych oraz firm z siedzibą w danym kraju, podmiotów kontrolowanych przez rządy oraz osób lub podmiotów działających w ich imieniu. Trzecim ważnym, jeśli nie najważniejszym, źródłem ustanawiania sankcji są po ONZ i Brukseli Stany Zjednoczone. Każdy kraj ma prawo jednostronnie wprowadzać ograniczenia w relacjach z innymi państwami. USA korzystają z niego nader chętnie. I pilnują, żeby inni stosowali się do nich. Fakt, że serwery do obsługi przelewów międzybankowych SWIFT znajdują się w USA, nie jest bez znaczenia.