„Emertura medalowa” lub „emerytura olimpijska” to potoczne określenie świadczenia, które z formalnego punktu emeryturą nie jest. Środki te wypłaca bowiem ministerstwo sportu na wniosek sportowca, który spełnić musi kilka wymogów określonych w ustawie. Osoba taka musi:

- zdobyć medal na igrzyskach olimpijskich (letnich lub zimowych), zawodach Przyjaźń 84’ (Polska zbojkotowała wówczas igrzyska w Los Angeles), igrzyskach paraolimpijskich lub igrzyskach głuchych.
- ukończyć 40 rok życia i posiadać polskie obywatelstwo
- nie brać udziału w zawodach organizowanych przez polski związek sportowy
- na stałe zamieszkiwać w Polsce, państwie UE lub EFTA
- nie mieć na koncie prawomocnego wyroku skazującego za umyślne przestępstwo lub przestępstwo skarbowe
Świadczenie jest takie samo, niezależnie od liczby medali – czterokrotny złoty medalista Robert Korzeniowski (o ile o to wystąpił) otrzymuje tyle samo, co jednokrotny brązowy medalista. Kontrowersje może budzić to, że polskie prawo nagradza tylko medalistów olimpijskich, a pomija mistrzów świata czy zwycięzców innych istotnych zawodów.
Przejdźmy jednak do najważniejszego, czyli do wysokości świadczenia. Zgodnie z ustawą, „sportowa emerytura” jest równa podstawie kwoty bazowej dla członków korpusu służby cywilnej (stawka określona w ustawie budżetowej) pomnożonej przez 1,4. Obecnie jest to 2623,37 zł czyli 31 480,44 zł rocznie. Co istotne – od kwoty tej sportowcy nie muszą odprowadzać składki ZUS, muszą natomiast odprowadzić podatek dochodowy.