"Euro ma większe szanse przetrwania niż kilka dni temu"

Marek DruśMarek Druś
opublikowano: 2012-05-07 23:17

Zwycięstwo Fracois Hollande'a w wyborach prezydenckich we Francji oznacza koniec „Merkozy'ego”, czy sojuszu Berlina i Paryża forsującego politykę oszczędności, twierdzi amerykański ekonomista Paul Krugman.

To dobra wiadomość dla Europy, bo polityka ta nie przynosiła zakładanych efektów, pisze w najnowszym The New York Times. Co gorsza, jej skutkiem jest tylko pogłębienie depresji, przekonuje laureat nagrody Nobla z ekonomii z 2008 roku. Popatrzcie na Irlandię, wskazuje. Kraj ten przeprowadził radykalne oszczędności budżetowe, ale oczekiwanej wyraźnej poprawy sytuacji gospodarczej nie widać, a koszty zaciągania długu są wyższe niż Hiszpanii i Włoch, nie mówiąc o Niemczech.

Paul Krugman, fot. Bloomberg
Paul Krugman, fot. Bloomberg
None
None

Co  zatem byłoby skutecznym działaniem pozwalającym wyjść z kryzysu? Rezygnacja z euro, odpowiada Krugman, jednocześnie przyznając, że z politycznych powodów nie wchodzi to w grę. Dlatego jedynym pozostałym rozwiązaniem jest to, twierdzi Krugman, jakie zastosowali Niemcy na początku ostatniej dekady, choć jego zdaniem dziś nie chcą o tym pamiętać i wyciągnąć wniosków z własnego doświadczenia. Chodzi o politykę dużej nadwyżki handlowej w wymianie z europejskimi partnerami. Przede wszystkim, zwraca uwagę amerykański ekonomista, z krajami, które dziś są pogrążone w kryzysie, ale wówczas doświadczały boomu i wyższej niż normalna inflacji, m.in. dzięki niskimi stopom.

- Europejskie kraje pogrążone w kryzysie mogłyby naśladować sukces Niemiec gdyby dać im porównywalnie korzystne otoczenie, tzn. gdyby teraz to reszta Europy, szczególnie Niemcy, doświadczył przez pewien czas inflacyjnego boomu – napisał Krugman.

Podkreśla on, że doświadczenie Niemiec, wbrew temu, co się tam twierdzi, nie jest jednoznacznym argumentem za oszczędnościami. Jest argumentem za bardziej ekspansywną polityką, szczególnie w wykonaniu Europejskiego Banku Centralnego. Ten ostatni, przekonuje Krugman, powinien porzucić „obsesję inflacji” i mocniej skoncentrować się na stymulacji wzrostu.

- Nie trzeba mówić, że Niemcom i liderom banku centralnego nie spodoba się ta konkluzja – pisze Krugman. - Będą trzymać się swoich fantazji o prosperity drogą wyrzeczeń i będą upierać się, że kontynuacja ich przegranej strategii jest  jedyną odpowiedzialną rzeczą, którą należy robić – dodał.

Wynik wyborów we Francji, zwraca uwagę amerykański ekonomista, oznacza jednak, że takie myślenie nie będzie miało już wsparcia w Pałacu Elizejskim.

- I to, uwierzcie lub nie, oznacza, że zarówno euro, jak i projekt europejski, ma obecnie większe szanse przetrwania niż miał jeszcze kilka dni temu – podsumowuje Krugman.