Financial fiction: DB i Citi dzielą Polskę

Materiał redakcyjny
opublikowano: 1999-03-02 00:00

Financial fiction:

DB i Citi dzielą Polskę

Za kilka dni dwaj inwestorzy, którzy znaleźli się w finale rozgrywki o przejęcie Pekao SA, przedstawią resortowi skarbu swoje ostateczne oferty. Kto wygra? Już dawno finansiści nie byli tak mocno podzieleni w swoich spekulacjach. Jedni są pewni, że decyzja o wyborze Citibanku zapadła już dawno, mniej więcej wtedy, gdy amerykański Senat akceptował przyjęcie naszego kraju do NATO. Citi — mówią jego zwolennicy — jest światowym liderem z krwi i kości i może zapewnić swojemu polskiemu nabytkowi dostęp do najnowocześniejszych produktów.

NIC ZA DARMO — odpowiadają inni. Amerykanie z reguły nie zostawiają swoim bankom zależnym zarówno dotychczasowej nazwy, władz, jak i praw do wdrażania własnej strategii. A takie warunki, formalnie czy nieformalnie, stawiają obecny zarząd Pekao SA i kierujący bankiem resort skarbu.

ZATEM WŁOSI I NIEMCY (Unicredito Italiano i Allianz)? Warunki, jakich zażąda to konsorcjum, są zapewne łagodniejsze od oczekiwań Amerykanów. Ale czy rzeczywiście włoski bank, który nie należy do europejskiej elity i ostatnio stał się głośny głównie z powodu konfliktów w zarządzie, może zaoferować Pekao SA awans cywilizacyjny na miarę naszych oczekiwań? I czy rząd zdecyduje się na oddanie kolejnego banku do — mówiąc wprost — niemieckiej strefy wpływów?

PRZYJMIJMY, że zwolennicy „niebezpiecznych związków” polityki i finansów mają rację i Pekao SA rzeczywiście trafi w ręce Citibanku. Amerykanie będą wówczas musieli podjąć szereg niepopularnych decyzji, takich jak odchudzenie molocha i szybkie zdynamizowanie jego działalności. Ale prawdziwy problem będą mieli ich konkurenci. Szczególnie chodzi tu o wielki Deu- tsche Bank (DB), który na wielu rynkach dzieli i rządzi, a w Polsce odgrywa rolę prowincjonalnego banku zagranicznego. Trudno dziś dojść, czy jest to efekt błędów w centrali Deu- tsche Banku popełnionych kilka lat temu, czy też niefortunny zbieg okoliczności. Ale jest pewne, że przejęcie Pekao SA przez wielkiego konkurenta zmusi Niemców do większej aktywności.

MOŻLIWYCH SCENARIUSZY jest kilka, ale jeden szczególnie często powraca w spekulacjach finanasistów. Chodzi o możliwość przejęcia kontroli nad Bankiem Handlowym przez Deutsche Bank. Ten pierwszy nie ma ustabilizowanego akcjonariatu ani inwestora strategicznego. Trzej tzw. inwestorzy stabilni Handlowego nie ślubowali naszemu bankowi wierności po grobową deskę i mogą stracić stabilność, gdy dostaną atrakcyjne oferty. Może też być tak, że lider inwestorów — amerykański JP Morgan — zostanie przejęty przez DB (fuzja niemieckiego banku z konkurencyjnym wobec JP Morgan bankiem Bankers Trust natrafia na głośne przeszkody).

W NASTĘPNYM KROKU Niemcy za pośrednictwem Handlowego spróbują kupić prywatyzowany bank PKO BP. O wzajemnym uzupełnianiu się tych dwóch polskich instytucji mówi się od dawna (ostatnio powiedział o tym głośno Andrzej Topiński, prezes PKO BP). Także z resortu skarbu płynęły słowa aprobaty dla takiego ewentualnego związku.

WÓWCZAS w polskim sektorze powstałby dwubiegunowy układ, w którym pierwsze skrzypce będą grały Deutsche Bank i Citibank, a pozostałym bankom zagranicznym obecnym w Polsce przypadnie rola uzupełniająca. Ktoś zapyta, gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla polskich banków? Jeśli takie w ogóle pozostaną na rynku, będą raczej instytucjami niszowymi, obsługującymi wybrane regiony bądź grupy klientów.